Hmmm...
Właściciel firmy też jest za Maszką.
Był strasznie zły, gdy Alebowie brali kotkę na sterylkę z opcją, że jak będzie chciała, pójdzie do domu.
Nie chciała, a Pan był przeszczęślwy, że Masza wróciła. Od razu inny człowiek.
On ją karmil podobno od połowy zeszłego roku. Chyba nieźle, bo weci w Hematowecie, który jest na naszym podwórku, byli zachwyceni miotem. Podobno książkowo wyrównany miot. Cokolwiek to znaczy.

Jednej pchełki nie miały. Tylko zarobaczone. A ponieważ Koteczekanusi wykryła u kociaków lamblie, Masza też została kompleksowo odrobaczona. Na koszt lecznicy.
Prawie każdego dnia przychodzi do kanału Pani Marzenka z mięskiem. Sama ma kota, więc wie, co lubią najbardziej.
Masza nieźle to wszystko sobie urządziła.
Będę czuwała i zobaczymy, co czas przyniesie...
Św. Franciszek pomoże. Zawsze pomagał mi w psich sprawach, to i w kocich da radę.
Na szczęście sunia, która jest z nami teraz, kocha nie tylko koty, ale wszystko, co żyje. Pierwszy raz mam taką bezproblemową sunię ze schroniska.
Jeszcze tylko dodam, że o kociakach dowiedzieliśmy się, gdy przyjechał na podwórko wóz strażacki...
Jedna z dziewczynek Maszki wlazła do rynny i zleciała pod ziemię. Strazacy ledwo się do niej dostali. Koteczka trafiła do weta i może dlatego dała się potem wziąc człowiekowi do domu. Bez łapanki.
Pan Doktor wziął wtedy też do lecznicy kocią mamę. Chyba w szoku dała się wziąc, bo od ludzkiej ręki zwiewa.
Podobno ma ok. trzech lat, ślady po kocim katarze i starte zęby, co świadczy, że żyła wolno.
Hanelko, widzisz i nie grzmisz?
Co ja robię z wątku Kardamona i przyjaciół?...
