Przepraszam, że się nie odzywałam, cały dzien na wariackich papierach.
Dzisiaj Stef dostał szaleju

Nie wiem co się dzieje. Całe przedpołudnie biegał po pokoju i miauczał zawzięcie, potem wtulił się we mnie i przysnął.
Chciałam iść do weta ale gdy zaczęłam się szykować to znowu dostał szaleju. Zrzucił suszarkę do ubrań i dalej miauczał. Dałam mu jeść, pić, chciałam wygłaskać - nie interesowało go to.
Stwierdziłam, że przeczekam do jutra bo nie chciał się nagle dać dotknąć.
Nic się w domu nie wydarzyło, spał rano normalnie z nami, potem rutynowo dostał jeść. Epizodycznie tez koczował pod drzwiami od mieszkania.
Po południu zadzwonił do mnie TŻ, z informacją, że Stef go ugryzł. Bez powodu. Leżał na łóżku i cap.
TŻ nie wyklucza, że on chce z powrotem do dwór. Czego się boję. Nie wiem co to może być.