@Freak DT@ JOKOT TEAM .pl

[@Freak]

Bardzo ciekawe wiadomości Czy mogłabyś uchylić rąbka tajemnicy

nowe kiciusie

[kussad]

Jakie, które i skąd się wzięły i co z najlepszym sublokatorem?

[@Freak]

Jakie, które i skąd się wzięły i co z najlepszym sublokatorem?

najlepszy współlokator wrócił do mnie i biorę maluszki jeszcze nie wiem nic, czekam na wynik sobotniej łapanki

[@Freak]

Jeeeej co za śpiący dzień! Trzecia kawa od rana daje odpowiedź wymijającą a mam dziś do załatwienia raczej "precyzyjne" sprawy. Nie mogę zawalić a trudno mi się skoncentrować.

Chyba założę jakiegoś fuck-up bloga z dzisiejszego dnia jak kolejna "czarna" nie zadziała pfffff

[Szalony Kot]

Za nowych kocich lokatorów i jednego ludzkiego

[@Freak]

Taką jesień to ja lubię, cały dzień otwarty balkon, słońce i kolory.

[@Freak]

Taka sytuacja
- jestem w domu, mam posprzątane, coś pysznego ugotowałam, wyspałam się, cały dzień robię siedzę w wannie, potem leżę i pachnę a wieczorem mogę się napić wina, bo rano nigdzie nie jadę, chodzę po domu na bosaka bo nigdzie nie ma rozsypanego żwirku czy lepiącej podłogi... chodzę sobie z tym drinkiem na bosaka czekając na gości, ubrana w czarną sukienkę, siadam gdzie chcę, bo nie ma grama kociego czy psiego włosa, blatów w kuchni nie muszę przecierać bo koty piją ze swoich misek a nie z kraniku filtra, podłogi w kuchni nie muszę wycierać, bo kranik od filtra nie został przesunięty jakąś futrzastą, złośliwą łapą przesunięty nad blat. Czekając na gości porozstawiałam już sałatki i przystawki bo koty rozumieją, że mają swoje miski i swoje jedzenie, pięknie nakryty stół, obrus i "te lepsze" kieliszki, bo koty nie wchodzą na stół, wiedzą, że człowiekowi to miejsce służy do jedzenia i to szanują. Zapomniałam jeszcze dodać, ze jak sobie chodzę taka piękna po domu, to w nim cudnie pachnie, nikt by nie domyślił się, że mam koty bo tak czysto i kuwet nie czuć. Moje koty mają niesamowite wyczucie i nie wejdą do kuwety jak siedzimy przy stole, nigdy by tez nie ośmieliły się przynieść jakiejś zbłąkanej skarpetki czy wykradzionego z torebki tamponu... pół biedy jak z mojej torebki, a nie koleżanki, która naiwnie postawiła w korytarzu torebkę wołając od progu "o jaki śliczny kotek, jak ma na imię, o i drugi, i trzeci, itd", cała bieda pojawiłaby się gdyby jej, któryś nasikał, ale to się nie zdarzy, prawda? zapomniałam dodać, że swobodnie suwam sobie szafami nie obawiając się stan moich ubrań czy butów jak któryś się tam dostanie. Do wanny wskakuję z marszu nie musząc jej uprzednio czyścić z kocich łapek i sierści.

Pomarzyć można

[piotr568]

To jak już tak będzie to sprzedawaj bilety wstępu na zwiedzanie okazowego mieszkania kociary

[@Freak]

To jak już tak będzie to sprzedawaj bilety wstępu na zwiedzanie okazowego mieszkania kociary

wolę określenie dom tymczasowy, kociara ma dla mnie wydźwięk "zbieraczka", nazwa "dt" ma jeszcze ten plus, że jak ludzie zobaczą jakie łatwe i przyjemne to będą chcieli brać na taki "nie zauważalny" tymczas

[piotr568]

No to może czas przywrócić pozytywną konotację słowa "kociara"

[@Freak]

jeszcze się waham.... wyobrażasz sobie ogłoszenie "szukam kociar/rzy dla miotu kociaków ...itd" , nadal jestem za nazwą "dt"

[@Freak]

Przetasowanie na Gersona zaowocowało okupacją łazienki Moje "królestwo zen", zostało uszczuplone o jakieś 120x70, ale narzekać nie mogę - jest dostęp do wanny (lawendowy zapach został zastąpiony kocią puszką i nie tylko, ale to przecież nie na zawsze, prawda? no może jeszcze jedna zmiana - chodzenie na bosaka kończy się żwirem w wannie, ale "słodyczki" są póki co na topie. Wszelkie wczorajszy wyjścia zostały odwołane na rzecz czarnych brzdąców )
Mamy trzy małe bąbelki. Największy, Jonasz vel "Judasz" , usilnie próbuje wymówić swoje imię - płynnie mówi "ssssssssss" i "Hyyyyyy" jak na razie (ulubieniec pani Doktor, która dziś ma dyżur, więc pod jej nieobecność mam szansę ja zarwać "sznytka"). Jedzą, kicają, oswajają z nami - generalnie "weekend w łazience

[@Freak]

Małe jedzą i się bawią. W ciągu jednego dnia z lekko wystraszony zrobiły się mego bezczelne - na klatkę , z klatki na wannę, z wanny na kosz na pranie, a potem to już z górki - pralka, szafki z kosmetykami, a tam raj dla łobuzów ku mojej rozpaczy

W weekend poświęciłam i dużo czasu, tyłek mi zdrętwiał od kafelków, nawet raz z nimi zasnęłam na owych.

Kubiak mruczy na rękach, Korczak jest milutki, ale nie ufa jeszcze na tyle, żeby traktor włączać, a Kofta już na mnie nie syczy i nie mówi "Hyyyy". Dwa mniejsze chętnie i ufnie się bawią z człowiekiem, ostatni chętnie kiedy już się godzinę napatrzy, że to bezpieczne.

Cieszą mnie zdrowe brzuszki i mam wrażenie, że co rano są większe . Kofta wyraźnie od nich odbił, to inny miot na bank, ale futro i "pućki" ma niesamowite, grube łapy - piękny kot i duży rośnie. Pozostałe dwa dopiero gdzieniegdzie pokazują czarny aksamit przyszłego eleganckiego umaszczenia.

Fajnie, że są maluchy szkoda, że siedzenie z nimi to nie moje jedyne zajęcie, mogłabym godzinami patrzeć jak się bawią.

[kussad]

Prześlicznie opowiadasz
To chyba dobrze, że masz też inne zajęcia, chociaż zależy jakiego rodzaju?
Za Wszystko

[jopop]

Kofta jest z tego samego miotu. akurat te kociaki są doskonale znane co do dnia urodzin