Dokocę się - Kraków

Koty i kotki do adopcji

Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy

Post » Pon wrz 30, 2013 10:04 Re: Dokocę się - Kraków

powodzenia :D
Obrazek

Kinnia

 
Posty: 8804
Od: Nie sie 19, 2012 21:12

Post » Pon wrz 30, 2013 10:41 Re: Dokocę się - Kraków

Suuuuper!!! Zdjęcia będą ?
Nowy bazarek viewtopic.php?f=20&t=217527 Zapraszam

ewar

 
Posty: 56174
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Pon wrz 30, 2013 11:08 Re: Dokocę się - Kraków

199Pepe

 
Posty: 22
Od: Nie wrz 15, 2013 13:19

Post » Pon wrz 30, 2013 11:10 Re: Dokocę się - Kraków

Ale śliczne :1luvu:
Nowy bazarek viewtopic.php?f=20&t=217527 Zapraszam

ewar

 
Posty: 56174
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Pon wrz 30, 2013 14:02 Re: Dokocę się - Kraków

Piękne futra :) Gratuluję dobrej decyzji :) :ok: :ok: :ok:

Spilett

Avatar użytkownika
 
Posty: 14588
Od: Śro wrz 25, 2013 14:57
Lokalizacja: Wrocław

Post » Czw paź 03, 2013 15:39 Re: Dokocę się - Kraków

Przestało być różowo. Zacznę może od początku.
W schronisku od razu powiedzieliśmy, że szukamy towarzysza do zabawy z 5 miesięcznym, żywiołowym i raczej kociolubnym kocurkiem. Pani, dosyć niemiła i nieco opryskliwa, nie pokazała nam małych kotów, objechała z powodu kastracji dopiero na listopad, a przecież dwóch wetów (w tym jeden schroniskowy) było tego samego zdania co do terminu. Stwierdziła, że w szpitaliku są około półroczne koteczki po sterylkach i taka będzie lepsza. Nie mieliśmy nic przeciwko. Jak weszliśmy, to wskazała na kotki na podłodze. Podeszłam do mojej szylki, jadła wtedy z miseczki - ja zaczęłam głaskać, ona miziać. Kobieta powiedziała, że jest milutka, zdrowa, na pewno będzie się chętnie bawić i ma około 7 miesięcy.
Jak czekaliśmy z nią w kolejce do weterynarza to niosąc jej kartę rzuciła, że jednak ma 2 lata.
A w gabinecie odkryto te brzydkie uszka. Jest tydzień po sterylce.
W osobnych pokojach mieszkały do wczoraj.
W niedzielę i poniedziałek widziały się, nosiliśmy zapachy, generalnie na pewną odległość od niej ignorancja, od niego 100% radości i sympatii.
Jak w wtorek Koszi wszedł do kotki, chodził dookoła - został pobity zanim zdążyłam go zabrać.
W środę rano było zetknięcie, nie zdążyłam zamknąć drzwi i się prześlizgnął I było straszne. Najpierw zasyczała, on zrobił jeden krok w pewnej odległości od niej, no i się rzuciła. Przygwoździła w rogu, wbiła pazury, dogniotła do ziemi i sycząc zaczynała go gryźć. On miaucząco wył, ale przeraźliwie. Były pod łóżkiem, nie sięgałam tam rękami, zanim zdjęłam materac to trochę minęło, i dopiero jak ją odepchnęłam to Koszi wypadł stamtąd i schował się w drugim pokoju.
Poszłam do weta, powiedziała, że takie izolowanie w pokojach dodatkowo buduje w nich napięcie, a jak się nie miziają to uszy są już na tyle ładne, że się nie pozarażają, a świerzbowca nie widać. Po powrocie postawiłam ją w transporterze na środku. Siedziała spokojnie, on starał się zaczepiać. Otworzyłam, ona poszła pod szafę z brzegu - lokalizuje się albo tam (ciepełko), albo na łóżku - a on zachęcał do zabawy. Nawet piłeczkę przyciągnął. A ona najpierw nic, a potem buczenie. Po ok. 30 minutach miała go dość, pogoniła brutalnie młodszego i schowała się za kanapą. Wcisnęłam jej tam jedzenie i wodę, zjadła i piła. Jak on jest w pokoju, ona siedzi schowana.
Nieciekawe jest to, że ona nie chce się bawić. Można ją godzinami czesać, przytulać i głaskać. Ale nie chce się bawić niczym ani z nami, ani sama. Nie chce jeść smakołyków, woli karmę. I wyraźnie nie życzy sobie żadnych interakcji z Koszim. A on jak mógł wołał ją zza drzwi, zaczepia, chciałby się przytulać. Nie jest zainteresowana, nie patrzy na niego, nie wącha ani nic. Tylko do nas się mizia, a jak on się zbliży to jest bity. A głupek czasem jeszcze wbiega do niej za kanapę i się przytula, po czym poczęstowany pazurami wybiega z piskiem. Wyraźnie się przed nim chowa. Stosuję rady z trudnego dokacania – niestety część odpada z powodów wymienionych powyżej.
Staramy się zrzucać to na adaptację, jej operację i zbytnią nachalność kociaka. W końcu to dopiero od niedzieli. On jest nieszczęśliwy, zaczął znów się gryźć po tylnych łapkach i drapać po głowie ( robił tam po zabraniu ze schroniska, potem przestał ). Mamy receptę na tabletki dla niej, ale nie wiem, czy ją szprycować chemią jak jedyne negatywne emocje przejawia, jak Koszi jest blisko. A tak to do rany przyłóż.
Szczerze pisząc - boję się, że zamiast celu, czyli towarzysza do zabaw, jakim chcieliśmy dokocić Kosziego, mamy piękną nakolankową kotkę. A jak skończy się tylko na tolerowaniu siebie nawzajem? A jak to typ jedynaczki? Nie o to chodziło…

199Pepe

 
Posty: 22
Od: Nie wrz 15, 2013 13:19

Post » Czw paź 03, 2013 15:59 Re: Dokocę się - Kraków

Wiem, czytałam, że nie zawsze idzie łatwo. Tylko mam wyrzuty sumienia, że chciałam przedobrzyć by było jak najlepiej i zamiast wziąć jakieś kociolubne zabawowe futro z DT, to dałam Kosziemu towarzyszkę "daj-mi-spokój" z pełną parą agresji schowanej za kanapą obecnie, a on pała do niej miłością i zabawą. I troszkę mam żal do Pani ze schronu - bo może to nie wynika z mojego powyższego postu, ale boje z TŻ odnieśliśmy wrażenie, że ona po prostu nie zna i nie kojarzy kotów, które nam pokazała.
No masakra po prostu. Planujemy obróżkę z feromonami, może to pomoże

199Pepe

 
Posty: 22
Od: Nie wrz 15, 2013 13:19

Post » Czw paź 03, 2013 16:09 Re: Dokocę się - Kraków

Och, odkryłam, że wątek o Trudnym Dokoceniu jest teraźniejszy, tam przerzuciłam problem - przepraszam za zaśmiecanie :oops:

199Pepe

 
Posty: 22
Od: Nie wrz 15, 2013 13:19

Post » Czw paź 03, 2013 16:22 Re: Dokocę się - Kraków

Witaj
Posłuchaj - 199-Pepe, nie chcę się wymądrzać , ale moje koty docierały się przez około pół roku - "pirze" - czytaj futro - leciało z rezydenta, wrzeszczał tak jakby go zarzynano, dla mnie było to straszne - dziś z perspektywy czasu uznaję to za ... nieco trudne , ale jednak super dokocenie.
Mój strachajło - wielki jak góra kot staje się dzięki "wrednej małpie" prawdziwym macho i nieco dziwna ale zawsze miłość między nimi panuje - oprócz mnie :wink: rzecz jasna.
8) Jeśli nie leci krew , a jest głośno i z przytupem reaguj "jakoś" ale mało, może co nieco pomoże Ci mój zamknięty tymczasowo wątek :
viewtopic.php?f=46&t=148651
nadmieniam , że ja miałam koty dorosłe , w tym rezydent nieco "świrnięty" - strachajło.


Mówię - nie ma takich samych "dokoceń" , więc się nie mądrze i nie mówię , że wszytsko wiem , ale : z własnego doświadczenia wiem: że czasem przy własnych kotach przesadzamy z wizjami "krwawych walk" podczas gdy to są potyczki ... no tak jak u dzieci w piaskownicy , łopatką plastikową po głowie .

Jak faktycznie przesadzają i są rany cięte, szarpane itp. to jest problem i szukaj bardziej doświadczonych, kociarzy behawiorystów itp.
Jak jest tylko głośno i z przytupem to ... :D

To tu masz jeszcze wątek jak się "dokocić" i nie zwariować :

viewtopic.php?f=1&t=144525


No :ok:

Za pół roku najdalej - a najkrócej za 1-2 miesiące - będziesz się śmiała i doradzała innym :ok:
Wspomnisz me słowa.


PS

Edit :
Tam gdzie piszę "krzyczę" należy czytać = "krzykoszepczę" ( na moim wątku i w 88 % w życiu ) :ok:

Obrazek
Z lęku przed rusycyzmem wielu naszych braci, nie mówi „kot się czai”, lecz „kot się herbaci” ---- Jan Sztaudynger
Obrazek...ObrazekA tu znajdziesz nasz koci wątek: http://tiny.pl/hk6cq

Monika_Krk

Avatar użytkownika
 
Posty: 4693
Od: Wto lis 27, 2012 12:51
Lokalizacja: Kraków - tu żyją Smoki, Lajkoniki i Koty .

Post » Sob paź 05, 2013 10:24 Re: Dokocę się - Kraków

no wlasnie...cierpliwosci.
mozesz sprobowac kropli dr Bacha.dzialaja cuda!
poszukaj online.poczytaj- naprawde warto. sa 100%naturalne.
Moja schroniskowa kotke wyleczylam z depresji.nie wazne...

no i jeszcze raz cierpliwosci.kotka jest w nowym miejscu, z nowymi ludzmi i nowym kotem.
tez moze byc wystraszona i zdenerwowana.
czesto glosne awantury sa tylko glosne a nie grozne.

gdyby chciala mu zrobic krzywde to juz napewno by to zrobila.

trzymaj koty osobno dluzej.niech kotka przyzwyczai sie do zapachow, dzwiekow...i stopniowo przedstawiaj sobie koty...
zachecaj do wspolnej zabawy.
Obrazek

Gingger

 
Posty: 1363
Od: Śro maja 19, 2010 21:12
Lokalizacja: Cork Ireland

[poprzednia]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Silverblue i 25 gości