Dziękuję, ale ja też zrobię bazarek na pewno.
To jest tak, że moje koty nie odwiedzają weta, bo po co? Jedzenie, żwirek kosztuje, ale bez przesady.Tymczas zawsze generuje koszty.Wyjątkiem jest Pimpuś, bo to zdrowe kocie dziecko, na razie u weta zostawiłam ..5 zł.We wtorek kolejne odrobaczenie, ale tabletkę mam.Duduś to co innego.Czasem tak jest.Miałam umierającą Sonię, jeździłam taksówkami i prosiłam kierowcę, aby jechał szybko, bo bałam się, że nie zdążę.Bombaj też kosztował sporo, ale w większości to tylko standard, odrobaczanie, szczepienie, kastracja, czy sterylka.Ale wszystko trzeba zrobić, prawda?
Duduś MUSI wyzdrowieć, z chorymi oczami jego szanse na adopcję są nikłe, pomimo, że to kot z marzeń.Naprawdę chciałabym takiego mieć, słowo daję.Jest JAKIŚ, nie jest podobny do dziesiątków kotów, z którymi miałam do czynienia.Moja siostra mówi mi "cześć", kiedy do mnie przychodzi, ale zaraz potem jest "Duuuduuuś!".Pogłaszcze pozostałe, obrywki też dostaną, bo tego pilnuję, ma być sprawiedliwie, ale interesuje ją tylko Duduś.Ma w komórce nagrane filmiki z Dudusiem w roli głównej.Najbardziej podobała jej się Tacia ( jest u OKI), potem Edzio( mój pierwszy tymczas), Duduś jednak jest na podium.Bardzo była zła, kiedy dowiedziała się, że mam kota w łazience.Zostałam nazwana drugą Violettą Villas, sugerowała złośliwie przejście się po Stalowej Woli i okolicach i poszukanie jeszcze kilku..itd.Zobaczyła Dudusia, popatrzyła na te jego biedne oczka, pogłaskała go i się zamknęła.Okazało się również, że Dudusia znało wiele osób, ktoś mu rzucił coś do jedzenia, ale nie pomógł mu NIKT.Wetka mówiła, że pomoc przyszła w ostatniej chwili, kilka dni i byłoby po nim.
A tak Duduś wygląda dzisiaj

Uwielbiam takie
