OTW10.PILNIE DT/DS dla Grzesia s.99.Czas ma do poniedziałku!

[ASK@]

Cwane cholery

Cwane to za mało powiedziane. Ta cholera, Mamuśka jest nie łapalna. Raz ją wypuściłam z klatki bo miała małe dzieci i zapamiętała sobie gadzina. Poza tym ma szczęście bo włażąc parę razy do łapki udało się kocicy z niej spierniczyć . A to na tłustym tyłku zapadka się zatrzymała, a to wisząc długa jak sprężyna zostawiła tylec na zewnątrz ... Ale kiedyś ja złapię. Znamy sie dopóki w łapie nie mam niczego innego niż gary w siacie. Brzęczę znajomo. Niech tylko mój chód się zmieni bo metal targam ona jest ostrożna.
A moje, jak to moje. Za długo są z nami by nie wiedzieć w czym rzecz. Darmo z pakunami nie wychodzę. Fajnie wygląda jak postawię kontenerek pusty w przedpokoju a moje już najeżone podchodzą. Pełne bojowego nastroju drepczą tanecznie na nóżkach strosząc się i prychając. Idą tak szeregiem podkręcając się na wzajem. Czym bliżej pudła tym bardziej w gardzioach im gulgocze. I raptem...O matko, tam NIC nie ma. Jak to nie ma? No jak to? A my takie bojowe som.. Jaki wstyd nam przyniosła. Jakie głupy z nas zrobiła... Zerkają na siebie, zerkają przez dzurki, kratkę, obchodzą ,wskakują, trącają łapkami ... Przedstawienie całe mamy. Wsio im opada za jednym oddechem. A one zawstydzone udają,że tylko tak sobie się bawiły.Udawały... Gapią sie na mnie z wyrzutem i politowaniem. Wiem, wiem.Nieudacznik jestem a one muszą ze mna żyć.

[zuzzik]

[Seras]

Tymczasy też tak się nauczyły?

[MalgWroclaw]

Na brak łapalności uważaj.
s. 63 - ku przestrodze

viewtopic.php?f=1&t=122705&start=930

[ASK@]

Na brak łapalności uważaj.
s. 63 - ku przestrodze

viewtopic.php?f=1&t=122705&start=930

Moje własne, osobiste koty potrafią tak załatwić jak opisuje kobietka. Wszyscy byliśmy osznytowani z różnych powodów. Dziki raczej nie łapie w rękę. Choć różnie bywało. Ale to była i tak goła łapa bo to była akuratnie stosowna chwila na brak rozumku

Walczę ze sobą by zabrać się za ogłoszenia. Ciężka to walka, heroiczna a...łóżeczko rozesłane. Ale piwka brak

Seras, tymczasy robią to co inne. Jak się stroszymy to wszystkie. Jak spierniczamy to też wszystkie. Tylko one wolniej tracą zainteresowanie. Nasze już odejdą od kontenera obrażone "numerem". A one zabawy i skoki uskuteczniają.

Znowu celebrytka od małpki się zmaterializowała na tablicy, proponując wzięcie wszystkich kotów ale mamy dowieźć. Ręce opadają.

[Seras]

tak odbijając od tematu... nie mogę się doczekać końca miesiąca

[ASK@]

Szybka pomoc potrzebna.
viewtopic.php?f=13&t=158449

Z wiekiem tzw słusznym coraz trudniej mi czytać wątki o nieszczęśnikach, oglądać filmy o zwierzętach dziko żyjących (gdzie nie wiem czy mi tej głodnej lwicy żal czy tego zeżartego) , sprawozdania z akcji pomocowych, policji dla zwierząt, prognoz pogody ... Nie płaczę przy kryminałach, nie drżę przy horrorach ale o zwierzakach nie mogę oglądać. Chyba ,że Reksia.

Karolina, koniec zaraz będzie

[_ogonek_]

Asiu, ślę pozdrowienia i jednocześnie spamuję, bo moje schronisko potrzebuje pomocy, patrz podpis.

Ja walczę z chronicznym brakiem czasu..

[ASK@]

Chroniczny brak czasu to już epidemia.

Co ja mogę napisać nowego. Nic. Atrakcją był ranek zaczęty z opóźnieniem 19 minutowym. Pion od razu. Oczy szeroko otwarte i z niedowierzaniem wplepione w zegarek. Ja się nie spóźniam. No, nie spóźniałam się.
I zegarek postawił na głowie cały misterny plan zajęć z czasomierzem w ręku wykonywany.
Trzy cholery prawie na klatkę weszły takie głodne były. Nie lubię późno wychodzić bo ich apetyty dulczące na schodach lub okolicznych krzakach kolą w oczy ludzi. A to tylko stwory co o brzuszki dbają. Kotłowniane też się pokazały wszystkie . Targany kontenerek był tachany na próżno . Puchate nie pojawiło się. Nie miałam czasu szukać futra bo podwórkowa czekała. Czas biegnie za szybko. I szylunia pod autem już beczała,że głodna i ,że jest . Słyszałam jej popiskiwania. Przejeżdżający z dala autobus przypomniał również o upływającym czasie. Brak palacza w oknie też mówi o późnej godzinie. Pokiciałam tylko, pozerkałam w ciemność.
Szybki krok i myśli nie poukładane w głowie telepią. Już sobie ustalam od czego zacznę jak wrócę. Leki, prysznic, leki, prasowanko, żel i tapir, krem... cholerka, nie ta kolejność... wdzianko...Może kanapki zrobię. Może koty dotknę choć na chwilkę dając im całuski. Po drodze wdycham zimne, wilgotne powietrze. Szybko, szybko. Uff, jak dobrze taki marsz na oponki zrobi. Tyle mojego z mojego pocenia.
Chodniki mokre. Drzewa bez liści. Smutne. Chodniki pełne mokrych obrzydliwych liści. Trzeba uważać. Czy wiecie jak w takim gęstym od wody świcie zapachy długo się trzymają? Co dzień chwytam je nieświadomie. Przeszedł ktoś co ćmił papierosa zostawiając smugę smrodku co w gardle drapie. Ktoś wyperfumił się za mocno. Ładny zapach. Naftalina też kogoś przysypała. Czas na kapoty cieplejsze i teraz się na grzbiecie wietrząc sieją przykry zapach. Zanim doszłam do figurki czułam swąd palących się zniczy. Musieli dostawić. Latem ,jak wszystko jest przejrzyste ,nie ma takich skupisk woni. Szybko się rozwiewają. To takie subtelne znaki, że już czas na zmiany.

[zuzzik]

pięknie piszesz, Asiu
dobrego dnia

[Agneska]

Ty jesteś ranny ptaszek, a ja uporczywie, zawsze rano nie mogę się wyrobić. Dzisiaj też mi czas zleciał zbyt szybko na porannych obrządkach, spacer z psem był przymusowo skrócony.
Masz rację w kwestii tych zapachów, u mnie w lesie bardzo czuć butwiejące liście, im więcej wilgoci w powietrzu, tym mocniej ten zapach się roznosi. To jest jeszcze ta pora, którą lubię, płakać mi się chce dopiero na myśl o nadchodzących mrozach i śniegu.

[ASK@]

Ja za to nie mam sił wieczorem. Wszystko robione "po zmroku" wymaga wielkiej walki z leniem co we mnie siedzi.

Idziemy dziś z Pikusiem do weta.
Odziałam się w białą bluzeczkę bo mnie poranek omroczył. Może kot będzie łaskaw.Może...

[Seras]

Asiu na mail zerknij

[Alienor]

U nas już czuje się zimę w powietrzu - jest ostrzejsze, niesie w sobie zapowiedź chłodu i szronu...
Asiu - jak sowa podziwiam Cię z całego serca - łatwiej mi nie spać i coś robić do 2giej nad ranem, niż wstać o 4ej.
za łaskawość kocią

[ultra75]

U nas już czuje się zimę w powietrzu - jest ostrzejsze, niesie w sobie zapowiedź chłodu i szronu...
Asiu - jak sowa podziwiam Cię z całego serca - łatwiej mi nie spać i coś robić do 2giej nad ranem, niż wstać o 4ej.
za łaskawość kocią

Marzena, chyba dzisiaj nie byłaś na dworze - nie jest tak źle, całkiem nawet przyjemnie. I na chwile nawet słońce wyjrzało . Było już zimniej tej jesieni, chyba w weekend.
Ja najbardziej własnie nienawidze listopada i początku grudnia, brrr - tych gołych drzew, butwiejących liści i ciemności egipskich przez większa część dnia . Mróz i snieg mi az tak nie przeszkadzają, jak właśnie brak światła .
Za pomyslną wizyte u wet i białość białej bluzki !