AYO pisze:Dobrze zrobiliście, robiąc to razem i dając mu maksymalny komfort na te ostatnie chwile.
Mój Fudel też wiedział, ze to już koniec i pożegnaliśmy się w podobny sposób, tyle, że on był większy, niż kot i kolega zawiózł mnie do weta samochodem. A dalej było prawie tak samo ...
Przygarniając je i kochając, bierzemy na siebie i ten obowiązek...
Też jechaliśmy samochodem, ja go cały czas trzymałam (przy okazji mało nie spadłam ze schodów :>), mąż robił za odźwiernego i szofera. Chciałam go cały czas trzymać przy sobie…