Biedna Zuza! Na pocieszenie powiem Ci, że mnie się serial już skończył... na razie. Teraz może być już tylko do przodu. Tacie powiedz, że jak nie będzie leżał, to osobiście przyjadę i na Nim usiądę... (69 kg żywej wagi!). Mam uraz na punkcie nieposłuszeństwa, bo mój Tato był na chemii z powodu raka płuc, ledwie chodził, a i tak do piwnicy się wymykał podpalać... chłopy już takie są... życiem to zresztą przypłacił...
TŻ jak tylko gardło ma lepsze, to zimna cola albo woda i z powrotem... Wczoraj osobiście mu szklankę wyrwałam i sama wypiłam, bo się nie mógł na ciepłą wodę doczekać.
Tak że postrasz Tatę i gorąco pozdrów.
Co do tabletek, to podobno kotu można do gardła wrzucić i połknie. Nie wiem, jak Sabuńkom. Marze pani doktor próbowąłą zaaplikować zawiesinę, to miałyśmy ją obie dosłownie wszędzie, a u koty w pysku mało co wylądowało...
Ale nie martw się, Zuzko! Każda zła passa kiedyś się kończy... byle jak najszybciej!
...