Z każdym głosem bardziej widać, że jednak preferowane jest żywienie mieszane i to w wersjach różnych

nawet w BARFie jest, że jego siłą jest różnorodność. Zresztą u ludzi żaden styl żywienia (dieta) nie jest dobry jeśli jest monotonny: zawsze im więcej źródeł składników, tym mniejsze ryzyko niedoborów.
Jak było nieraz widać w temacie karm, mokre zwykle albo jest tak sobie zbilansowane, albo dobre i niechętnie jadane przez wiele kotów (bo forma mielonki w porywach do musu czy pasztetu). Suche nieraz skład ma nawet całkiem przyzwoity, ale... no właśnie - jest suche, czyli gorzej strawne i zamiast dostarczać wody, to ją jeszcze pochłania (a koty ciągot do picia dużej ilości wody nie wykazują i zwykle trzeba się dobrze namęczyć, żeby je zachęcić do spożycia aż tak dużych ilości wody, które wyrównają do poziomu "mokre + zero picia").
Jakiś czas temu czytałam artykuł o żywieniu mieszanym (suche + mokre) - dokładniej
ten i było napisane, że karmienie mieszane jest takim kompromisem pomiędzy problemami ze zbilansowaniem i wygodą karmienia, a dostarczaniem większych ilości wody. Wg badań prowadzonych przez
The Waltham Centre for Pet Nutrition (pod skrzydłami
Mars Inc., do którego należy zarówno marka Whiskas, jak i Royal Canin) wyszło, że minimum 25% kalorii powinno być z mokrego, a już przy 70% z mokrego widać konkretne korzyści dla układu moczowego. Oczywiście idealnie pod kątem dostaw wody jest, gdy karmi się samym mokrym (karmy mokre mają ok. 80% wody, samo mięso - ok. 60-70%, mieszanki barfowe ok. 72-75%), ale czasami jest to nieosiągalne z różnych powodów; zresztą na rynku są już dostępne automaty do karm z chłodzeniem, które pozwalają także na pozostawianie karmy mokrej na dłużej (np.
taki lub
taki). Niedawno czytałam też blog pewnej weterynarz, która pisała, że czasami musi zostawić kota na 24h samego, a karmi samym mokrym i do tego kot jest wrażliwy na czystość kuwety, którą normalnie sprząta 2-3 razy dziennie: radzi sobie tak, że kuwety mu zostawia 2, a jedzenie w 2/3 mrozi, na to kładzie o temperaturze pokojowej - kot stopniowo sobie podskubuje z wierzchu, a lodowate na dole utrzymuje świeżość stopniowo oddając ciepło; przy kotach żarłocznych zapewne to nie przejdzie i konieczny jest dozownik (automatyczny lub dwunożny), ale przy niektórych zapewne jest to przydatny sposób.
Odnośnie
liczby posiłków - kot w naturze zjada posiłki wielkości myszy (zwykle do ok. 30-40g) lub podobnie małe - dlatego podawane posiłki mokre też powinny być tej wielkości (łatwo policzyć, że będzie ich 5-8 dziennie); sucha karma jest bardziej zagęszczona (prawie bez wody), więc to się przekłada na ok. 6-8g na posiłek. Jak już jesteśmy przy karmie suchej, to warto dowiedzieć się o jej działaniu na zęby - zachęcam do poczytania
tego postu.
...