Wszystkie koty jamnika Melona VI- anonimowi persocholicy!

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro paź 16, 2013 20:47 Re: Wszystkie koty jamnika Melona VI- koty z unijej wspólnot

Ja obiecuję odchodzącym "wezmę kogoś najbiedniejszego z biednych, odchodź spokojnie..."

I biorę.


Floxanna wzięła kotkę w potrzebie, Stary odszedł nie żałując.

Nigdy nie zrozumiem ludzi, którzy mówią "tak bardzo cierpiałem po stracie psa /kota , już nigdy żadnego nie wezmę"
Tego by nie chciał żaden pies ani kot.
Przecież to on mógł być tym "nie wziętym", umierającym z głodu czy chłodu...

Potworny ludzki egoizm.

kotkins

 
Posty: 8403
Od: Pt mar 25, 2011 22:39
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro paź 16, 2013 20:49 Re: Wszystkie koty jamnika Melona VI- koty z unijej wspólnot

Coś w tym jest.
ObrazekObrazek

villemo5

 
Posty: 27585
Od: Sob maja 05, 2007 17:14
Lokalizacja: Brodnica

Post » Śro paź 16, 2013 20:51 Re: Wszystkie koty jamnika Melona VI- koty z unijej wspólnot

Ale ja tak powiedziałam i chwilkę trwałam w tym postanowieniu.
Teraz wiem, że pustkę po odejściu kociego przyjaciela może zapełnić tylko następny kot.
Obrazek Obrazek
Klarunia [*] 06.2004 - 10.02.2013 czekaj na mnie za TM BARF-ujemy od września 2013r.

ab.

 
Posty: 8557
Od: Pt kwi 12, 2013 21:10
Lokalizacja: Koszalin

Post » Śro paź 16, 2013 20:58 Re: Wszystkie koty jamnika Melona VI- koty z unijej wspólnot

TAK.

Norman wrócił w fioninym futerku...
Fio jest moja i ja jestem jej.
Boszsz...jak ja tęsknię za moją księżniczką z Księżniczkowa!
Za jej kosmatymi paluszkami na mojej ręce, za idealnie okrągłymi oczkami i puchatym ogonkiem, którym pogardliwie szoruje po twarzy Małża kiedy kładzie łapek na mojej poduszce...

kotkins

 
Posty: 8403
Od: Pt mar 25, 2011 22:39
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro paź 16, 2013 21:01 Re: Wszystkie koty jamnika Melona VI- koty z unijej wspólnot

Urlop z dala od kotów jest do d... c'nie?
ObrazekObrazek

villemo5

 
Posty: 27585
Od: Sob maja 05, 2007 17:14
Lokalizacja: Brodnica

Post » Śro paź 16, 2013 21:58 Re: Wszystkie koty jamnika Melona VI- koty z unijej wspólnot

Chyba będę z sobą woziła Leosia.
Tylko on by chyba nie chciał...

Resztę spier*** mi MK swoimi boskimi wynikami naukowymi.
A tu jest ślicznie.
Powinnam bawić się w robienie foto-książki (byłam w górach, te cerkiewki...), pić wino i grzać się w słoneczku.
A po kolei wkurzam się na różne tematy...

Ech, życie.

Mam na coś uczulenie, nie wiem na co.
Na KOTY?! 8O ...albo na brak kotów?????

kotkins

 
Posty: 8403
Od: Pt mar 25, 2011 22:39
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro paź 16, 2013 22:05 Re: Wszystkie koty jamnika Melona VI- koty z unijej wspólnot

Raczej na brak....
Obrazek Obrazek

shira3

 
Posty: 25005
Od: Śro mar 11, 2009 21:51
Lokalizacja: zachodniopomorskie

Post » Śro paź 16, 2013 22:14 Re: Wszystkie koty jamnika Melona VI- koty z unijej wspólnot

Na brak kotów zapewne
Obrazek Obrazek
Klarunia [*] 06.2004 - 10.02.2013 czekaj na mnie za TM BARF-ujemy od września 2013r.

ab.

 
Posty: 8557
Od: Pt kwi 12, 2013 21:10
Lokalizacja: Koszalin

Post » Czw paź 17, 2013 0:36 Re: Wszystkie koty jamnika Melona VI- koty z unijej wspólnot

Bo życie to jest w ogóle wkurzające. Dziś sobie poszłam na basen, odpocząć i rozruszać kręgosłup po ciężkim fizyczno-psychicznie i siedzącym dniu. Wszystko było super, nawet woda ciepła. Sobie pływam. Oczywiście nie ma tak, że relaks, bo obok jakiś kretyn wali lapskami w wodę jak wieloryb wyobrażając sobie, że jest miszczem kraula, co rusz woda leci mi w oczy i na łeb (a takowego nie chciałam moczyć, bo byłam krótko i nie chciało mi się suszyć i układać).
Basen taki prywatny, więc niezbyt wielki, ale są 4 pasy. Na jednym zaczęła się nauka pływania, więc pas wyłączony z ogólnego użytku, pływa sobie jakiś delikwent. Więc reszta pływa na trzech. Godzina po 18, a więc godziny szczytu, cały czas ludzie przychodzą. No i w pewnym momencie widzę, że na pasie, na którym akurat pływam, ratowniczka również rozstawia info nauka pływania. Ale tabliczka sobie jest, jakaś dziewczynka się kręci wokół basenu, se pływam, ale już zaczynam się irytować, do tego miszcz pływacki wciąż na mnie chlapie. Na szczęście chyba stracił siły, bo po jakims czasie zmienił styl na warszawski czy cos w ten deseń.
Oczywiscie po chwili ratowniczka prosi/pyta, żebym zmieniła pas. Na co ja oczywiście odpowiadam, że nie mam zamiaru zmienić i to bezczeność zajmować dwa pasy na naukę, gdy jest tyle ludzi. (Wiem, że klub sobie dorabia na tym kasę, ale ostatecznie każdy płaci za karnet). Pani ratowniczka na to, że przecież na innych pasach wcale nie jest tak dużo ludzi (dla mnie 4 na pasie to stanowczo aż nadto) - więc ja jej na to, że niech w takim razie sama się tam przeniesie z nauką, skoro taki luz.
W sumie ratowniczki to było mi żal, więc dla niej nie byłam jakoś SZCZEGÓLNIE nieuprzejma, ale włączyła się mamuśka. Taka tam tleniona na "platynę" flądra, której głównym życiowym wyczynem niewątliwie było rozmnożenie się (co cały świat oczywiście musi docenić). Ja niestety nie doceniłam owego wysiłku reprodukcyjnego uznając, iż jest do niego zdolna każda ameba, co oczywiście wywołało u owej pani oburzenie. Pani zresztą zbytnim intelektem od ameby się nie odróżniała, bo nawet w kłótni nie potrafiła zdobyć się na większą oryginalność niż pokazanie środkowego palca. A tak cenię elokwencję...
W każdym razie po wyjściu z basenu jeszcze musiałam wpaść na krótką (się spieszyłam) awanturę do menadżera klubu. Ładniutki chłopaczek zresztą i oczywiście obiecał, że taka sytuacja (zabór dwóch pasów na raz) się nie powtórzy.
Puenta jest taka: ile litrów herbaty muszę wypić i kotów wygłaskać, by odstresować się po tym relaksie po pracy?

PS. Kotkinsie - żadne wakacje mnie tak nie irytowały, jak Cypr. Te zrujnowane klimaty są nie dla mnie (i nie mam na myśli ruin starożytnych, bo te lubię, tylko jak ogólnie zrujnowany jest ten kraj. A już strona turecka...).
Jeśli mieszkacie w Pafos i macie samochód, podobno warto wybrać się do Kyrenii. My nie zdążyliśmy, niestety. A, i na zorganizowaną wycieczkę jeepem po górach ze zwiedzaniem tych najpiękniejszych klasztorów. Też nie zdążyliśmy, bo akurat w niedzielę nie organizowali - znaczy TŻ się ucieszył, bo chociaż ostatniego dnia poleżeliśmy sobie na plaży. Mniej z tego, że przeszliśmy się też wreszcie po sklepach i to już wyszło drożej ;-)
Obrazek Kawunia?

koteczekanusi

 
Posty: 3666
Od: Pon sty 07, 2008 12:03
Lokalizacja: Warszawa - Żoliborz

Post » Czw paź 17, 2013 7:36 Re: Wszystkie koty jamnika Melona VI- koty z unijej wspólnot

Kurka, jak ja bym się chciała zrelaksować...
Wczoraj późno wróciłam z terenu. Za późno jak na mój gust. Miałam skroić kotom barfa, nie skroiłam, bo nie zdążyłam kupić mięsa. No więc robota "przeszła" na dzisiaj. Ofelia narobiła rabanu na pół bloku, wskakując na szafę i zrzucając przy tym wielką plastikową (na szczęście) sowę, a później o mało nie załatwiła szyby w szafie, zeskakując z niej. (ale chyba trochę pomogło, wczoraj już drugi raz nie próbowała skoku). Dziś w pracy dzień zaczął się od awantury. Nie byłam jej podmiotem ani przedmiotem, ale mi też przy okazji się oberwało. Najbardziej za rzucony wczoraj w samochodzie, podczas powrotu z terenu, niewinny żart (który - byłam przekonana - wszyscy wzięli za żart, a tu się okazuje, że podobno nie wszyscy 8O ) i za przyznanie, że podczas jednego z poprzednich wyjazdów służbowych na postoju "na siusiu" znalazłam kilka grzybów (bo podobno niektórzy uznali, że w takim razie ja jeżdżę na grzyby, a nie załatwiać sprawy służbowe). Czyli: w pracy broń Boże nie wolno żartować i nawet jak idąc przez las (a muszę łazić przez las żeby dotrzeć do kontrolowanego obiektu) potknę się o grzyba, to mam go zostawić. :evil: :evil: :evil: Wrrrrr...
Zapał do pracy spadł z zera do -10
wątek Księżniczki Ofelii i Małej Czarnej Carmen
viewtopic.php?f=46&t=213181 - cz. IX
Obrazek

MB&Ofelia

 
Posty: 35270
Od: Pt gru 09, 2011 9:20
Lokalizacja: Koszalin

Post » Czw paź 17, 2013 17:47 Re: Wszystkie koty jamnika Melona VI- koty z unijej wspólnot

Ania- jako posiadaczka małego dziecka jakieś naście lat temu starałam się NIE BYWAĆ w miejscach publicznych i nie przeznaczonych do tego z moją -dość zresztą grzeczną- progeniturą.
Wakacje do 6 roku życia MK spędzaliśmy nad morzem w ośrodku , gdzie wszystko było dla dzieci i pro-dzieciom.
Opłotowany teren, piękne , niemal luksusowe domki i dużo fajnych miejsc do zabawy dla bachorstwa.
Mamuśki zaznajomione z sobą zawodowo piły spokojnie kawę na tarasikach a jak któreś się przewróciło to wiadomo ,że zaprzyjaźniona mama podniesie, otrzepie , pocieszy.
Nudne ,ale skoro ma się dziecko...
Potem było kilka lat wyjazdów typu "Kreta -all inclusive" , a każda próba udania się poza hotel- wyjazd na np. jednodniową wycieczkę kończył się:
-nocną gorączką niewiadomego pochodzenia u bachorstwa
-nocnym rzygankiem
-nocnym uczuleniem nie wiadomo na co (podawanie w nocy zastrzyków i takie klimaty)
Rano delikwent budził się jak młody bóg, wołał jeść i leciał do basenu jak uskrzydlony.
A my odwoływaliśmy wycieczki tracąc kasę.
W wieku 10 lat młodzian dojrzał do zwiedzania świata.
Dwa razy w roku pędziliśmy go po miastach, parkach, muzeach, zabytkach i kościołach co zaowocowało posiadaniem obecnie młodego człowieka z silnym genem typy szwendacz. Jak tylko MK widzi albo słyszy ,że można gdzieś jechać- to już stoi w drzwiach z walizką.
Zaskoczył nas zainteresowaniem zwiedzaniem np. muzeów ("JAK TO ???NIE ZWIEDZIMY MUZEUM ARCHEOLOGICZNEGO W NEAPOLU??NAJLEPSZEGO NA ŚWIECIE ???"). Ciekawy świata młodzieniec!
A piszę to bo bardzo mnie bulwersują młodzi rodzice.
JAK można jechać z niemal noworodkiem na wakacje 1500 km od domu?!
Wczoraj przybiegła bardzo zaaferowana pani z recepcji z pytaniem czy nie pomogłabym choremu dziecku.
Na moje nieszczęście przy zameldowaniu wypełniłam w rubryczce "zawód"- "DOCTOR".
Następnym razem wpiszę "ACTOR" albo "WRITER":)

Poszłam a tam para Polaków z 1,5 miesięcznym dzieckiem. O jego istnieniu wiedziałam ,bo słyszałam nocne darcie się na szczęście stłumione przez odległość.
Dziecko ma gorączkę, rozwolnienie i jest bardzo chore. Przyjechali zaledwie dwa dni temu. Dziecko "na piersi"- skąd choroba?
Ano mama zmieniła dietę, wykąpała się w basenie, nowe bakterie...
I do tego - nie wynajęli samochodu, a tu 23...

Rozłożyłam bezradnie ręce.
Kazałam im dzwonić po taksówkę i jechać do pomocy wieczorowej.
Zapytałam (z ciekawości!) czy się ubezpieczyli?
NIE!!!
No to będą płacili...chyba ,że mają kartę europejską nfz-tu...wszak Cypr w Unii...
NIE MAJĄ.
Cóż...

Rano zapytałam w recepcji o lekkomyślnych rodziców- ano dzieciak w szpitalu, a oni przy nim.
Cóż...

W samolocie darło się co najmniej czworo osesków.

Dzieci bierze się teraz wszędzie i nie ma znaczenia ,że w restauracji dwulatek ściągnie kieliszek z stolika innych gości i wyleje to czerwone wino na garnitur siedzącego tam pana.
Tatuś dwulatka rzuci z uśmiechem "SORKI!" i imprezuje dalej.
Widziałam jakiś czas temu taką scenę.
Ze mną by nie przeszło- zapłaciłby za czyszczenie albo za nowy garnitur.

Młodzi rodzice nie chcą zmieniać trybu życia , więc nie siedzą w piaskownicy ale w zadymionej knajpie z piwkiem w ręku. Dziecko też człowiek, pobyt w restauracji mu się należy...zwłaszcza jeśli ma 3 miesiące i jest "na piersi"...
Albo rodzinka biorąca niemowlaka do supermarketu.
Idą: mama, tata, babcia i dzidzia drąca się w niebogłosy.
Miny rodzinki- niewzruszone. A ludność pierzchnie przed nimi aż miło!
Jakby dzidzia nie mogła zostać z kimś w domu...do markietu trza wszak rodzinnie, jak do kościoła...

Ostatnio zaszokowała mnie pani, która przyszła z takim maluchem do fryzjerki.
Czekała na obsługę zajmując połowę zakładu.
Pełno kobiet, siedzimy sobie i się obcinamy czy farbujemy...miejsca nie za wiele a tu siedzi taka i zajmuje 3/4 podłogi wózkiem, nosidełkiem oraz gigantyczną torbą z utensyliami dla oseska.
Kiedy jeszcze dziecko zrobiło kupkę i pani położyła je na stoliku przed zajmowanym przeze mnie stanowiskiem w celu zmiany pampersa- nie wytrzymałam i warknęłam, że ma je zabierać i to już bo jak nie to wyjdę bez płacenia. I niech ona płaci za mnie- co to za przyjemność wąchać smrody jej dzieciaka?
Ależ się rozindyczyła.
Było o starych pannach, których nikt nie chce i nietolerancji.
Bo na pewno jej zazdroszczę szczęścia i dziecka i przez to jestem taka wredna!
Poinformowałam, że dziecko owszem, posiadam ale bezczelna jak ona nie byłam i nie jestem. Oraz być nie zamierzam!
Zabrała dzieciaka i powiedziała ,że przyjdzie bez niego.
Fryzjerki odetchnęły...

No co to jest!
W małych główkach się poprzewracało?
Rozmnożenie się nie daje nikomu szczególnych praw!
Raczej- przysparza obowiązków.
Trza to wychować tak ,żeby innym szkody nie czyniło a światu korzyść jakąś przynosiło.
I się za świętą krowę nie uważało.
Młodzi rodzice są teraz DZIWNI.
Się im należy, wszak dokonali TAKIEGO cudu: machnęli bobasa.
A to przecież -jak słusznie zauważyła Ania- umie i ameba.
Tyle ,że ona nie ma takich wymagań jak młodzi rodzice...

kotkins

 
Posty: 8403
Od: Pt mar 25, 2011 22:39
Lokalizacja: Poznań

Post » Czw paź 17, 2013 17:59 Re: Wszystkie koty jamnika Melona VI- nie-kocio o dzieciach

Amen...
ObrazekObrazek
Angels can fly because they take themselves lightly

Anemon

 
Posty: 427
Od: Śro lis 05, 2008 21:24
Lokalizacja: Jelenia Góra

Post » Czw paź 17, 2013 18:26 Re: Wszystkie koty jamnika Melona VI- nie-kocio o dzieciach

Przeczytałam :oops: Basia chodzi ze mną wszędzie, chociaż darowałam jej poniedziałkową galę rozdania nagród :roll: więc póki co moje "wszędzie" oznacza: do apteki (po witaminy dla mamusi), do osiedlowego sklepiku (jak TŻ wróci późno i wiem, że się nie wyrobi), do mojej mamy lub teściowej, do lekarza i do pobliskiego lasu.
Tak sobie zwiedzamy :roll:

Strasznie mnie krępuje, jak czasem źle wyliczę czas przejazdu czy autobus mi stoi w korkach i przez to muszę nakarmić Basię np. w knajpce gdzieś z boku, bo ona jak głodna, to nie ma przebacz... Powinny być jakieś publiczne karmniki, żeby można było na osobności dziecko ogarnąć :oops:

Szalony Kot

 
Posty: 23304
Od: Pt wrz 24, 2010 13:01
Lokalizacja: Grodzisk Maz./ Warszawa

Post » Czw paź 17, 2013 18:49 Re: Wszystkie koty jamnika Melona VI- nie-kocio o dzieciach

Kotkins uważaj : KOCHAM CIĘ DO SZALEŃSTWA! !!!!!!!!
Sama bym lepiej tego nie napisała, a zgadzam się w całej rozciągłości.
ObrazekObrazek

villemo5

 
Posty: 27585
Od: Sob maja 05, 2007 17:14
Lokalizacja: Brodnica

Post » Czw paź 17, 2013 19:13 Re: Wszystkie koty jamnika Melona VI- nie-kocio o dzieciach

Kotkins też cię kocham :oops:

Wszak wychowałam lub wychowuję jeszcze dwóch potomków płci męskiej, ale zawsze zwracałam uwagę na to jak i gdzie się zachowują.
Z czego dziś jestem bardzo zadowolona (prawie zawsze, wszak proces jeszcze trwa).

W środę byłam jako gość na pasowaniu na ucznia mojej siostrzenicy.
Szkoła dość duża, pasowanych pięć klas, impreza na sali gimnastycznej.
I po tej sali w trakcie uroczystości biega takie "coś" na oko 1,5 - 2 lat. Tańczy podczas przemówienia dyrekcji, biega jak wchodzi sztandar, zaczepia przerażone pierwszaki. Akcja trwa jakieś 35 minut, a mamuśka spokojnie siedzi sobie i ogląda imprezę oraz puchnie z dumy jaką to wspaniałą latorośl wydała na świat. Niestety na tym skończył się jej wkład w tejże rozwój. W spokoju patrzyłam i tylko w duszy miałam nadzieje, że może chociaż przewróci się, zacznie wyć i zabiorą ją z parkietu. I tylko zimny dreszcz mnie przeszedł na myśl, że kiedyś to "cudo" trafi do szkoły, oby nie tej w której pracuję.
Obrazek Obrazek
Klarunia [*] 06.2004 - 10.02.2013 czekaj na mnie za TM BARF-ujemy od września 2013r.

ab.

 
Posty: 8557
Od: Pt kwi 12, 2013 21:10
Lokalizacja: Koszalin

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: EmiEmi i 381 gości