Święta Krowa II. Jeże, jeże....i wiosna :)

Za zdrowie Krowencjusza :ok:

Wiem , że krówki są super, ale liczba kotów w domu dawno już przekroczyła możliwości mojego portfela :oops:

dlatego Lenka niestety musi iść do adopcji

słyszałam już takie popisy wokalne u mojego Kropka

on też się nie wyrywa, nie drapie, nie gryzie ale wydaje z siebie taki piszczący odgłos np przy szczepieniu czy obcinaniu pazurków, leży spokojnie i piszczy

zdrowiej słoneczko malutkie :ok:

Miśka poczuła się lepiej godzinę po podaniu odpowiedniego leku
mnie też zawsze wychodzi czarna plama zamiast Figusi :roll:

Słoneczko zdrowieje błyskawicznie, właśnie użarł w dooopę Pruszyna, wiec chyba mu lepiej :twisted:

,
Trochę kaszle i chrypi, gardło, też bym miała chrypkę, gdybym się tak darła :roll:

Wciąż jestem zdziwiona jego możliwościami i zastanawiam się do czego wykorzystać taki dar

To prawda że krowy są bardzo gadatliwe a przez to bardzo głośne więc nie dziwi mnie Krowencjusz. :mrgreen:

Pola - moja krówka - też potrafi wydzierać się w niebo glosy , a kłóci się ze mną że hej!

Zdrowiej Krówciu szybciutko!
Trzymamy :ok:

za twoje zdrówko i pozostałe koteczki :1luvu:

A zdjęcia Pruszyna - cudne :1luvu:

Prawdziwy bonzo w szelkach :ryk:

pozdrawiam cieplutko...........Was wszystkich :ok:

Dziekujemy.
Mielsmy wypadek, wszyscy zyja na szczescie, auto odholowane...

Mam nadzieję, że nic Wam się nie stało? Choć już samo hasło wypadek brzmi starsznie.

wilberku kochany :1luvu:

to nowe autko co miałaś kupić :?:

Nowe -stare. Zyjemy to najwazniejsze, ale moglo byc bardzo krucho....
Laweta....

Krowencjusz to dziecko szczęścia

może je Wam akurat podarował :1luvu:

hejka dzieciaczki piękne :1luvu:

gdzie jesteście :?:

Rano przywieźli zamówiony węgiel, trochę tańszy, ale bez opcji rozładunku, co tam, myślę, dam se radę.
Przywieźli 1,5 T. Piwnica węglowa nie ma okienka do zrzutu, trzeba nosić, od kupki do wejścia, potem przez korytarz, dziesięć stopni w dół, zakręt, cztery stopnie w dół, zakręt, kawałek prosto i jest się u celu....i tak jakieś osiemdziesiąt razy po dwadzieścia kilo :roll:

Zajęło mi to trochę ponad siedem godzin, jeszcze ułożenie tego węgla w piwnicy w hałdę, tak, żeby się zmieścił, czyli praktycznie przewalenie tego jeszcze raz.
Drugi raz się na to nie szarpnę, mowy nie ma :evil:

Z lasu nawiozłam jakieś ogromne jak dla mnie ilości grzybów, chyba ponad cztery kilo trza to było przerobić, albo wyrzucić :roll:

Większą część przysposobiłam do suszenia, zrobiłam knedle z grzybami w ilości dla pułku wojska i cztery słoiki zamarynowałam.
W piecu nahajcowałam, Krowa już zdrowiutki, śpi teraz w objęciach wuja Pruszyna.
W ogóle co noc, to z innym :roll:

Ide sobie teraz cichutko poumierać, jutro chyba nie wstanę z łóżka, nie dozbieram się siebie...

Jak się ma Twój kręgosłup

deczko przyszalałaś, wilberku :1luvu:

z tym targaniem węgla :mrgreen:

ale za to jaka satysfakcja :ok:

sama se wniosłam

teraz czas na odpoczynek :lol:

miłej i spokojnej niedzieli dla Was i całuski dla podopiecznych :1luvu:

Miłej niedzieli życzymy gromadnie.

No właśnie z tego radzenia se to ja już nie mam żadnej satysfakcji, za dużo chyba tego ostatnimi czasy, wręcz zaczyna mnie to dołować

Jakoś się wyzbierałam dzisiaj

Kręgosłup mam stalowy (jeszcze, gorzej ze stawami kolanowymi), ale czujem całą pozostałą anatomię, ileż to człowiek ma mięśni :roll:

.
Zlazłam rano do piwnicy oblukałam hałdę i lewa ręka sama serdecznym uściskiem objęła spracowaną, opuchnięta prawą :mrgreen:

.
Jutro znowu w trasę, mam nadzieję, że tym razem bez przygód. Nie wiem co jeszcze zaskoczy mnie w tym samochodzie, mam nadzieję, że już niewiele....
Nabyłam go jako sprawny, bezawaryjny, jak się okazało nie do końca, źle, chałupniczo wykonana naprawa po jakiejś poprzedniej stłuczce. Przy manewrze wyprzedzania 120 na liczniku otworzyła nam się klapa, pokrywa silnika, w ciągu ułamka sekundy wbiła się w przednią szybę wgniatając ja do środka i zasłaniając widoczność. Na szczęście w podcięciu klapy został około ośmio centymetrowy wolny pasek przez który zobaczyłyśmy, ze jedziemy drugim pasem na czołówkę z tirem, uratował nas błyskawiczny refleks kumpeli, która prowadziła....trasa jest niebezpieczna, na Berlin, droga wąska, bez pobocza, kolumny tirów i ciężarowych. Z tą klapa na wspomnieniu po szybie jechałyśmy jeszcze z dobre pięć kilometrów, żeby gdzieś bezpiecznie zaparkować. Samochód wyglądał jak po dachowaniu, klapa pogięta w połowie złamana, częściowo wyrwana z zawiasów, dach w przedniej części wgnieciony, szyba w drobny mak :evil:

.
To wszystko w szczerym polu siedemdziesiąt kilometrów od cywilizacji, ostatecznie poradziłyśmy sobie, ale to dłuuuuga opowieść, samochód wylądował w warsztacie samochodów zabytkowych :twisted:

w Międzyrzeczu. Za naprawę zapłaciłam ponad połowę ceny zakupu, na razie bezskutecznie domagam się zwrotu choć części kosztów naprawy :evil:

znajomi

Kotom nic się nie stało, ale ostatecznie porzuciłam myśl o przewożeniu kotów luzem, nawet przypiętych szelkami, teraz każdy jeździ w osobnym kontenerze, każdy kontener osobno wpięty pasami i mimo jojczeń Maludy tak zostanie. Większe bezpieczeństwo ludzi, zwierząt i w razie jakiejś awarii dużo łatwiej jest opanować sytuację.

Żeby nie było tak marsowo

Nowa miejscówka Krowy :roll:

Dosiad wuja Pruszyna

Tu w wersji dławim wampira

No gdzie....

Święta Krowa II. Jeże, jeże....i wiosna :)

Kto przegląda forum