Co do mojego synusia Lalisława to się zgadzam niestety.
Jest on agresywnym gwałcicielem oraz nie zna moresu ani na centymetr.
Wymaga silnej ręki a raczej : łapy.
Przeto za uskromnienie owego wziął się nasz domowy autorytet czyli Leoś.
Bo mu Lal chciał wyżreć.
Wiecie- Leusiowi można brzydko powiedzieć, można nań
paczeć niestosownie czy też zająć ulubione stanowisko na drapaku.
Ale jednego robić nie należy-właśnie próbować mu wyżerać.
Pierwszy raz widziałam jak wielkim i groźnym oraz zjeżonym kotem jest Leukot.
Ta wielka puchata kula skoczyła z prędkością światła za zwiewającym Lalkiem , popędziła za nim , dopadła i przylała puchatką. Uzbrojoną! Następnie użarła bezzębną paszczą w lalkowy karczek (Lal przerażony wrzasnął!) a potem postała,
popaczyła wzrokiem Mistrza Yody na adepta bez mocy i po tym postaniu-oddaliła się z wielką
godmnością.
Znaczy: Leoś wrócił na blat, gdzie była miseczka.
Bo Leuszek najchętniej sypia w kuchni na hokerze, albo na blacie.
W przyszłych wyborach zobaczycie go jako kandydata nowopowstałej partii Miska Jest Najważniejsza (MJN), z komitetem wyborczym w składzie :jamnik Melon.
Łączy ich cel oraz poglądy...
Leoś jest po tym wydarzeniu moim bohaterem, zaraz dałam mu DUŻO.
Lalka stłukła też Fiona, bo się uwalił na jej stanowisku na mojej głowie...
Tak więc istnieje szansa ,że Lal nas nie poskromi a my -poskromimy Lala.
Z kocią pomocą.
A tak w ogóle to on jest bardzo uroczym kotkiem, bardzo mnie kocha i Małża też.
Aczkolwiek powiem Wam w tajemnicy :nie ma kota nad Leona!!!
Leoś i Fio są absolutnie boscy, puchaci i słodcy jak cukierki.
Amelka za to pakuje się na kolana...
A Lalek liże rękę i całuje się rano noskiem z człowiekami.
Mam absolutnie niepowtarzalne, przecudne i niezwykłe koty.
A jak Cairo pozwoli to Wam opowiem "O Tatusiu".
To jest najśmieszniejsza opowieść , jaką słyszałam ostatnio...choć ta o pójściu do weterynarza i zapomnieniu transporterka z kotem jest też niezła...
