Ja sama chwilami nie wierzę, ze to ta sama wychudzona, zasmarkana kruszynka, którą zgarnęłam z ulicy Teraz jej stan to w ogromnej mierze zasługa Agi, która wzięła ją do suszarni, do ciepła, codziennie przemywała oczka i chodziła do niej z jedzonkiem
Lunka narozrabiała, ale tylko troszkę Dobrze, że szkiełko nigdzie się nie wbiło
A Mefista??. Patrzę i oczy przecieram, nie ta kotka Już nie zasmarkana, taka wycacana już, to dzięki Tobie Aniu i Pani Agnieszce malutka wygląda teraz tak, a nie inaczej, to Wam zasługuje obecny stan!!! Jesteście naprawdę wspaniałe.
Milenko, pojęcia nie mam, ale już się tak przywiązałam do niej i do tego imienia, że dla mnie i tak pewnie zostanie Mefistą W książeczce zdrowia nie wpisywałam nic, decyzję co do imienia zostawiam DS.
Tu jeszcze zdjęcie bardzo podobne, ale chyba ciut wyraźniejsze:
A Lunie powiedziałam, że jak będzie taka niegrzeczna, to ją zawiozę do Warszawy, a Mefistę zatrzymam
No właśnie tak widzę, muszę się jej jutro (bo prawdopodobnie po zajęciach wpadnę się na wszelki wypadek pożegnać z Mefistą, nie wiadomo jeszcze, kiedy dokładnie będzie jechać) dokładnie przyjrzeć, jak była taka chudziutka, to pyszczek wyglądał normalnie, a tutaj taki "pacnięty" jak u brytyjczyka chyba, że to tylko efekt zdjęć. Kto wie, może jej prarpadziadek był brytkiem?