

Sylwia, ale jak śnieg zasypie budkę, to koty do niej nie wejdą pod śniegiem, poza tym śnieg byłby też w środku.
Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
Magdulka pisze:Postawienie budek w chlewiku to jest myśl, czy tylko na tej posesji nie biegają jakieś psy? Nie chciałabym się wpakować....I kto potem wymieni polarki i słomę w tych domkach?
![]()
Sylwia, ale jak śnieg zasypie budkę, to koty do niej nie wejdą pod śniegiem, poza tym śnieg byłby też w środku.
sylwia1982 pisze:proszę trzymać kciuki za dzisiejsze łapanki![]()
sylwia1982 pisze:proszę trzymać kciuki za dzisiejsze łapanki![]()
sylwia1982 pisze:sylwia1982 pisze:proszę trzymać kciuki za dzisiejsze łapanki![]()
dobra możecie puścić kciuki, dzisiejsze łapanki zakończyły się totalną klapą![]()
łącznie z tym, że straciłam przytomność![]()
, wylądowałam na pogotowiu, a później na SORze z rozwalonym palcem przez klatkę-łapkę, zafundowałam dziś pinokio_ koszmarny dzień
na koniec łapanka na cmentarzu równięz zakończona niepowodzeniem, bo kotka sie wczoraj okociła i nie mogłyśmy z pinokio_ zlokalizować wczoraj urodzonych kociaków, biegałyśmy między grobami, skakałyśmy przez ogrodzenie odzielające cmentarz katolicki od prawosławnego, bo katolicki ksiądz kazał zaspawać przejście między dwoma cmentarzami
Szalony Kot pisze:O rany, dziewczynywspółczuję strasznie, żal, że nie mogę jakoś pomóc, może lżej trochę by Wam było
pinokio_ pisze:Ja tam przez ogrodzenie to tylko raz przekaraskałam sie jakos. To Sylwia skakała z jednej strony na drugą. Kotka cwaniara. . . .najadła sie, potem kilka razy probowała odejsc od nas do dzieci, ale widziala, ze my ja obserwujemy, wiec zawrACAŁA i udawała ze sie myje i znowu jadła i tak jakis czas. W koncu ruszyła miedzy grobami, a Sylwia za nią. . . .niestety kotka zapadła sie pod ziemie. Sylwia kluczyła miedzy grobami az ciemno sie zrobiło, a ja zaczełam krzyczec W R Aaaaa C Aaaaa JJJJJJJJJJ, bo ja sie boje ha ha ha . Tam co prawda od zniczy jest prawie widno. Koty grzeją sie przy nich. Wybieraja groby tam gdzie najwiecej zniczy stoi.
Powiem Wam, ze obserwujac ludzi, ktorzy tam sa kazdego dnia, mlodzi jeszcze, bo pochowali synow w wieku dwudziestu lat, pomyslałam sobie, ze jestem bardzo szczesliwa i choc mam mase roboty przy zwierzetach, a moj syn jest bardzo daleko i czasami narzekam, to nie chciałabym byc na miejsu tych ludzi i jestem szczesliwa. Moje klopoty nie sa straszne i nie mam powodow do rozpaczy. To nie jest dla mojej glowy do ogarniecia, jak musza sie czuc ci ludzie. Bardzo im wspolczuje.
A kociaki musimy znalezc. Mamy nadzieje, ze ludzie pomogą ją obserwowac i namierza gdzie ona jest z tymi dziecmi. Mamy na to kilka dni.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], Myszorek, puszatek i 127 gości