Prwdziwe gwiazdy mają wiele skromności w sobie.
Wiem to...widzę taką w lusterku co dzień.
Palma mi odbija bo mam dość kucia, kucia i kucia. Mam dość zerkania pod ogony, w oczy, gębę i inne otwory kocie. Obserwuję Tami i Saszkę bo zaszczepione wczoraj zostały. Obserwuję Sonię i dzień w dzień wbijam jej dwie igły i pcham tabletki. Sonia ma się źle z kupalami, ma uchetaną dupinkę i uchetaną paszczękę. Wzięło ją totalnie. Choć ma apetyt wielki.
Mam dość kucia Chipa. I pchania w malutki odbyt termometru.Zaglądania Dale w oczy i nie oczy.
Mam dośc zapuszczania w biedne Tamiskowe oczyska kropli i maści. Ona już spitakla na sam mój widok.
Dziś Bajunia zalicza weta. I dzieciaki. Danka z nimi jedzie.
Ale tak w ogóle nie jest źle. Idą tony jedzenia, idą mega tony żwiru co po chałupie plażowo się rozpościera, tony mich do mycia...a w tym my. Mega palanty.
Ale jest dla nas przyszłość. Mamy nie brać więcej kotów z polecenia głowy domu. Męskiej głowy. Głowa utwierdziła się wczoraj u weta w słuszności swej decyzji jak dr.Asia powiedziała, że w takim tempie przyjeżdżając z torbami pójdziemy. Więc albo torby albo koty

Akuratnie tego pierwszego nie mamy.
Wczoraj nocką spotkałam w poczekalni panią od kotów/psów co raczyła wydrzeć się na mnie, że telefonów nie odbieram

Ona dzwoni bo mam jej koty poogłaszać

bo inaczej wyciepie je w połowie zimy na dwór. Jako blondynka skupiłam się na...terminologii. Pytam dlaczego zimą a nie teraz? Warto czekać? Chwile zatkało. Po dojściu do głosu wróciło upomnienie,że telefonów nie odbieram . No, nie odbieram jeśli jakiś jest zastrzeżony. Okazało się, że jest ,bo durni ludzie do niej dzwonią. A ja nie odbieram zastrzeżonych bo...durni ludzie do mnie dzwonią. Janusz wyszedł z poczekalni nie mogąc wrzasków znieść babona. Co jej się ubzdurało? Obie z wetką wkurzyłyśmy się dobrze.