Tak, dzień zaczął się bardzo standardowo: Luna zjadła PONa

Wczoraj pojechaliśmy na zakupy, zdecydowałam, że w tym miesiącu też kupię Lunie karmę stacjonarnie. Poza Orijenem, to ten to ma ceny absolutnie kosmiczne...
No i dokupiłam 3 puszeczki Moonlight Dinner. Raczej jej nie przebiałczę, dając jej filetówkę 3 razy w miesiącu

ale skubańce kosztują 5zł!
A do Rossmannowych zakupów dostałam gratis zestaw do prostowania włosów z got2be, do 10 myć. Nawet bym sobie wypróbowała, ale się boję o te moje biedne włosy... Lepiej z tym poczekam, aż przestaną tak lecieć... Nawet farby do włosów nie kupiłam, tylko szamponetkę.
I taka przykra sytuacja... Moja koleżanka ze studiów ma kota. 4 letniego, zachowującego się jak trzymiesięczny kociak

a wiecie, jak to jest z takimi kotami, trzeba mieć oczy dookoła głowy, żeby przypadkiem kota nie wyprać w pralce czy coś w tym stylu. No ostatnio spieszyła się do wyjścia, zerknęła za siebie - kot siedział grzecznie na szafce, daleko od drzwi, więc założyła buty i w długą. Nagle usłyszała przeraźliwy koci wrzask.
Przytrzasnęła niechcący kotu ogon drzwiami...
Musieli mu amputować końcówkę ogonka
