jak usiadę przy w domu, to będzie obszerniej ... teraz dla "spokojności" ... z łapką na tą tragedię, która była jest teraz całkiem nieźle tzn. pożegnaliśmy widmo amputacji.
Tak ... to o to chodziło w moich zapisach o modlitwie. Juz nie o zdrową łapkę, ale w ogóle o łapkę.
Na dzisiaj wiemy, że nie doszło do zakażenia kości. Bitwa była ciężka, Kropka mało nie zabiła, mnie prawie też.
Kropek jest cieniem kota.
To była bitwa o łapkę - aby była na swoim miejscu.
Teraz cd. wojny, kolejna bitwa - teraz o sprawność łapki.
Od wielu znanych wetów przez ten czas w koło słyszałam -i nie tylko ja-, że zespolenie zostało spartaczone - i jest to eufemizm w porównaniu z tym, co zrobiono Kropkowi. Tutaj nie ma drugiego podejscia. To bilet w jedna stronę.
Nie pojmuję jak lekarz, weterynarz, który chce nieść pomoc może .... skrzywdzić. Nie rozumiem takich pobudek.
Zrobiła rtg ... zobaczyła horror ... dlaczego nie powiedziała, że to jest za trudne? Przeciez na tym zasadza sie idea pomagania - po pierwsze nie krzywdzić.
Nie jest ujmą na honorze pomagacza głosno i uczciwie powiedzieć - nie jestem w stanie, poszukajmy mistrza. Takie zachowanie swiadczy o wielkości pomagacza, jego klasie i tym co kryje się za tytułem przed nazwiskiem.
Przykro mi - osoby, które mnie znaja wiedza, że nie skreslam ludzi- tym bardzie jest mi przykro pisac takie rzeczy.
Kim trzeba być, aby wtórnie zadać tyle cierpienia?
Dobita tym wszystkim, pytałam przyjaciół wokół siebie. Jeden odpowiedział mi złosliwie ... uczącym się, ćwiczącym wetem? ....
Sama lecznica Animal Center pozostawia tez wiele do życzenia.
Pan wet, który z rozkosznym luzem dziecka w piaskownicy relacjonuje, że Kropek mu juz drugi raz uciekł .... drugi raz w ciagu 24 godzin od zespolenia
nastepnie ten sam wet, gdy mąż zaczął się denerwować, żadać rtg kontrolnego łapy i natychmiastowego ponownego oglądu ortopedy -czy ta pani ma w ogóle specjalizację?-, pobiegł do szefowej lecznicy poskarżyć się na męża ŻE TO ON NIE DOPILNOWAŁ KROPKA
Szefowa nawet nie raczyła pofatygować się do męża, zapytać, sprawdzić, zweryfikować. Zadzwoniła z pretensjami do fundacji. Mało tego .... Ania, która zna Krzyska osobiście, ma do niego telefon nie zadzwoniła do niego - zadzwoniła do innej osoby z forum, aby uwiarygodnić wydarzenie ..... pech chciał, że osoba ta była świadkiem wszystkiego ...
Jak to mówi nasz ukochany syn Misiek .... a to peszek (hejka Misiu, wiem, że łazisz "po forum" za mną, spoko nie umrę, w każdym razie jeszcze nie teraz)
na dzisiaj tyle .... trochę zmęczona jestem
ważne, że Infekcja nie przeniosła sie do kości .... obydwie przetoki siegajace stawu kolanowego pomału goja się..
ale jest cd.
zespolenie jest niestabilne, odłamy sa w oddaleniu - nie sa dowiedzione do kosci, nie wiemy co z nimi będzie, czy nie obumrą, jest znaczna deformacja w okolicy złamania, jeden gwóźdź jest za długi sięga rzepki, która drażni i wywołuje tym samym stan zwyrodnieniowy - ruszyć tego na razie nie można ....
nie wiadomo czy łapka będzie sprawna, czy reoperacja będzie potzrebna .... czekamy