.Mia. pisze:myślę też, że z perspektywy domku to jednak kot, który żyje na wolności, nie jest do końca oswojony, chcieli mu dać dom ale skoro Maciek ucieka, to może uważają że nie będą go uszczęśliwiać na siłę.
Dokładnie tak. Mieli zamiar poczekać dłużej, ale nie chcieli go narażać na kolejne stresy.
Któraś z Was pytała o walerianę. Próbowałam z nią już za pierwszym razem i ani Maciek ani Milki nie reagowały. Za to moje domowe o mało mnie nie pozagryzały jak wróciłam.
Zastanawiam się jak to się stało, że Nuka w końcu weszła do klatki i myślę, że chyba zrozumiała, że chcę jej pomóc. A że się ta pomoc tak szybko zakończyła to już inna sprawa.
Nie wiem czy jest sens dawać dalej ogłoszenia Milkom. Raz, że nie było żadnego odzewu, dwa, że ciężko je będzie złapać. Bella weszła do klatki jak łapałam Nukę, więc potem już omijała ją z daleka. Podobnie Bianka. Eh, ciężki jest żywot łapacza
A co do Maćka... to jak znowu wpadnie komuś w oko a ja go nie złapię? Może lepiej poszukać mu najpierw tymczasu? Chociaż to pewnie nierealne.
Monika, Twoja kotka też musiała coś wyczuć, że się wcale nie zjawiła. Ale podziwiam za wytrwałość. Dobrze, że jeszcze jesień ciepła

I jeszcze dobra wiadomość. Sąsiadka widziała dziś na działkach matkę Zorra. Obawiałyśmy się, że padła ofiarą gołębiarzy bo się nie pokazywała od lipca, ale widać wróciła na swój dawny rejon, bezpieczniejszy i rzadko się w nasze okolice zapuszcza. Tym lepiej dla niej.