Spoko - przeżylam już ladnych kilka kociaków z szalonymi pomyslami
Aczkolwiek od wczoraj zaczynam go podejrzewać o jakiś sabotaż wannowy, bo przytkal się odplyw, a kilka dni temu wszystko bylo ok

Holajza nie pomogla i jutro wzywamy fachowca - uwielbiam to
Dziś natomiast Lucuś byl z wizytą u "babci", czyli mojej mamy, i kolegi Budrysa.
Zostalam na tę okoliczność torbaczem, znaczy nioslam Lucusia - zawiniętego tradycyjnie w poszewkę od jaśka oraz kocyk - w plóciennej torbie zakupowej zawieszonej pod kurtką na szyi

Lucuś byl bardzo grzeczny, choć pod koniec spaceru zacząl trochę pomiaukiwać. U "babci" zostal wypuszczony z zawiniątka i natychmiast pobiegl zwiedzać i uprawiać szaleństwa z kolegą; kolega nawet się ze mną nie przywital

Szybko znalazl tunel i "sklep z zabawkami" i generalnie uganiali się non-stop przez kilka godzin. Zostala też wykorzystana kuweta i zeżarta reszta budrysowego śniadania. Od godziny, czyli od powrotu do nas, śpi jak odlączony od zasilania
A, "babcia" stwierdzila, że jest piękny ale chudy jak szparag i pewnie za malo je
