Pierwszy mega zaległy zabieg już za nami - Nutusia. Jest już ok, wczoraj wieczorem przyszła się do mnie przytulić, ale miałam swój maleńki koszmar, gdyż dość długo metabolizowała narkozę i rzucało nią (tzn przewróciła się na bok i podskakiwała w górę uderzająć bokiem i łebkiem o wszystko co się da, podłogę, ścianę, fotewl,m wannę). Trzymałam ją w transporterku, w którym też nią rzucało i rzucała się razem z nim. No wiedziałam o pobudzeniu w efekcie podania ketaminy, ale nie wiedziałam, że może mieć aż taki przebieg, więc się przeraziłam. Na szczęście przeszło, wczoraj cały dzień była "normalnie pobudzona" tzn biegała jak szalona, ale już nie stanowiła dla siebie żadnego zagrożenia, bała się mnie, ale wieczorem już wszystko wróciło do normy. Po takim incydencie moje stadko też było przerażone. Mika wskoczyła na słupek w kuchni, pod sam sufit i się darła, bo nie mogła zejsć. Gdy ją chciałam ściągnąć to chciała w panice przede mną uciekać, więc odpuściłam, ustawiłam krzesła, położyłam kocyk i po jakimś czasie zeskoczyła.
Ufff
Drapak w mocnym użyciu no i okazało się, ze drugi hamaczek, wiszący zdecydowanie niżej, tuż nad podłogą też może być fajny. Mikusia lubi tam spać. Milenka uwielbia najwyższą półkię, czego zazdroszczą jej Mika i Nutka i wykorzystują czasami sytuację i siadają tam. Wtedy Milena syczy i warczy, ale bez efektu, wiec siada troszkę niżej.
Z ustaleń z wetką pewnie będziemy wycofywać stopniowo lek dla Milenki, zmniejszać dawkę, ale to po kontrolnej wizycie. Ona już bierze go pół roku. Z Miką mam iść na kontrolę (mija rok niedługo, trzeba sprawdzić uszy i pysk, bo czasem się ślini i ta ślina nieładnie pachnie), z Rudą Łapą na kontrolne badanie krwi, aby sprawdzić poziom kreatyniny i mocznika. DeeDee ciągle sapie i i ma zatkany nosek, więc sprawa endoskopii jest ciagle otwarta. Ale mam co robić, a to nie jest najpilniejsze, więc jeszcze mam czas na podjęcie decyzji.