wątek wsparcia dla zasikanych - cz. 2

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw lis 14, 2013 21:31 Re: wątek wsparcia dla zasikanych - cz. 2

ankacom pisze:http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=151319&p=10230308#p10230308
Zapytaj o weta na tym wątku. Może Justyna poleci Ci jakiegoś.

Napisałam do Justyny PW - chodzi tam, gdzie ja, co szczerze mówiąc, uwiarygadnia w moich oczach tę lecznicę :) Pozostaje liczyć, że lekarze na prośbę o badania zareagują pozytywnie :)
Orion miauczyciel
Obrazek

sapperka

 
Posty: 80
Od: Śro lis 13, 2013 10:21

Post » Czw lis 14, 2013 23:57 Re: wątek wsparcia dla zasikanych - cz. 2

Jak już złapiesz mocz do badania to dobrze byłoby zanieść go do weta jak najszybciej.
Obrazek

KITKA[*]28.03.2011 ŻUCZEK[*]17.04.2013 BUNIA[*]30.03.2015 BUBA [*] 12.10.2015 ZUZIA[*] 14.01.2018
RUDY MIŚ [*]1.08.2019 MAŁA[*] 11.04.2020

Do zobaczenia nasze kochane

ankacom

 
Posty: 3873
Od: Wto wrz 14, 2010 17:23
Lokalizacja: Białystok

Post » Pt lis 15, 2013 0:09 Re: wątek wsparcia dla zasikanych - cz. 2

ankacom pisze:Jak już złapiesz mocz do badania to dobrze byłoby zanieść go do weta jak najszybciej.

tak zrobię.
tylko boję się, że moczu nie złapię i co wtedy? :/
Orion miauczyciel
Obrazek

sapperka

 
Posty: 80
Od: Śro lis 13, 2013 10:21

Post » Pt lis 15, 2013 0:14 Re: wątek wsparcia dla zasikanych - cz. 2

Trzeba próbować. Musi się udać.
Według mnie najlepiej łapać do chochli.
Widzisz, że kot ustawia się do siusiania, podstawiasz chochelkę i gotowe.
Obrazek

KITKA[*]28.03.2011 ŻUCZEK[*]17.04.2013 BUNIA[*]30.03.2015 BUBA [*] 12.10.2015 ZUZIA[*] 14.01.2018
RUDY MIŚ [*]1.08.2019 MAŁA[*] 11.04.2020

Do zobaczenia nasze kochane

ankacom

 
Posty: 3873
Od: Wto wrz 14, 2010 17:23
Lokalizacja: Białystok

Post » Pt lis 15, 2013 5:39 Re: wątek wsparcia dla zasikanych - cz. 2

sapperka pisze:
ankacom pisze:Jak już złapiesz mocz do badania to dobrze byłoby zanieść go do weta jak najszybciej.

tak zrobię.
tylko boję się, że moczu nie złapię i co wtedy? :/


Wtedy zawsze zostaje punkcja pecherza. Ja nigdy nie dalam rady Morganowi zlapac moczu.
Ciastusiu i Haskellku [*]

Discordia

Avatar użytkownika
 
Posty: 11609
Od: Nie sie 12, 2007 12:34
Lokalizacja: Wabern/Szwajcaria

Post » Pt lis 15, 2013 6:48 Re: wątek wsparcia dla zasikanych - cz. 2

Mozna tez zrobic inna rzecz, ale to dla kotow, ktore uwielbiaja nowy podklad w kuwecie. Otoz kupujesz nowa kuwete i wyparzasz (albo dezynfekujesz stara), wsypujesz takie granulki plastykowe (u mnie do kupienia w lecznicy), ktore przepuszczaja mocz. Pozniej wystarczy zebrac mocz pipetka do pojemnika. No ale jak pisalam to dla tych co maja obsesje na punkcie swierzego wkladu.

czarnykapturek

 
Posty: 1389
Od: Pt wrz 21, 2012 18:54
Lokalizacja: Madryt (Hiszpania)

Post » Czw lis 21, 2013 15:42 Re: wątek wsparcia dla zasikanych - cz. 2

Dołączę do Waszego grona... Mam dwa koty-Jadzię lat 5 i Rysia lat 4. Problem sika co jakiś czas do nas wraca. Zaczęło się od Jadzi, która trafiła do nas jak miała 2 miesiące-znajda, obsikiwała namiętnie kołdrę mojego męża, miał dwie na zmianę, które co dwa dni były prane. Zrobiliśmy raz eksperyment i zamieniliśmy się kołdrami, Jadzia nasikała na tą pod którą ja spałam czyli na męża, więc chodziło o niego, problem sam się nagle skończył. Później trafił do nas ze schroniska Rysiu. Jadzia otoczyła go opieką, był potrubowany, po dwóch operacjach. Po dłuższym czasie Jadzia zaczęła sikać do legowiska, w którym leżał Rysiek, prałam i prałam, aż w końcu wyrzuciłam. Później pojawił się na świecie nasz synek, Jadzia zazdrosna nasikała na jego fotelik bujaczek, do wózka, do fotelika samochodowego, do łóżeczka :roll: chociaż kocia psycholog twierdziła, że to nie z zazdrości a dlatego, że kotka czuła mocz dziecka w tych miejscach i uznała, że tam można sikać. Zaczęło się okrywanie wszystkiego na noc folią, zakaz wchodzenia do pokoju dziecka, to nasikała do koszyka po wózkiem, no tam moczu dziecka raczej nie czuła :roll: problem po pewnym czasie jak z kołdrą sam się skończył. Następnie Rysiek zaczął co jakiś czas sikać na podłogę w łazience obok kuwety-kuweta czysta, sprzątana dwa razy dziennie, dwa razy w miesiącu myta i wymieniany żwirek. Tak co jakiś czas sobie sikał, czasem kilka dni z rzędu i to jedynie w nocy lub nad ranem, były też dłuższe przerwy, że 2-3 miesiące nie sikał i później zaczynał znowu. Do niego dołączyła Jadzia, która postanowiła załatwiać grubsze sprawy do wanny :roll: Ostatnimi czasy nie ma nic w łazience, za to Rysiu nasikał na dywan, który był w domu od dwóch tygodni, od razu przypadł mu do gustu, bo mięciutki i puchaty, ciągle na nim spał, więc czemu nasikał? Dywan poszedł do prania. Wróciła z prania i po tygodniu znowu nasikane, w innym miejscu dywanu. Kupiłam uf2000 wypsikałam na dywan całą butelkę 0,5l, Rysiu znowu na nim śpi, moczu nie czuć. A jak znowu nasika? Czemu sika tam, gdzie śpi?

Pojawił się u nas jeszcze problem agresji, Rysiu zaczął atakować Jadzię robiąc jej przy tym brzydkie rany na zadku i ogonie, które wymagały podawania zastrzyków, juz kilka razy taki akcje były. Podejrzewając, że coś im może jest, że taka nagła zmiana (zawsze Jadzia była dominująca, a teraz zastraszona) wykonałam im badanie krwi-wyniki idealne.

Kupiłam obroże behawioralne http://animalia.pl/produkt,18991,sergea ... 38-cm.html po 3 dniach znacząca poprawa, koty znów stały się dla siebie przyjazne, ale po tygodniu obroże przestały działać, kupiłam nowe i calm aid, o którym tutaj wyczytałam. Teraz używam calm aid od 3 dni i nie widzę poprawy, więc chyba założę im nowe obroże. Znacie może jakieś inne obroże, silniejsze, które będą działały dłużej? Calm aid mam typowo koci, może ten mieszany byłby lepszy. Wcześniej testowaliśmy też feliway-zero reakcji.

IwonaB

 
Posty: 48
Od: Czw lis 22, 2012 10:51

Post » Nie lis 24, 2013 20:23 Re: wątek wsparcia dla zasikanych - cz. 2

Witajcie,
ja również chciałabym do Was dołączyć. Jest nas dużo i to przerażające :/
Adoptowałam Taysona gdy miał około 2 mieś, wykastrowaliśmy go jak mial 7, bo zaczął znaczyć.Po roku dla towarzystwa adoptowaliśmy drugiego kocura Sambu, wydawałoby się,że jest bardzo wycofany, strasznie bojący, potrzebował sporo czasu zeby się do nas przyzwyczaić,ale nad Taysonem zapanował prawie od razu. Nie miałam styczności z kotami wcześniej,sądziłam,że gonitwy po domu i ich zabawy są całkiem normalne. Tayson zaczął chorować,czasem wymioty,posikiwanie, powiększone węzły chłonne itp weci badali pod kątem felv i fiv,miał pobrany węzęł do badania i wykryto komórki chłoniaka, w krwi zawsze coś było nie tak,weci tłumaczyli że coś atakuje jego organizm,ale nie wiadomo co, temperatura zawsze podwyzszona w gabinecie,ale w domu była już prawidłowa. Problem pojawił się jakieś pare miesięcy temu. Tayson zaczął sikać na stojąco w kuwecie, miauczał i stał się jakiś smutny i obrażony. Kocie zabawy kończyły się ostrymi atakami, drugi kot podczas tych "zabaw" chwytał łeb Taysona i tylnymi łapami,pazurami go drapał, Tayson piszczał,miauczał ale nie dawal za wygraną i nie odpuszczał, atakowały się nawzajem,na uszach pojawiły się blizny od podgryzania. 3 mieś temu urodził się nam syn, bałam się reakcji kotów ,Sambu przywykł a Tayson zaczął ignorować i omijać szerokim łukiem. Sikał częściej, drzwi wejsciowe śmierdzą na tyle,że czuć koci mocz na klatce schodowej, obsikał łóżeczko,znalazł inny kącik, dostawiłam drugą kuwetę, przez chwile było ok.Poszłam do innego weta, po badaniu moczu okazało się,że ma zapalenie pęcherza, jest już po kuracji antybiotykowej,ale mimo zdrowego pęcherza jest coraz gorzej, zrobił sobię kuwetę w korytarzu na płytkach, naszłam gdy stał w kuwecie a sikał na drzwi, ostatnio po prostu przykucnął i wysikał jakby był w kuwecie.Robi się nieciekawie :/ Behawiorystka zaleciła podawać tabletki 5htp, w kontakcie działa już feliway, najlepiej byłoby je odizolować,ale jest z tym problem, jedzą osobno, osobno się z nimi bawię. Jeśli przez 1,5-2mieś nie będzie poprawy mam pomyśleć o wyadoptowaniu Taysona do domu gdzie nie bedzie dzieci i innych zwierząt, bo przez stres będzie tak reagował.Nie jest mi łatwo,bo kocham obydwa bardzo mocno,ale nie przywyknę do zapachu moczu w domu. Mam już świra na tym punkcie! Mam nadzieję,że te tabletki pomogą, ale jak nic to nie pomoże to nie wiem co dalej :/
Ostatnio edytowano Nie sty 05, 2014 15:36 przez motylek1006, łącznie edytowano 1 raz
Obrazek

Ludzie, którzy nienawidzą kotów, w swoim następnym życiu wrócą jako myszy ;)

motylek1006

 
Posty: 69
Od: Pon mar 12, 2012 19:52
Lokalizacja: Poznań

Post » Pon lis 25, 2013 21:46 Re: wątek wsparcia dla zasikanych - cz. 2

Podaję metodę skutecznego usunięcia zapachu kociego moczu , nawet niekastrowanych kocurów . Zmywamy miejsce 3 % wodą utlenioną , ponieważ ona jest droga w aptece , można kupić w hurtowni kosmetycznej np.12% i rozrobić z wodą lub w hurtowniach budowlanych perhydrol 30 % wodę utlenioną/ również rozcieńczamy do 3%/ . Przelewamy do butelki ze spryskiwaczem , pryskamy miejsce zasikane lub zaznaczone i wycieramy , operację powtarzamy ze 3 razy . Nie używamy samej wody bo utrwali zapach . Można w taki sposób czyścić : tapicerkę , drewno ,wykładziny i dywany nawet wełniane i jedwabne , ściany, 3 % woda utleniona nie zrobi jej żadnej szkody . Do prania zanieczyszczonej bielizny używamy szklanki octu na pralką wody zamiast proszku do prania . Wybieramy krótki program , następnie powtarzamy już normalne pranie .
Co do agresji między kotkami i sikaniem . Proszę podjechać do miejscowego klubu lub stowarzyszenia felinologicznego i spróbować wypożyczyć trójelementową klatkę wystawową lub taką kupić . Wstawiamy w nią kuwetę , legowisko kotka , miseczkę z jedzeniem i izolujemy tego agresywnego . Początkowo możemy klatkę przykryć np. kocem i powoli zaczynamy przyzwyczajać do siebie kotki . Oczywiście kotek w tej klatce cały czas nie siedzi , tylko podczas naszej nieobecności i w nocy. Jak kot jest na wolności to trzeba się z nim intensywnie bawić . Doskonałą metodą jest zrobienie toru przeszkód . Szafki i komody stoją już przy ścianach , wystarczy zdjąć z nich bibeloty i przystawić np.krzesła . Do miseczki nasypujemy ulubionej karmy kotka , bierzemy miseczkę np w obcęgi lub szczypce do grilla i prowadzimy kotka po przeszkodach za jedzeniem . Na końcu oczywiście zjada smakołyk . Bawimy się tak z obydwoma kotkami . Bierzemy plastykowe opakowania po art.spożywczych zakręcane i wytapiamy w nich gorącym gwoździem otwory , lub w inny sposób robimy otworki . Sypiemy tam suchą karmę i pokazujemy kotkom , że jak będą ją toczyć to sobie pojedzą . Kotki się skutecznie zajmą polowaniem na suche chrupki , są takie gotowe zabawki w sklepach . Proszę pamiętać o tym , że każdy kotek powinien mieć własne schronienie , więc temu drugiemu też robimy zamknięte legowisko , np z dużego kartonu z wyciętym otworem . Można takie pudełko okleić kawałkami materiału tworząc ładny paczwork , wtedy będzie również estetyczne. Ostatecznie można uzdatnić na domek transporter .
W legowiskach co dziennie zamieniamy kocyki , żeby kotki poznały i zaakceptowały swoje zapachy . Po woli zaczną się akceptować i podzielą się rewirem . Proszę jednak kontrolować analizy moczu u kotków , takie zachowania to często początek kłopotów z pęcherzem , niestety częste u kastratów , radzę kupić profilaktycznie w sklepie preparat dla kotków z żurawiną i podawać np w Zooplusie lub http://www.mksklep.pl/genactiv . Zamiast drugiej kuwety kupić miskę z wysokimi brzegami , ale żeby kotek tam wskoczył i piasek drobny akwarystyczny , wystarczy go w piekarniku wysuszyć . Koty go uwielbiają i za nic nie zrezygnują z siusiania do niego . To nie jest drogie a warto spróbować . Wydanie kotka po tak ciężkiej operacji to ostateczność .
Jeżeli nie ma Pani możliwości zdobycia takiej klatki to niestety trzeba będzie zrobić kotku miejsce w łazience do odseparowanie na czas Pani nieobecności .
Co do kocura gryzącego koteczkę . Mimo kastracji u kotków odzywa się instynkt i potrzeba kontaktów seksualnych . Kotka jest niechętna więc kocur ją molestuje i gryzie . Weterynarz powinien podać lekki środek na uspokojenie dla kotka i sprawdzić czy nie pozostały jakieś części z jąder po kastracji . Jeżeli nie , to taki środek trzeba będzie podawać w okresie wzmożonego podniecenia .Również warto sprawdzić analizę moczu , bo kotek czasami myli erekcję z zapaleniem pęcherza .
Załatwianie potrzeb fizjologicznych do wody jest normalne u drapieżników , które chcą ukryć swoją obecność bo czują się zagrożone , więc próbują załatwić się do wanny a nie trafiają w otwór . Można spróbować zostawiać odkrytą klapę od sedesu i przeanalizować dlaczego kotek czuje się zagrożony . Czarna Mańka
:ok: :ok: :ok: za pozostanie kotków w domkach .

Czarna Mańka

Avatar użytkownika
 
Posty: 315
Od: Śro lis 20, 2013 10:49

Post » Pon lis 25, 2013 22:23 Re: wątek wsparcia dla zasikanych - cz. 2

Ja usunęłam "zapach" moczu z dywanu uf2000. Cały czas jednak żyję w stresie, że Rysiek na niego nasika i codziennie po wstaniu z łóżka obmacuję cały dywan czy suchy jest, to już jakaś obsesja ;) Założyłam nowe obroże behawioralne kotom i znowu jest względny spokój, Rysiek dużo mniej atakuje Jadzię, a zauważyłam, że ona czasem go prowokuje a i potrafi oddać, czego nie było już dawno, więc obroże na pewno działają, tylko czemu tak krótko?

motylek widzę, że u Ciebie sytuacja podobna do mojej :? może spróbuj tych obroży, u mnie uspokoiły agresora i dodały pewności siebie ofierze.

IwonaB

 
Posty: 48
Od: Czw lis 22, 2012 10:51

Post » Wto lis 26, 2013 14:56 Re: wątek wsparcia dla zasikanych - cz. 2

Behawiorystka poleciła Feliway do kontaktu, nie zaleca stosować obróżek u kotów zestresowanych,bo podobno przysporzyłoby to im dodatkowego stresu, także posłuchałam i odpuściłam.Słyszałam,że działają przz około 3tyg.Ja od dzisiaj stosuję 5HTP, mam nadzieje,że się wyciszą. Koleżanka pożyczyła klatkę znajomej i muszę pytać w fundacji czy mogliby mi użyczyć.
IwonaB mam to samo, pierwsze co robię gdy wstaję to sprawdzam wszystkie jego ulubione miejsca do sikania i zazwyczaj szoruję po kolanach fugi i płytki. Dziś zastosowałam wodę utlenioną. Nie mam już sił :/ Złapałam w końcu mocz do badania. Okaże się czy wszystko ok. Mąż dodatkowo mnie wkurza mówiąc,że nie wierzy w cud żeby Tayson przestał sikać i jest za tym,żeby znaleźć mu dom gdzie nie ma zwierząt i dzieci. Upieram się przy swoim. Kocham te stworki mimo wszystko i będę walczyć do końca,ale jesli wyczerpię wszystkie możliwości, to będę musiała pomyśleć o nowym domu.
Obrazek

Ludzie, którzy nienawidzą kotów, w swoim następnym życiu wrócą jako myszy ;)

motylek1006

 
Posty: 69
Od: Pon mar 12, 2012 19:52
Lokalizacja: Poznań

Post » Wto lis 26, 2013 16:32 Re: wątek wsparcia dla zasikanych - cz. 2

motylek1006 pisze: Kocham te stworki mimo wszystko i będę walczyć do końca,ale jesli wyczerpię wszystkie możliwości, to będę musiała pomyśleć o nowym domu.

Podoba mi sie ze sie nie poddajesz, tak jak mowisz, trzeba wyczerpac wszelkie mozliwosci i jeszcze wiecej, zanim podejmie sie taka decyzje. Mialabys mozliwosc odizolowac sikacza na pewien czas?np. w domu rodzicow, czy przyjaciol? owszem, zmiana srodowiska moze nasilic "zle zachowanie", a moze sie uspokoi. Jak myslisz?

czarnykapturek

 
Posty: 1389
Od: Pt wrz 21, 2012 18:54
Lokalizacja: Madryt (Hiszpania)

Post » Wto lis 26, 2013 17:45 Re: wątek wsparcia dla zasikanych - cz. 2

jest gorzej niż było!Po dwóch tygodniach od zakończenia kuracji antybiotykiem,dostawał w zastrzykach badanie moczu wyszło tragiczne!Robiła to chyba na pasku,bo powiedziała że leukocyty podwyższone 3 kreski na 3,białko nisko 1 kreska na 3 i wysokie ph 8,5 a norma do 5,5. Zaleciła złapać mocz do badania bakteriologicznego i zobaczyc co jest nie tak,aby nie leczyć w ciemno, później dobierze antybiotyk. Według niej to bedzie nawracać w okresie zwiększonego stresu.. w ostateczności mogłaby zapisać xanax,ale nie popiera tego,dlatego radziłaby znaleźć mu dom bez dzieci i zwierząt. Ja nie chce go katować tak silnymi psychotropami.

Próbuję skombinować klatkę w którą bedę mogła włożyć kuwetę, miski i posłanie. Nie mam komu go podrzucić, znajomi którzy mogliby się nim zająć mają zwierzaki,więc to bez sensu, moja Mama pewnie by go wzięła,ale Tata nie toleruje kotów,więc w ogóle nie pytam :/

Wydaje mi się,że to stres spowodowany płaczem, gaworzeniem i ogólnym hałasem który robi mój syn ( 3mieś ) niedługo przyjdzie czas gdy zacznie raczkować- to będzie dopiero stres! Wiem na pewno,że stresuje się odwiedzinami znajomych,nie wszystkich,ale szczególnie nie lubi brata mojego Męża, obsikał mu kiedyś buty i torbę sportową. Często odwiedzają mnie siostry z dziećmi, wtedy oboje żadko wychodzą z sypialni, chowają się pod łóżko...

Co mam zrobić poradźcie mi? Jeśli to problem który ma w sytuacji stresowych wracać, a tych stuacji przy małym dziecku nie da się uniknąć to może powinnam zacząć szukać mu nowego lokum? ech nie chce o tym nawet myśleć, że mogłoby go nie być :(
Obrazek

Ludzie, którzy nienawidzą kotów, w swoim następnym życiu wrócą jako myszy ;)

motylek1006

 
Posty: 69
Od: Pon mar 12, 2012 19:52
Lokalizacja: Poznań

Post » Wto lis 26, 2013 21:35 Re: wątek wsparcia dla zasikanych - cz. 2

motylku a w jaki sposób obroża miałaby kota zestresować? Chodzi o sam fakt, że będzie ją miał założoną? Moje koty obecności obroży jakby wcale nie zauważyły, zupełnie im one nie przeszkadzają, a spodziewałam się, że mogą się wściekać, nic z tych rzeczy. Co do feliway'a ja stosowałam i spray na zasikane miejsca i do kontaktu, ani jeden ani drugi się nie sprawdził, totalnie żadnej reakcji. Próbowałam też kalm aid-zero reakcji, karma RC calm-zero reakcji. Obroże naprawdę działają. Może spróbuj, bo szkoda kociaków, ich stresów i Twoich oczywiście też. Doskonale Cię rozumiem, bo ja też mam dziecko, a z problemami jestem sama, bo mąż w Belgii. Byłam już bliska oddania kotów, nie dawałam rady, ale jestem uparta i nie odpuszczam, a poza tym mam traumę po oddaniu jednego zwierzaka. Miałam cudowną szopunię Tosię i do dnia dzisiejszego nie potrafię sobie wybaczyć, że ją oddałam (nie miałam innego wyjścia, zagrożona ciąża-przymus leżenia, mogłam wstawać tylko do łazienki, mąż wracał wieczorami a ona demolowała całe mieszkanie-zjedzone krzesła, kino domowe, potłuczone szkło, przegryzione kable), także nie poddawaj się i jeżeli jest coś, czego jeszcze nie próbowałaś, to spróbuj, bo jak oddasz sierściucha, to będziesz mieć wyrzuty sumienia już zawsze. Ja nie mogę sobie tym bardziej wybaczyć, że nie wiem co teraz się z Tosią dzieje, wcześniej miałam kontakt z jej opiekunką, ale ona też ją oddała...

IwonaB

 
Posty: 48
Od: Czw lis 22, 2012 10:51

Post » Wto lis 26, 2013 22:40 Re: wątek wsparcia dla zasikanych - cz. 2

kiedys próbowałam mu założyć obrożę,to skończyło się tym że zakneblował sobie pyszczek bo za każdym razem ją chciał ściągnąć, dobrze że byłam w domu a nie w pracy... nie wiem sama, kazdy mi mówi co innego :/ próba podania tabletek kończy się tym,że zjada porcję jedzenia z tabletką i wymiotuje po jakimś czasie.. sama kiedyś oddałam psa,wiem że ma on dobrze,ale ta świadomość że nie ma go ze mną była dobijająca, chce tego uniknąć za wszelką cenę. Jestem z nimi całymi dniami sama, gadamy sobie, ich obecnośc jest kojąca, z resztą dobrze pewnie o tym wiesz :) zostałam sama z problemem,bo Mąż twierdzi że głowy mu nie wylecze i twierdzi że bez sensu go leczyć jak stres związany z dzieckiem chorobe będzie nawracał, ale ja wiem swoje :) jutro zadzwonię do behawiorystki, spytam co robić... dziękuję bardzo za wsparcie.
A Twoje kociaki jeszcze sikają?
Obrazek

Ludzie, którzy nienawidzą kotów, w swoim następnym życiu wrócą jako myszy ;)

motylek1006

 
Posty: 69
Od: Pon mar 12, 2012 19:52
Lokalizacja: Poznań

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], kasiek1510 i 196 gości