U nas to tak zawsze było... a to prawie zamarznięte szczeniaki, a to koty/psy na mrozie/deszczu/w śmietniku...
Taki los
Na tym świecie nie zawsze jest sprawiedliwość - ale może na tamtym jest.
Nie dziękujmy sobie już tak, bo mnie się wtedy zawsze łezka kręci w oku.
W pracy jestem, płakać nie wypada
TŻ wyruszył rano z transporterem w dłoni. Wczoraj wyklepałam się, że zwierz ma przyjechać do nas "tylko na chwileczkę".
TŻ odrzekł na to: "ja znam twoją chwileczkę..."
I tyle w temacie, więc myślę, że będzie ok
W pośpiechu rzucałam tylko:
- pamiętaj przypiąć transporter pasem,
- podłóż szmaty, gdyby się zesikało,
- jedź prosto do domu, żeby go nie stresować drogą,
- i takie tam mądrzejsze i głupsze uwagi.
On na to spojrzał na mnie z politowaniem, uśmiechnął się połową twarzy i sobie poszedł...