


Tyle od Nutki na dzień dobry

A ja chciałabym się podzielić naszym problemem. Nie jest on jakiś uciążliwy dla mnie, ale myślę, że może być dla Nutki. Chciałabym jej pomóc, ale nie wiem, czy się da.
Jak już pisałam, Nutka straciła mamę bardzo wcześnie, i niestety nie pozostało to bez wpływu na jej rozwój. Otóż Nutka cierpi na chorobę sierocą - a przynajmniej takie określenie znalazłam na jej przypadłość w necie. Objawia się ona silnym odruchem ssania, zwłaszcza kiedy jest śpiąca lub zaniepokojona. Jedynym "smoczkiem" czy też "cycem" jaki uznaje są moje dłonie - moje i tylko moje. Najczęściej wtarabania się na mnie w nocy kiedy śpię i dobiera się do moich palców mrucząc i śliniąc się przy tym niemiłosiernie (czasem ta ślina wręcz kapie z pyszczka) a do tego ugniata mnie łapkami. Przykro mi, wiem, że to wyraża jej tęsknotę za wcześnie utraconą mamą. Mimo, że daję jej masę czułości (chyba więcej niż ona sama chce

Miał ktoś może taki problem?