. Dziękuję za dokładniejsze naświetlenie sprawy.Kinnia pisze:Gunia albo ja źle, mało wyraźnie czy sama nie wiem jak nieporadnie napisałam albo źle zrozumiałaś treść.![]()
Generalnie nie ma znaczenia.![]()
Anestezjolog bardzo martwił sie o Kropka i czesto sprawdzał jego stan. Sam przyszedł pobrac mu krew na badania - nie technik czy student, przyszedł lekarz zatrudniony na SGGW, on też zbierał wywiad przed sedacją, on usypiał do badania i rtg, wybudzał i bardzo kontrolował stan Kropka. Cały czas przy nim był z dr - ja też byłam i widziałam, wszedzie z nimi, widziałam kazdy ruch, kazde przełożenie czy dotyk - najkrócej a dosadnie mówiąc stałam 3 lekarzom nad głową i patrzyłam na ręce. Byli studenci, nawet ok 20 osób było, studenci 5 roku. Oglądali badania, rozmawiali o tym co widzą, rozmawiali z dr, pytali, dr ich pytała, analizowali, nie powiem bo rownież komentowali - takie ich prawo, jak kazdego z nas, jak na teraz to wolny kraj.
Przyznam, że mnie równiez się oberwało w tych komentarzach - usłyszałam pytanie: gdzie to było składane? na to odpowiedziała ich koleżanka - podała przegladane badania, a na badaniach sa dane. Te same osoby nastepnie powiedziały do mnie z wyrzutem, otwartym tekstem, cytuję " [.......], teraz to ta łapa ma jakieś szanse ....." Cóż, maja prawo do swoich opinii, nie mówili tego po kątach tylko do adresata - moja odpowiedzialność to ją wzięłam, bo moja. nie mam pretensji za to.
Co do reszty - Kropek ze studentami miał jedynie krotki kontakt wzrokowy i ........ koniec. Studenci go nie dotykali, oglądali czy eksperymentowali - bardzo dokładnie oglądali i rozmawiali na temat tresci dokumentacji medycznej. Jedna dziewczyna chciała Kropka pogłaskać - zapytała czy może ..... gdy spał, gdy siedzielismy w sali wybudzeń. Wyraziła swój sprzeciw wobec tego co spotkało Kropka, było jej bardzo przykro czego nie ukrywała.
Na SGGW nikt mnie nie popędzał, naciskał, była zdrowa polemika, nie było fochów i fum, nie było egzaltacji i samouwielbienia, buty i chorej pychy. Było konkretnie i bez ogródek - tak jak lubię. Spokojnie i bez pospiechu. Kropek był konsultowany ok 2,5 godziny, obejrzany, wyniki przeanalizowane, diagnoza róznicowa przedstawiona.
Tak jak napisałam wczesniej - trzeba czekać co się zadzieje.
To co Ewa napisała - nie mozna było operować ze względu na zakażenie, które szło od kosci, od strony stawu kolanowego, a przetoka szła przez całą łapkę od kolanka w dół - tam bylo podwojne ujście: na zewnątrz łapki i od wewnatrz łapki.
Do tej pory nic nie mozna było zrobić, jedynie czekac i modlic się aby ognisko zakażenia wygasło, aby nie poszło dalej. Aby łapka pozostała na swoim miejscu.
Kropek był operowany gdzie indziej.
Co do słów anestezjologa - on zapytał czy teraz będzie reoperacja. Trudno jest mi powiedzieć na jakiej podstawie pytał, moge się tylko domyślać. Wiem, że poszedł zapytać dr o to. Decyzja była, że dzisiaj nie będzie operacji. Tyle.
Czekamy w jaki sposób i czy łapka będzie się zrastać. Jak dalej narosnie deformacja, co z oddalonym od trzonu kosci wolnym odłamem. Trzeba czekać co matka natura z tym zrobi. Potem będa decyzje adekwatne do sytuacji a w zasadzie stanu łapki.
Konsultuję Kropka z jeszcze dwoma specjalistami - wszyscy mowią to samo: w tej sytuacji na razie trzeba czekać.
Ponownie proszę o wstawienie specyfikacji do faktury operacji Kropka.
Czy kinnia może w końcu doprosić się tej faktury? Nawet mnie zaczyna to irytować. Bo też chcę wiedzieć co z czym.