Niania (') Krzywy (') Thaja (') Joś już w domu:)

Korciaczki pisze:

Ale zwątpienie trochę dopada.

Nie wolno dopuszczać do siebie zwątpienia, to jest najgorsze co może być ...

Zaglądajcie w każdą dziurę, pod każdy krzak, no i ulotki to fantastyczny pomysł .

A w momencie jak wybiegł z domu, to gdzie wypadł ? Na ulicę ? Podwórko ?

Korciaczki, dziewczyny kochane, jestem z Wami :ok:

Pozdrowienia dla Mamy i szybkiego powrotu do zdrówka przekażcie :ok:

wyszedł po angielsku, niezauważenie...

izydorka pisze:wyszedł po angielsku, niezauważenie...

Właśnie dokładnie tak, Izydorko. Po prostu się zdematerializował. Gdyby były okna pootwierane, to moze człowiek by jakoś bił się w twarz. Ale w tej sytuacji to jest bardziej żal, zaskoczenie, zdziwienie, niż poczucie winy. No chyba że faktycznie przecisnął się przez ten lufcik, ale to czyn prawie karkołomny. Zresztą to nie ma znaczenia.
kwinto - dzięki za pozdrowienia. To ja, mama :wink:

, się też tu teraz produkuję:) Bardzo stresująca sytuacja, człowiek cały czas się martwi. I bezsilność, bo nie wiadomo gdzie jeszcze szukać. Przeszukujemy w kółko te same tereny w jakimś promieniu. Może faktycznie ulotki coś pomogą.

Korciaczki pisze: Ciekawe ze koty nie zapamiętują swoich domów, chociaż np Djuna przewędrowala szmat drogi do domu po zmarłej pani podczas ucieczki ze schroniska.

W panice mógł się zgubić, nie wie gdzie jest, nawet jeżeli byłby blisko domu. Dla niego podwórko to obcy teren.
Kciuki mocno trzymam za Josia, żeby szybciutko sie odnalzł cały i zdrowy :ok:

Może weźcie Zołiśkę na smyczce na spacerek? Może ona, może jej zapach....go wywabi....

a mialam nadzieje na dobre wiesci z rana...

Ja też zaglądam z rana za dobrymi wieściami, ale rozumiem, że na nie jeszcze trzeba trochę poczekać :ok:

A mniej więcej jesteście w stanie określić, w którym momencie on mógł wyjść ?

AgaPap pisze:Ja też zaglądam z rana za dobrymi wieściami, ale rozumiem, że na nie jeszcze trzeba trochę poczekać

A mniej więcej jesteście w stanie określić, w którym momencie on mógł wyjść ?

Niestety AgaPap, tak dokładnie nie potrafimy odtworzyć dnia przedwczoraj. Rano wszyscy zabiegani, do szkoły do pracy, na prędce śniadanie, 2 min z psem, po południu powrót - każdy zmęczony, też zabiegany (dziewczyny wracają póżno bo dojeżdżają), ja chora z gorączką, położyłam się do łóżka, nawet obiadu nie zrobiłam - więc kompletnie nie wiem, czy Joś przedwczoraj po południu był. Bo oczywistym jest/było, że po prostu jest. No bo gdzie miał by być?
Dopiero na pewno rano, wczoraj już go nie było. Ja zauważyłam, bo wołałam Josia. W mieszkaniu go na pewno nie ma.
Ale na pewno nie ma go nie dłużej niż od przedwczoraj po południu.

uawaga: BYĆ MOŻE JEST!

Misia namierzyła koło domu w krzakach - mówi że to chyba on.
Wera poszła pomóc, bo nie chce wyjść.
Ale narazie do końca niewiadomo.
Swoją drogą smutne że tyle josio-podobnych bezdomniaków...

Niech to będzie on, niech to będzie Joś ....
Boże, proszę .......

Ojjjj niech to juz on będzie - :kotek:

Narazie nie wiem. Denerwuję się.
Może Joś wyszedł niezauważony, jak mąż wnosił kalmoty, farby, wiadra do domu i wtedy trochę dłużej były otwarte drzwi wejściowe. Tylko że Joś nigdy nie wychodził. TErza będziemy wiedzieć.
Żeby to był on.

Niech to będzie ON!!! :ok:

czekamy czekamy - Joooosiu

Jeśli to Josiu to jest kompletnie sparaliżowany. Nie chce wyjść. Nie mamy żadnej śmierdzącej makreli. Pomagają dziewczyną dwie panie, w tym Benita92 - bardzo to wzruszające, ze można liczyć na pomoc.

Niania (') Krzywy (') Thaja (') Joś już w domu:)

Kto przegląda forum