Niebieska Lori ['] z piwnicy i tygryska Vicky z chlewika

[Katia K.]

Ładnie jej w różu

Ładnemu we wszystkim ładnie

[Katia K.]

Cieszę się z każdego postępu Lori, czyli kolejnego małego kroczka do bycia normalnym kotem Jak pisałam, suche TotW jest przez nią wchłaniane, "mokra" karma - niezbyt chętnie. Dziś podgotowałam udko. Moje kocurki, jak zwykle - na wyścigi. Niunia, jak zwykle, grzecznie czekała na miseczkę. Lori zeszła do miski, powąchała i nie, to nie to. Polałam trochę sosikiem saszetkowym - też nie. Trudno. Może później. Później też nie. Wiec wzięłam się na sposób. Moczyłam palce w tym sosie, dawałam jej do powąchania, chętnie zlizywała. Zaryzykowalam i podstawiłam jej pod nos miseczkę z kawałkami udka. No i zjadła prawie wszystkie
Nie mogę jakoś trafić, żeby zrobić jej zdjęcie w wannie czy umywalce, nie zawsze zabieram ze sobą do łazienki telefon, czyli mój aparat foto. Tych na pralce mam za to nadmiar:

[ewar]

Kasiu, a kiedy Lori jedzie do swojego domku?

[Katia K.]

Wszystko wskazuje na to, że jutro.
Położyłam się wczoraj późno, po 23, Lori chwilę była na parapecie w kuchni, ale strasznie burczała na Chrapka i Krzysia, którzy kuchnię okupowali (nie wiem, czemu, o tej porze koty idą spać, a nie żebrać o jedzenie ), więc po kilkunastu minutach odniosłam ją do łazienki. Położyliśmy się spać. Po chwili z łazienki rozległ się płacz. Stwierdziłam, że co będzie, to będzie, otworzylam drzwi. Najpierw była trochę w kuchni, to słyszałam. Później przydreptała do pokoju, poszła na parapet. Posiedziała cichutko (Chrapek już się nie interesował). Później poszła. Gdzieś. Nie wiem, gdzie, bo zasnęłam Obudzilam się przed 5, sprawdziłam pokój, kuchnię - Lori nie było, więc zamknęłam łazienkę bez włączania światła, żeby jej nie niepokoić. Ciekawe, jak długo zwiedzała, zanim wróciła do łazienki.

[ewar]

A więc nie jest źle Cieszę się, że już jutro będzie w domku, takim na zawsze, prawda?

[Katia K.]

Mam nadzieję
Lori dziś:

[ewar]

Przepiękna i nie piszę tego przez uprzejmość.
To dzisiaj "zielona noc" Lori?

[Katia K.]

Ano Podejrzewam, że skończy się tak, jak wczoraj, czyli kiedy moje koty będą już na tyle zmęczone, że będę wiedziała, że pójdą spokojnie spać, dam jej wolną rękę. Wyjdzie, pozwiedza, a jak będzie chciała - wróci do łazienki.

[Katia K.]

No i pakujemy plecaczek. Napiszę wieczorem, co i jak.

[ewar]

Jasne, czekamy, ale na pewno wszystko będzie dobrze

[Katia K.]

Tuż przed wyjściem z domu, Lori zebrało się na zwiedzanie kuchni:


Lori bardzo odważnie i z ciekawością zwiedzała swój Nowy Dom. Widać było po niej, że w końcu się wyluzowała, nie musiała syczeć i burczeć, i oglądać się, czy nie wygląda skądś jakaś biała albo czarna puchata postać. Zachowywała się jak pani na włościach Pooznaczała nawet ze wszystkich stron mojego TŻta, który nas zawiózł, u swojej nowej Dużej posiedziała na rękach. Trochę będę tęsknić, to na pewno. Ale bardzo bardzo się cieszę, że Lori nie musi już siedzieć w łazience i będzie, tak jak ewar napisała, rozpieszczoną jedynaczką

[ewar]

Tak się cieszę, naprawdę.Lori jest piękna i słodka, zapomni o piwnicy, ciągłym strachu i będzie żyła długo i szczęśliwie, jak w bajce.Uwielbiam takie zakończenia Kasiu, jak dobrze, że dałaś jej szansę na dobre życie

[ewar]

Wiem, że jest bardzo wcześnie, ale trochę później będą wieści o Lori, prawda? Tak bardzo bym chciała, aby kotka była szczęśliwa.

[Katia K.]

Myślę, że na pewno. Duża nas czyta zresztą, bo od razu we wtorek podesłałam ten wątek
Jeszcze wczoraj dostałam mms'a:

Pani na włościach Tak, jak pisałam, łazienki nie mam małej, ale to nawet nie ma co szukać porównania...
Dom doświadczony, zakocony "od zawsze". Wczoraj z rozmowy wynikło, że poprzednia koteczka, która umarła na nerki jako kocia staruszeczka, została znaleziona w miejscu, gdzie, jeszcze mieszkając z rodzicami, karmiłam koty Świat jest mały, naprawdę. Do tego Duża Lori pochodzi, podobnie jak kotka, z Chełma

[ewar]

Miód na me serce A jeszcze jakby Duża się zalogowała i napisała coś o Lori to już nie mogłoby być lepiej, prawda?