Spilett pisze:Katar koci miała, do tej pory ma zrośniętą 3 powieczkę w prawym oczku i taki jakby stożek, połączenie źrenicy z tęczówką - i w tym oczku nigdy jej się nie rozszerzy źrenica do końca, tylko tak do połowy. Ale lewe oczko ma zdrowe. Dobrze że tylko tyle, ona tam żyła na dworze, na deszczu pod krzakiem koło jakiejś chałupy, której mieszkańcy oczywiście nic nie zrobili żeby pomóc kotkom ;(
Jakiś tydzień po tym jak ją wzięłam TOZ przyjechał i wyłapał większość z nich, kilka zostało. Ciekawe co z nimi...
Dobrze ,że skończyło się nawet szczęśliwie.Ja zaczęłam koty dokarmiać zimą.Pod innymi blokami mieszkały,tam gdzie były takie wgłębienia do okienek piwnicznych.Rozmnażała je starsza kobieta która chciała jeszcze więcej kotów.W końcu bo strasznej zimie zostałą zabrana Ala ze swoim synkiem Feliksem.Później złapano jej matkę Melanię i jej synka którego okociła Filipka.Myślałam ,że to koniec ale na przeciwko mojego bloku jest stary dom, i tam jest szopa zamnknięta z sianem.Właśnie tam koty mają ciepło i mogą rodzić małe.Teraz trzeba je wyłapać ,tylko najgorsze jest to ,ze np. mogę je spotkać dopiero po miesiącu jak Florkę.A pod blokiem koty zawsze tam były