Dziś miałam cudowny poranek
Przecudowny
Otóż...
Wiadomo, że Tysia nie lubi innych kotów.
Do Kropci przyzwyczajała się kilka miesięcy, a przybycie Czarusia wywołało u niej taką wściekłość, że wrzeszczała na mnie, gdy tylko koło niej przechodziłam, starała się mnie gryźć i waliła ogonem na boki po podłodze, przypłaszczona do podłogi jak wściekły aligator
Z czasem ta złość osłabła, ale Tysia wyprowadziła się do przedpokoju - dlatego kupiłam dla niej domek, z którego jest zresztą bardzo zadowolona, żeby było jej w przedpokoju przytulnie.
Oczywiście tę część doby, kiedy jestem w domu i nie śpimy - Tysia spędza w ogródku.
Niby wszystko w porządku, nikt nie narzeka, ale było mi przykro, że Tyśka sama skazała się na banicję i przestała korzystać z kanapy, którą zostawiam kotom z pościelą, gdy wychodzę do pracy.
W końcu miękka kołdra, poducha to najbardziej odpowiednie warunki dla kota

i Tysia korzystała z nich z zadowoleniem, zanim przybył Czaruś.
Tymczasem, jakiś tydzień temu, gdy wychodziłam do pracy, Tysia zamiast pójść do domku w przedpokoju, wskoczyła na biurko i na nim ułożyła się do drzemki, z widokiem na taras.
Ucieszyło mnie to, bo jakby nie było, był to krok do przodu - Tyśka wróciła do pokoju.
I tak było do dzisiaj.
Bo dzisiaj Tysia także ułożyła się na biurku, gdy zbierałam się do wyjścia.
A potem, już całkiem ubrana, wpadłam do pokoju po zegarek i cóż widzę
Tysia - jak gdyby nigdy nic - leży sobie na kanapie na kołdrze i myje łapki, chociaż w pobliżu kotłuje się Czarek
No, po prostu dech mi zaparło z wrażenia
Pogłaskałam więc Tyśkę po główce, żeby wiedziała, że popieram i wyszłam z domu szczęśliwa
