Już wczoraj uściskałam i ucałowałam w nosek

Prosił, żeby przekazać, że mały jest strasznym złodziejem. Nawet czołgać na plecach się potrafi, żeby coś zrabować. I szkodnikiem też jest. Rozkopał pańci trawnik i wydłubał spryskiwacz. Wokół domu wygląda, jakby grasowało stado dzików
A dziś okazało się, że sprawa jest jeszcze bardziej skomplikowana. Wczoraj zauważyłam, że Balciś ma kołtuna na plecach. Pomyślałam, że wytniemy go dziś z koleżanką. Zabrałyśmy się za to - odchylamy, żeby przyciąć, a tam jakaś ciemna masa

Pognaliśmy więc z M do weta, bo koleżanka odmówiła współpracy. To coś zostało komisyjnie wycięte. Być może po tym ataku akity, jednak był tam ranny, a ja tego nie zauważyłam, bo skupiłam się na podbitym oku. No i nie było widać krwi. W chłodzie wszystko się ładnie zagoiło, ale został strup i powiększający się kołtun, który zablokował dostęp powietrza, a ponieważ jest wilgotno zaczęło się tam paprać. Ale jest już dobrze - plecki wygolone, można odkażać i osuszać.
Kurczaki... a może mu się tam hot spot zrobił ... Chodzimy czasem nad jeziorko. Mały głupek dziś wpadł do wody

To znaczy Flipcio wpadł, ale Balcio też się czasem zamacza odrobinę.
Więc Balcio od jakiegoś czasu był cierpiący i pewnie też z tego powodu miał kiepski nastrój.