Zaczerpnęłam wiele informacji z tegoż forum więc i postanowiłam się uzewnętrznić. Pod koniec września rozpoczęłam poszukiwania kocurka do adopcji, byłam na kota zdecydowana mimo tego, że zawsze w domu były psy i uważałam się za typową psiarę. Tym sposobem trafiłam na ogłoszenie domu tymczasowego, w którym przebywało młodziutkie, czarne rodzeństwo znalezione podobno na jednym z bardzo popularnych, łódzkich targowisk. I był wśród nich jeden kocurek, więc umówiłam się na krótkie spotkanie przedadopcyjne, ażeby się z kotełsonem zapoznać. Zaniepokoiła mnie jednakże informacja, iż kocurek został już adoptowany.. Oczywiście ze spotkania przedadopcyjnego wyszłam z kotem w transporterze, ale byłam nim przerażona. Bał się wszystkiego, miał problemy z żołądkiem i byłam przekonana, że sobie z nim nie poradzę. Niestety również na spotkaniu dowiedziałam się, iż kocurek ten trafił już do jednego domu ale został oddany bo.. miauczał w nocy. Nie mogłam w to uwierzyć. Niedawno minął miesiąc odkąd jest u mnie i niesamowicie się odmienił. Mruczy, przytula się, śpi w łóżku i rozrabia jak przystało na półrocznego kota. Pafnucy, bo tak się zwie, okazał się być jedną z moich najlepszych decyzji, a zupełnie inaczej wraca się do domu wiedząc, że ktoś tam jednak czeka. A oto i on:
https://scontent-a-cdg.xx.fbcdn.net/hph ... 0661_n.jpg