PomyLuna cz.II - bo czarne koty przynoszą szczęście

Aaaa, no to spoko

zazwyczaj te 40-parę kilo brzmi już strasznie chudo

Ja idealnie płaskiego też nigdy nie miałam, ale trudno, też mam taką budowę i musiałabym chyba ostro ćwiczyć, żeby taki mieć...

Bellemere pisze:Aaaa, no to spoko zazwyczaj te 40-parę kilo brzmi już strasznie chudo
Ja idealnie płaskiego też nigdy nie miałam, ale trudno, też mam taką budowę i musiałabym chyba ostro ćwiczyć, żeby taki mieć...

O to!
Ja pamiętam jedno takie lato, gdzie się strasznie zawzięłam i przez cały miesiąc jadłam tylko fasolkę szparagową i robiłam CODZIENNIE 500 brzuszków! Masakra, teraz bym 50 nie zrobiła a co dopiero 500

Efekt: nie schudłam ani kilograma

Dlatego raz na zawsze odpuściłam sobie wszystkie diety, ćwiczenia, odchudzania - na przyszłą wiosnę chciałam zacząć biegać, ale nie żeby schudnąć tylko żeby wyrobić sobie kondycję lepszą - bo jak pojechałam w góry z chłopakami to mi było tak głupio, że oni tacy sprawni i śmigają a ja z tyłu i zasapana...

500

Ja zrobię z 5

I jestem zbyt leniwa na katowanie się ćwiczeniami, lubię rower, lubię pójść na spacer, ale bez przesady. Teraz zależy mi na utrzymaniu wagi, może na wiosnę zapiszę się na jakiś basen, bo pływać też lubię, ale w zimie bym chyba zamarzła po wyjściu stamtąd

Za to bieganie jest dla mnie nudne. Zmusiłam się kiedyś i wychodziło mi to całkiem nieźle, ale raaaaany, ileż można

Myślę, że w dobrej scenerii i jak się to robi z kimś to może być fajnie

Dlatego zamierzam wyciągnąć TŻa na to, mamy obok fajny lasek i za estakadą Park Zachodni z trasą... Fajnie by było mieć lepszą kondycję. Lubię rower ale od kilku lat nie mam, natomiast chciałabym kupić sobie kiedyś taki porządny, lekki, na dłuuuuugie wyprawy... i nie umierać w połowie jazdy

Zobaczymy

Wiesz, ja mieszkam teraz tuż przy takim całkiem sporym lasku...

Raz nawet byłam pobiegać z TŻ.
No i na tym chcę zakończyć

Rower mam, ale ciężki, na stalowej ramie. Mnie to nie przeszkadza, po górach nim nie jeżdżę, nie ma źle

ab. pisze:Przeszłam 4 lata temu dietę Dukana.
Z 75 kg zeszłam do 55kg w 4 miesiące.
Teraz ważę trochę więcej, ale nie jest jeszcze źle.
Gubi mnie to, że nie mam czasu albo ochoty jeść regularnie.

Pamiętaj tylko o piciu duuuużej ilości wody.

O, była Dukanka

Jak miło!.
Wody piję dużo, trzy litry dziennie, czasem zaparzę dzbanek herbaty i go wypijam + butla wody 1,5 litra

aannee99 pisze:
ab. pisze:Przeszłam 4 lata temu dietę Dukana.
Z 75 kg zeszłam do 55kg w 4 miesiące.
Teraz ważę trochę więcej, ale nie jest jeszcze źle.
Gubi mnie to, że nie mam czasu albo ochoty jeść regularnie.

Pamiętaj tylko o piciu duuuużej ilości wody.

O, była Dukanka Jak miło!.
Wody piję dużo, trzy litry dziennie, czasem zaparzę dzbanek herbaty i go wypijam + butla wody 1,5 litra

Jak Ty to mieścisz?
Dla mnie jest wprost niemożliwe wypicie półtoralitrowej butelki wody w 1 dzień!
A Ty tu 3 litry

Heeej

Aleście naprodukowały

I to wszystko o odchudzaniu :ryk:

Ja mam 158 cm wzrostu, więc wyobraźcie sobie jak na mnie widać każdy dodatkowy kilogram więcej lub mniej. Schudłam niedawno 2 kilo to już wszyscy znajomi mówią, że mi policzki wessało. Ja się staram nie odchudzać, natomiast jest to bardzo ciężkie w moim przypadku, gdy psychika byłej anorektyczki robi swoje... Już tak walczę z tym od 15 lat żeby jakoś się polubić, ale wiecznie mi się nie podoba moja figura. No cóż :roll:

W dodatku tak jak Bell niecierpię praktycznie żadnej aktywności fizycznej, czasem pójdę na rolki w lecie lub na rower - ot co. Nie lubię i tyle... Próbowałam się motywować, ćwiczyć z koleżankami, ale się szybko zniechęcam i najchętniej to ćwiczenie zamieniłabym na ploteczki przy piwku :mrgreen:

Z tym skrzydłem indyka Bell to ja też zawsze klnę jak szewc kiedy przychodzi mi to odkroić od kości. A ile razy palce uciachałam :mrgreen:

O Milena, mamy taki sam wzrost

Na mnie tak bardzo nie widać dodatkowych kg, u mnie idzie w brzucha niestety... Masakra, też bym się chciała polubić ale ciągle mam wrażenie że jestem strasznie nieatrakcyjna i w ogóle co to ma być...

A wiecie, co ja Wam powiem? Mnie jest dobrze jak jest

gdzie ja się będę martwić, przejmować, zmuszać do czegokolwiek... Żyję, zdrowa jestem, nie muszą mnie wynosić z domu na dźwigu ani wiatr mnie nie zdmuchuje z ulicy, chłopa mam...
Na co narzekać?

Chyba, że na obieranie indyczego skrzydełka, Milena! :ryk:

oj tak, na to można ponarzekać

Bellemere pisze:A wiecie, co ja Wam powiem? Mnie jest dobrze jak jest gdzie ja się będę martwić, przejmować, zmuszać do czegokolwiek... Żyję, zdrowa jestem, nie muszą mnie wynosić z domu na dźwigu ani wiatr mnie nie zdmuchuje z ulicy, chłopa mam...
Na co narzekać?

Chyba, że na obieranie indyczego skrzydełka, Milena!

Też tak czasem mam, ale moje nastawienie zmienia się w zależności od nastroju

To ja od dłuuuuuugiego czasu już się nie przejmuję. Nikt nie jest doskonały, a mnie tu trochę wystaje, trochę tam...
Ale ciuchy w sieciówkach kupuję w rozmiarze S, więc spoko

Obieranie indyczego skrzydła

Nie zdobyłabym się na to

Wczoraj o 22.00 kroiłam futrom filety z kurzych udek i indycze serca. Kanalie indyczym sercem wzgardziły, niewdzięczne :roll:

Oj tak, obieranie skrzydła indyczego, to katorga, kupiłam kiedyś trzy i próbowałam obrać .. masakra

PomyLuna cz.II - bo czarne koty przynoszą szczęście

Kto przegląda forum