2 dni temu, korzystając z pięknej pogody postanowiłam się z lenką(moją 2-letnią córeczką) wybrać na pieszy spacerek. ona lubi chodzić, więc wybrałyśmy się do pobliskiego sklepiku w miejscowości obok (jakiś 1km od nas, może mniej). w połowie drogi nagle z rowu wyskakuje bury kociak i miaucząc biegnie do nas. my oczywiście go głaskałyśmy, on się łasił, mruczał, lenka zachwycona, no ale idziemy dalej do tego sklepiku a kociak za nami! tak długo za nami szedł, ze pomyślałam sobie, że zgubi się i już nie trafi tam skąd przyszedł, więc trochę się tym martwiłam, no ale szedł dzielnie aż do sklepiku, co chwilę głaskany i przytulany przez lenkę. przed sklepikiem czekał na nas, kupiłam mu kitkata w puszce, zjadł dosłownie odrobinę i wracał z nami. miejsce z którego do nas wyskoczył ominął bez mrugnięcia okiem i dalej poszedł za nami. jakieś 300m od naszego domu lena się zbuntowała, nie chciała już iść, więc wzięłam ją na ręce i chciałam ją zanieść. oczywiście był też protest, bo ona chce z kicią....chcąc nie chcąc wzięłam lene na ręce a ona na rękach trzymał kota, który zupełnie nic nie ważył, bo to sama skóra i kości no i już wiedziałam, że mam problem...
wiadomo, że nie mogłam go tak zostawić, więc zagościł w mojej łazience. wygląda prawie jak miniaturka mojej salmy-typowy burasek. pilnie szukam dt, ds. maleństwo jest bardzo przytulaśne, dało się trzymac na rączkach dwulatce i mruczało całą drogę.
niestety kicio nie jest zdrowy. ma problemy z jedzeniem. niby chce jeść a nie może, jakby sprawiało mu to trudność. wygląda jak szkielet kota

pierwszą dobę całą prawie przespał, ma wodnistą biegunkę. wczoraj wieczorem zabrałam go do weta. pani doktor stwierdziła, że to 3-4 miesięczny kocurek, skrajnie zagłodzony. waży 0,7kg a powinien ze 2 razy tyle. dostał antybiotyk, b12, coś na tą biegunkę i jakiś lek rozkurczowy, a także kroplówkę. w paszczy ma wszystko ładnie, żadnych zapaleń, nadżerek, ubytków, tylko dość blado. dziś znów do weta jedziemy. kupa pod kątem robaków została zabrana do zbadania, także dziś się dowiem czy są.
karmię go trochę strzykawką preparatem medicare, w nocy nawet sam odrobinę zjadł takze liczę na to, że leki go postawią szybko na łapki.
kicio pilnie szuka domu. u mnie zostać nie może, bo mam 3 psy, 2 swoje koty i jednego kociego przybłędę pod opieką. póki co kiciuś może siedzieć tylko w łazience. bardzo proszę o dom dla buraska
agata 694390951 okolice wolsztyna(wielkopolskie)




