Nie rozumiem tym Twoich min, Dorota
Migdał nauczył/ujawinił
umienie żebrania o jedzenie.
Pokazuje co chce - a chce miamorkowe budyńki, wszystko jedno które. I ostatnio winstonki

Mięso też jada choć z mniejszym zapałem. Ogólnie dość dużo jada ostatnio. Ponieważ Morela normalnie - a ciągle mi się wydaje, że na tle Migdała zbyt mało - to nie wiem, czy wróżyć z tego jakąś zimę ewentualnie, czy nie
A, i Migdał przyszedł raz na kolana jak czytałam i siedział długo.
Ja też. Zdrętwiałam. Rozbolała mnie ręka oparta.
W końcu sobie poszedł.
Ale mamy zaliczone. Zaliczone też jest dzisiejszej nocy spanie w wyrze. Pierwszy raz pozwolił się obrócić mi raz i drugi, i nie nawiać, a zrobił to dopiero jak musiałam, no, musiałam wstać. Mimo przekonywań, że może sobie zostać i poczekać, że wrócę itd.
Morela tego nie robi

Ma natomiast opanowane egzekwowanie podania chrupów o ciemnej godzinie. Przesiada się na takie miejsce przy łóżku i przednimi łapami wali mnie w ramię, tak jakby chciała mnie obrócić.. Nie będę sie z kotem kłóciła. Wstaję.
Byłam wczoraj i dzisiaj u kota koleżanki. Wyjechała na 3dni/2noce. Tego kotka widziałam raz kilka lat temu, bo nie chodzę tam. Wymyśliła, że może będziemy sobie tak nawzajem.. . Może.
Kotuś jest biedny okropnie

Tzn. wygląda w miarę normalnie, taki bardziej pingwinek niz krówek. 12 latek i ona w związku z tym boi się , mimo mojego ciągłego namawiania, wziąć drugiego.
Ja wiem, Sumińska by powiedziała 'brać'. Ja też mówię, ale nie mam argumentów, bo moje koty.. wiadomo. Koleżanka się boi, że co zrobi jak się nie dogadają?
A kotek jest okropnie płochliwy, bojący, nie ma żadnych zabawek na wierzchu, bo podobno wszystkiego się boi łącznie z pudełkami. Ucieka za wersalkę jak ktoś przychodzi...
Załamałam się. Jej często nie ma w domu - pęta się po różnych zajęciach, a kot się śmiertelnie nudzi. Brak dostępu do okna, na parapet. Przez drzwi balkonowe niewiele widzi, bo zasłaniają różne takie skrzynki i zasłonki. Tzn. widzi niebo

To 5 piętro, oczywiście nieosiatkowane. 'I tak nie wychodzi ,bo się boi'.
Żadnego kocyka, posłanka, schowanka.. Nieprzytulny fotel, 2 krzesła i wersalka. A są przynajmniej 2 kąty na budkę czy legowisko.
Karmiony RC. Podobno nigdy nie choruje, do weta chodzi obcinać pazury.
Jak przyszłam wczoraj to tak ćwierkał jak ptaszynka mała, popiskiwał, wylazł zza fotela i jak zobaczył, że wyciągam przysmaczek to od razu na stole był

- taki bojący kot. Wchłonął kabanoska winstonkowego, dałam przyniesione chrupki moich - TotW i Portę, mokrego winstonka na talerzyk. Miał oczywiście pełną miskę chrupów. DZiś nic z tych przyniesionych rzeczy nie było, więc zostawiłam nowe.
Pozmieniałam miski głębokie na talerzyki

, porozrzucałam kulki papierowe, przesunęłam puf pod balkon, żeby ew. mógł sobie wyżej wleźć i na parapet.
Kotuś cały czas mnie obserwował i jak tylko siadałam na wersalkę wskakiwał i miział się tak jakby chciał się wmiziać w człowieka. Obcięłam mu dziś po 3 pazurki w łapkach, ale nie chciałam nic na siłę. A, nosek cały podrapany
No, niby nie ma źle, tysiące kotów mają gorzej, ale jak już siedzi w domu to mógłby przynajmniej mieć do czego się przytulić..
Kobieta przyjdzie po klucze. Nie odpuszczę

- jak se pomyślę o tym nieprzyjaznym wnętrzu.. Ani pół drapaczka..
