Adoptowałam sukę: Debi. ZAMYKAMY :)

wielkie kciuki za grubcia. Oto właśnie problem dobrzewyglądających kotków. One są śliczne, mięciutkie i kochane, ale trzy razy bardziej trzeba monitorować ich stan zdrowia. I byle gówniany zabieg i już strach o życie.

Próbowałaś mu założyć opaskę feromonową? Na Burka podziałało rewelacyjnie. Bardzo się zrelaksował, złagodniał. Nie ten kot.

Femka pisze:Powiedziałam, że po jednym słowie komentarza na temat dobrostanu koteczków, zostawiam je w lecznicy i uciekam
One nie są zapasione, naprawdę. Są tylko pulchniutkie. Ale płaczą za jedzeniem i na razie mają mało miejsca. bo są w małej łazience. Jak się ogarnie remont (w sensie panowie już będą tylko w remontowanym pokoju) i kiedy Felut wyzdrowieje (maluchy są dzisiaj szczepione, mogą łatwo łapać chorobę), będą biegać po domu. Na pewno się zmniejszą w sobie

EDIT: weci w ogóle mają jakąś obsesję na punkcie nadwagi. Wetka, do której teraz jeżdżę rzadko ciągle mnie opitalała, że koty za grube.

E tam, zależy jacy weci: moja wet na pytanie czy kot nie za gruby stwierdzila, że jej jakoś żaden kot nie jest za gruby; no chyba, że się turla zamiast chodzić

edit: Mój Felix wlaśnie ma po raz trzeci nawrót zapalenia gardla :roll:

Przecież Twoje koty nie wychodzą.

Gdzie on się tak załatwia? A może to nie jest przeziębieniowe?

Femka pisze:wielkie kciuki za grubcia. Oto właśnie problem dobrzewyglądających kotków. One są śliczne, mięciutkie i kochane, ale trzy razy bardziej trzeba monitorować ich stan zdrowia. I byle gówniany zabieg i już strach o życie.

Próbowałaś mu założyć opaskę feromonową? Na Burka podziałało rewelacyjnie. Bardzo się zrelaksował, złagodniał. Nie ten kot.

W tej chwili nie mam obroży

i do jutra rana nie załatwię.
Masz rację, zaopatrzę się na wszelki wypadek. Niech sobie leży.

felin - taka wetka to skarb. Moi ostatnio nawet stwierdzili, że Gaba jest za gruba. A ona ma tylko kłaki. Co to za miaukun, co 5 kg nie waży jeszcze?

jaaana, ta obroża tak od razu nie działa. Kot chodzi w niej cały czas, po tygodniu są pierwsze efekty.

Femka pisze:Przecież Twoje koty nie wychodzą. Gdzie on się tak załatwia? A może to nie jest przeziębieniowe?

Wychodzą - na smyczy. Pierwszy raz zlapal miesiąc temu na lące, bo się glupol zasadzal w mokrej trawie na myszy :evil:

Chyba antybiotyk nie za bardzo dobrany byl. Niby przeszlo po tygodniu kuracji, a po paru dniach znowu zacząl skrzeczeć :roll:

Potem ze dwa tygodnie bylo prawie ok i znowu to samo, a weci sąsiedzcy (nie mialam czasu jeździć do naszej lecznicy) ten sam antybiotyk dali.
Chwilowo pluczemy szalwią, smarujemy Bajkadentem i pędzlujemy witaminą C, a po niedzieli i tak będę go badać, ale to już u mojej wet.

he he, czyli Ty załatwiłaś Felixa tak samo jak ja Feluta wypuszczając go na zimno. No, z mojej strony liberalizm dla małego kotka chwilowo zawieszamy na kołku, mimo, że kotek dzisiaj ledwo odżył, a już skrzeczał przy drzwiach wyjściowych.

Sama z nim tam tkwilam :mrgreen:

Mial areszt do chwili naocznego sprawdzenia czy jest poprawa. I potem oczywiście po pierwsze polecial sprawdzić czy są myszy na lące :twisted:

Teraz już nie wychodzą na dwór w ogóle, tylko na korytarz wieczorem, ale Felix lubi spać z glową przy grzejniku co - jak podejrzewam - nie jest w tym przypadku najlepszym pomyslem :roll:

jakie ma znaczenie bliskość grzejnika?

wysusza śluzówkę - to może mieć znaczenie (negatywne) przy doleczaniu infekcji dróg oddechowych.

KotkaWodna pisze:wysusza śluzówkę - to może mieć znaczenie (negatywne) przy doleczaniu infekcji dróg oddechowych.

Oraz jest niemile dla samego kota.
Jak mu podeschnie w gardle, to bardziej boli co wyraźnie widać.

Thx, nie skojarzyłam.
W takim razie Felut nie powinien leżeć na podgrzewanej podłodze? A robi to z upodobaniem.

Femka pisze:jaaana, ta obroża tak od razu nie działa. Kot chodzi w niej cały czas, po tygodniu są pierwsze efekty.

taaa

moja Miki tak się przy tej obróżce rozluźniła, że zaczęła mylić kanapę z kuwetą :twisted:

ale Mki jest wyjątkowa pod każdym względem - to ma i wyjątkowe reakcje :roll:

- innym podobnych nie życzę :wink:

Kciuki za zdrówko trzymam :ok:

I za zaginięcie pipających myszy też :mrgreen:

Właśnie skończyłam pracę (z racji remontu gdzieś do wtorku przyszłego tygodnia jestem w domu, ale za to z robotą :evil:

, którą z braku czasu w dzień będę robić po nocach) i zamierzam udać się spać. Pipających myszek nie ma nigdzie :lol:

Za to Burek znowu się zrzygał. A już jest cały wysmarowany gimpetem po ostatniej próbie.

Ciekawe ,czy myszki znalazly koteczki :twisted:

-tez tyram-koty daja znac,ze powinny miec ciemno,a nie zapalone jasno swiatla-zaslaniaja lapkami oczy przy snie demotywatory jedne :lol:

Adoptowałam sukę: Debi. ZAMYKAMY :)

Kto przegląda forum