Witam ponownie!
Jestem już po konsultacji z radiologiem (ponoć najlepszym nie tylko w Warszawie, ale i w Polsce) Dr. Piotrem Marcińskim.
No więc tak - Dr. Marciński powiedział, że w nosie kota widzi skrzywioną przegrodę nosową a jedna zatoka (prawa) jest niepowietrzna. Zmiany te wydają się być wrodzone. Zobaczcie, ile to zależy od osoby odczytującej... według mojego obecnego weta, z nosem kota jest wszystko ok i nic tam nie widzi

Ten pierwszy wet (ok 3 lat temu) jednak coś tam zauważył i też według niego, Gucio miał krzywą przegrodę nosową, ale nie był pewien swojej diagnozy

Na to wygląda, że jeśli to jest wrodzone, to z tą dolegliwością nic się już niestety nie da zrobić. Dostałam odpowiedź, że leczenie powinno odbywać się na przeleczeniu kotka zgodnie z wynikami antybiogramu (czyli rozumiem przez to, że raczej można to tylko zaleczyć, a nie wyleczyć

). W tym wypadku, grzyb i bakteria wydają się być wtórne - tzn. to nie one powodują chorobę, tylko dołączają się wtórnie, a główną przyczyną choroby jest nieprawidłowa budowa wnętrza nosa. Jednak, aby mieć 100% pewność należałoby zrobić rinoskopię, ale ja się raczej na to nie zdecyduję, po tym co Zalatany mi napisał na temat tego badania. Wolę nie ryzykować, tymbardziej, że nie mam zaufania do wetów z Trójmiasta - jeszcze by mu coś uszkodzili w tym malutkim, kochanym noseczku. A pomóc, i tak mu to przecież nie pomoże.
Natomiast, jeśli chodzi o zmiany w płucach to w przypadku takich ogniskowych zmian zawsze należy brać pod uwagę zmiany nowotworowe

Dr.Marciński sugerował, aby zrobić zdjęcie Rtg po 4 tygodniach: klatkę piersiową w pozycji bocznej i strzałkowej, głowę w pozycji bocznej i strzałkowej. O rany, aż tyle prześwietlać mojego maluszka

Jeżeli faktycznie (odpukać we wszystko!) coś wykaże następne prześwietlenie płuc to jestem zdecydowana jechać do Warszawy na dokładniejsze badania i ewentualne leczenie (mam ogromną nadzieję, że nie będzie takiej potrzeby!). Nie wiem, jak ja to wszystko psychicznie wytrzymam. Aha, Dr. Kacprzak, z którą mam kontakt, potwierdziła, że takie zmiany w płucach mogą również wskazywać na grzybicę! Powiedziała też, żeby sprawdzić, czy kotek nie ma na ciałku żadnych brodaweczek itp, ponieważ Rtg też czasami może coś takiego wykazać (jednak u Gucia niczego nie widzę). Wspomniała, że samo zdjęcie jest dość ostre, ale trochę za jasne...
Według Pani doktor wyniki b. krwi nie są złe. Jedynie jest za mało leukocytów, czyli ma trochę niską odporność (natomiast mój wet uważa, że odporność Gucio ma bardzo wysoką

) i zaleciła podawać coś mocniejszego na podwyższenie odporności (wyciąg z jeżówki - nie pamiętam dokładnej nazwy, coś na E)...
Ogólnie to jestem bardzo zdołowana, tak się o mojego Skarba martwię
A teraz, właśnie przed chwileczką, jeszcze bardziej się załamałam jak przeczytałam odpowiedź na mój list Pana doktora Rafała Niziołka
Nie wiem, co o tym wszystkim myśleć, każdy mówi co innego
Postaram się przytoczyć niektóre zdania Dr. Niziołka.
-- W przypadku jednostronnego wypływu z nozdrzy raczej należy brać pod uwagę problemy zlokalizowane w tym miejscu (tzn. w nozdrzach), raczej nie jest to problem z płucami czy tchawicą. Wówczas wypływ byłby obustronny.
-- Ja napisałam: Mój Gucio również dość często wymiotuje, jakby żółcią bez kłaczków i "kupki" ma twarde. Wet mówi, że to u kotów normalne, ale mnie martwi takie zachowanie

A odpowiedź Pana doktora jest taka:
Tak, jest to normalne u kotów.
-- Myślę, że jest to zanieczyszczenie lub wtórne zakażenie bakteryjne. Tym bardziej że bakteria jest wrażliwa na wszystko w antybiogramie. Tego bym nie leczył a szukał innej przyczyny.
-- Dość dziwny grzyb jak na zakażenie górnych dróg oddechowych, ale wszystko jest możliwe.
-- Nie zawsze, nowotwory nie zawsze dają gorączkę, czy krwawienie. Częściej jest duszność, niekiedy kaszel.
-- Co do wyników krwi: *
mało płytek krwi ! *
tak wysoka monocytoza u kotów może sugerować BIAŁACZKĘ !!!! KONIECZNIE SPRAWDZIĆ WĘZŁY CHŁONNE LUB SKONSULTOWAĆ SPRAWĘ Z ONKOLOGIEM !!
Natomiast mój wet powiedział, że powinnam się cieszyć, że kot ma takie wysokie monocyty, ponieważ oznacza to, że ma wysoką odporność...
-- CO TO JEST ? NIC Z TEGO NIE ROZUMIEM. TO NIE JEST WYNIK BIOCHEMII TYLKO DANE WYRZUCANE PRZEZ APARAT DIAGNOSTYCZNY I INTERPRETOWANE PRZEZ ANALITYKA. LEKARZ DOSTAJE GOTOWE WYNIKI TYPU
Mocznik – tyle i tyle
ALAT – tyle i tyle
NIESTETY ABSOLUTNIE TYM MI PANI NIE POMOGŁA. NIE JESTEM W STANIE TEGO ODCZYTAĆ.

Ja dostałam to jako wyniki razem z Morfologią.
-- Ja napisałam: Zrobiłam także test Elisa na FIV i białaczkę (FeLV), które na szczęście wyszły ujemnie! Dr. Niziołek:
Jednorazowo czy dwukrotnie ?
-- U Pani kota istnieje wskazanie do wykonania nastepujących badań
1. Rinoskopia nosa z pobraniem ew. wycinków do badnaia histopatologicznego – polipy, nowotwory, grzybica dróg oddechowych, itp. – rinoskopia kota najlepiej wykonywana jest we Wrocławiu.
2. Rezonans magnetyczny głowy i ew. płuc (tomografia nieco słabiej pokazuje tego typu zmiany – Rezonans w Warszawie kosztuje około 500-900 zł 
W Warszawie jest rezonans????

Od kiedy???? Każdy, dosłownie każdy mi mówi, że w Warszawie jest tylko tomograf i to jedyny w Polsce...

Może mnie ktoś oświecić????
-- Myślę, że leczenie zakażeń Candida czy Escherichia pewnie będzie nieskuteczne, jeśli sa to infekcje wtórne. Wykluczyć białaczkę, grzybice nosa i układu oddechowego (Aspergillus, Cryptococcus, Penicillium, Histoplasma, Blastomyces) ew. inne infekcje typowe dla chorób układu oddechowego kotów obejmujących górne drogi oddechowe (chlamydia, mycoplasma, itp.). A może ma ciało obce – kłos, tego typu rzeczy – potrafią być naprawdę bardzo długo. 
Nawet ponad 5 lat i na dodatek przez ten calusieńki czas ciągle z takimi samymi objawami???
-- Ja w pierwszej kolejności zrobiłbym rinoskopię. Niedawno miałem kota który miał podobne objawy. Pani nie chciała się zgodzić na badanie rinoskopowe, dawała antybiotyki, inne leki. Uparcie twierdziłem że to wszystko pomaga na jakiś czas. Po badaniu rinoskopowym stwierdzono rozległy nowotwór naciekający na kości. To Był przykład.
Błagam pomóżcie!!! Znikający - proszę, odezwij się, co o tym wszystkim myślisz?
Boże, ja się psychicznie wykończę
Wiecie co, a do tego się jeszcze dodatkowo zdenerwowałam na moją lecznicę

Przez 3 dni zbierałam Guciowe "kupki" do zbadania. Zawiozłam je do lecznicy, oczywiście zapłaciłam 30 zł i powiedzieli, że "już jutro powinny być wyniki". Dzwonię i nic, Pani mówi, żeby zadzwonić ponownie "jutro", że wyniki już napewno będą. No dobra, tym razem nie dzwonię, tylko do nich jadę. Na miejscu okazało się, że nie ma ani wyników ani kału. Szukali i nie mogli znaleźć. Dzwonię następnego dnia, już wiedzieli nawet kto dzwoni i znali moje nazwisko

Przyznali się, że zapomnieli zawieźć kał do badania, ale przed chwilą to zrobili. No to ja mówię, że teraz to badanie i tak nie ma sensu, że to nic nie da, bo robale już pewnie same się wylęgły, że minął już przecież tydzień, a kał powinien być w miarę świeży itd... a lekarz, z którym akurat rozmawiałam mówi mi, że to nic nie szkodzi, że to tylko na trzustkę kał musi być świeży a nie na pasożyty i nie mam się co martwić... no myślałam, że szlak mnie trafi... Kiedyś podobnie było z moczem króliczka (mojego ś.p. Pusiaczka). Też nie mogli znaleźć moczu, a później wyniki zostały z kapelusza wzięte
Pozdrawiam,
Kasia
P.S. Wyniki badań podawałam już we wcześniejszym poście, gdyby ktoś nie wiedział!