Małe jedzą i się bawią. W ciągu jednego dnia z lekko wystraszony zrobiły się mego bezczelne - na klatkę , z klatki na wannę, z wanny na kosz na pranie, a potem to już z górki - pralka, szafki z kosmetykami, a tam raj dla łobuzów ku mojej rozpaczy
W weekend poświęciłam i dużo czasu, tyłek mi zdrętwiał od kafelków, nawet raz z nimi zasnęłam na owych.
Kubiak mruczy na rękach, Korczak jest milutki, ale nie ufa jeszcze na tyle, żeby traktor włączać, a Kofta już na mnie nie syczy i nie mówi "Hyyyy". Dwa mniejsze chętnie i ufnie się bawią z człowiekiem, ostatni chętnie kiedy już się godzinę napatrzy, że to bezpieczne.
Cieszą mnie zdrowe brzuszki i mam wrażenie, że co rano są większe

. Kofta wyraźnie od nich odbił, to inny miot na bank, ale futro i "pućki" ma niesamowite, grube łapy - piękny kot i duży rośnie. Pozostałe dwa dopiero gdzieniegdzie pokazują czarny aksamit przyszłego eleganckiego umaszczenia.
Fajnie, że są maluchy

szkoda, że siedzenie z nimi to nie moje jedyne zajęcie, mogłabym godzinami patrzeć jak się bawią.