Agneska pisze:Coraz bardziej zgadzam sie z Toba, Asiu, ze Sonia siedziala na zimnie dluzej niz kilka godzin, ze przemarzla w nocy.
Ja jestem pewna,że więcej. Kot ma pecha. Sonia ma pecha. Prawie po całości. W lecznicy założono jej venflon. Zeszło się bo to jeszcze badanie, leki, kroplówka. Miała znów 40,1 gorączki. Bolesność stawów wielką, może i brzunia... To ,że dała sobie wbić w żyłę i dać w żyłę (kroplówkę!) świadczy, że mała czuje się źle. Do domu późno dotarliśmy i kota do klatki poszła. Tylko jeszcze conva dla niej, jakieś danie mrożonkowe dla nas i musiałam paść. 3 godziny snu to deczko mało nawet dla supermenki takiej jak ja. Sonia wieczorem zażądała wyjścia wiec otworzywszy oczki jakoś klatkę odemkłam. Pobiegła do kuwetki i do jedzenia. Jeszcze memłałam się pod kocykiem jak Janusz wrzasku narobił. No tak, łapa z venflonem opuchnięta. Wetka nakazała zdjąć bandaże i poczekać. Ale i tak wszystko trzeba było wyjąć po chwili. Janusz mało nie umarł bo kota trzymać musiał. A jak wiadomo mocny w tym jest mocno

Sonia chodzi jak na szczudłach.

Eh, biedny dzieciak. Zrobił koło do kuchni i kuwety ,poleżał sobie na mnie i poszedł do klatki.Leży sobie.