OTW10.PILNIE DT/DS dla Grzesia s.99.Czas ma do poniedziałku!

Koty i kotki do adopcji

Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy

Post » Sob wrz 21, 2013 19:45 Re: OTW10:)...jesteśmy...Boni

Asik...
Wątek pomocy dla 2 kociastych z Bułgarii.
Wstawiam u Ciebie, bo może ktoś coś wie...

viewtopic.php?f=1&t=156869&p=10123895#p10123895
ObrazekObrazekObrazek
ObrazekObrazek

meksykanka

 
Posty: 6532
Od: Wto mar 08, 2011 1:13
Lokalizacja: Prawie Wa-wa

Post » Nie wrz 22, 2013 7:25 Re: OTW10:)...jesteśmy...Boni

meksykanka pisze:Asik...
Wątek pomocy dla 2 kociastych z Bułgarii.
Wstawiam u Ciebie, bo może ktoś coś wie...

viewtopic.php?f=1&t=156869&p=10123895#p10123895


Proszę zaglądajcie i podbijajcie by wątek nie spadł. jest tam kot co szczególnie troski i opieki potrzebuje. Aż dziw ,że okaleczony tak okrutnie przeżył i walczy o siebie. Tylko jak długo mu się uda?
viewtopic.php?f=1&t=156869&p=10124611#p10124611

Nie lubię wyjazdów. Nawet tych musowych na bliską odległość. Kociary nie powinny ruszać się w nieznane i chadzać drogami nie sprawdzonymi.
Stres związany z myślą o spotkaniu kota co pomocy potrzebować będzie ogarnia zawsze jak gdzieś ruszam. Wczoraj mieliśmy weselisko. Odsztafirowując się i po kolei kładąc żelek we włoski, podkład coby cera na brzoskwiniową wyglądała, pudrując nie doskonałości (bywają :roll: ) wszorowując tusik na rzęski i wdziewając kiecę w złote róże cięgiem myślałam co mam zapakować by los, mnie balującą nie zaskoczył. W podręcznej torebce wylądowały nie tylko kosmetyki i chusteczki ale i poręczna saszetka wh. Upraszam o wybaczenie ale tylko taką miałam. Pomyślawszy o swej wygodzie i wyglądzie upakowałam w torbę buty na zmianę, spryskiwacz by się kieca nie elektryzowała, pończoszki zapasowe, lakierek, i takie tam inne drobiażdżki . W drugą upakowałam...puszki dla kotłownianych kotów. Całe trzy. Po namyśle dołożyłam jeszcze jedną, słoik chrupek i widelec. Zadowolona byłam z pomyślunku o widelcu bo łapek białych nie ubrudzę sobie. Wykombinowałam ,że wracając nad ranem one czekać będą już na mnie. To co ja będę dygać po schodach jak od razu zapodam. Nad talerzami zawahałam się bo chyba zaczynam przeginać. I nad kontenerkiem. :wink:

Upiększeni i gotowi ruszamy na imprezkę. TZ podaję z uśmiechem pierwszą torbę. Zajrzawszy do środka uznał zasadność pakunku. Pokręcił tylko nosem nad ilością butów. No co, samochodem jedziemy. Siem zmieści :twisted:
Przy drugiej zamarł gdy zobaczył co tam jest 8O Zatrzepotałam utuszowanymi rzęskami i wyćwierkoliłam ze zdziwieniem no co, nerek przecież nie wezmę na wesele ...Też uznał zasadność pakunku. Jeszcze parasolka i ruszyliśmy.
Fajnie było. Tylko ja nie wyszłam ani razu na zewnątrz bojąc się podziwiać okolicę.

Ale tak sobie myślę, że to wszystko nie jest NORMALNE! To,że inni bez puszek przyjechali i saszetek w torebeczkach. :wink:
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 56034
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 12 >>

Post » Nie wrz 22, 2013 8:02 Re: OTW10:)...jesteśmy...Boni

sylwia1982 pisze:ASK@ mam u siebie na tymczasie 3 maluchy 7-8 tygodniowe i będę robiła dla nich ogłoszenia i o zgrozo zaczną się pewnie głupie telefony, w związku z tym mam do Ciebie prośbę czy możesz mi wysłać na PW lub maila ankietę z pytaniami jakie zadajesz potencjalnym domom? z góry dziękuję :)

i mam jeszcze jedno pytanie :oops: a mianowicie czym zwalczasz kocie siki na dywanach?

Jak się ogarnę z otwarciem całkiem oczek to poszukam ankiety i wyślę. Dostatecznie mocno odstrasza niektóre chętne osoby. :mrgreen:

Co do sików na dywanie. Ostatnio z racji skąpstwa i braku lepszych pomysłów stosuje podkłady higieniczne pod dywan. Miejsce plam myję wodą z mydłem z każdej strony , osuszam ile sie da ręcznikami papierowymi a potem spód przede wszystkim spryskuję wodą z octem. Leżąc na podkładzie dobrze schnie i nie wypacza podłogi. W ogóle ostatnio wolę wodę z octem ... do spryskiwania nie do picia.

"Mój" piwniczny Rudaś. Proszę zajrzyjcie do chłopaka. Może jakiś sensowny i cierpliwy dom się trafi. Może nie trafi na ulicę. Ja go w tej chwili nawet do klatki zabrać nie mogę by sprawdzić jak się zachowa. Za dużo nas. Ostatnie jego poczynania do mnie czynione bardzo martwią.
https://www.facebook.com/photo.php?fbid ... =1&theater
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 56034
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 12 >>

Post » Nie wrz 22, 2013 8:18 Re: OTW10:)...jesteśmy...Boni

Piękny jest, ale nie mogę - też jestem po kapelusik w kotach :(
“To co robimy dla nas, umiera wraz z nami. To co robimy dla innych i dla świata zostaje po nas i jest nieśmiertelne.” -A. Pine
nasz wątek: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=159694

Alienor

Avatar użytkownika
 
Posty: 24277
Od: Pt mar 19, 2010 14:48

Post » Nie wrz 22, 2013 8:28 Re: OTW10:)...jesteśmy...Boni

Jest piękny. Podpasł się mocno i strasznie rozbestwił. A taki chudzina był. Halinka Koteryjna jak została poinformowana co lubi jeść to się ześmiała. Ze zrozumieniem. Nereczki mogą być, paszteciki w tackach, chrupki Sanabella są be ale Animondka cacy. WH chrupiszcze wykrzywiają mu pysk. Kuraczek też by zjadł. Woda dwa dni stojąca już nie nadaje się do picia.
Ma mnie i ja go wyżywię. Ale nie uchronię od złych ludzi i nie nałożę rozumu by nie łaził. Brak podogoniatego czynnika może mu ograniczy zapędy włóczykijskie.

W jego piwnicy coś wyżera jednak chrupki. jeden szczur nie zeżarłby tyle. Może nie jeden jest a może inszy kot. Tylko to coś "wybija" zabezpieczenia w okienku co ogranicza włażenie innych zwierzaków i daje ochronę.
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 56034
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 12 >>

Post » Nie wrz 22, 2013 13:32 Re: OTW10:)...jesteśmy...Boni

On teraz jest w Koterii po kastracji? Tak ta klatka... Czy wciąż żyje w tej kotłowni? I jak sprawa najważniejsza, czyli kuwetowanie?
Obrazek Kawunia?

koteczekanusi

 
Posty: 3666
Od: Pon sty 07, 2008 12:03
Lokalizacja: Warszawa - Żoliborz

Post » Nie wrz 22, 2013 15:48 Re: OTW10:)...jesteśmy...Boni

koteczekanusi pisze:On teraz jest w Koterii po kastracji? Tak ta klatka... Czy wciąż żyje w tej kotłowni? I jak sprawa najważniejsza, czyli kuwetowanie?

Anuś, on nie żyje w kotłowni.Dokarmiam koty w kilku punktach Otwocka.
To piwniczniak spod bloku na rozdrożu. Bardzo niebezpieczne miejsce.
Nie wiem jak kuweta u niego bo w domu miałam go krótko. Rano złapałam zapakowałam w klatę i musiał jechać na zabieg po południu.
Halinka mówi, że są jakieś pytania o rudzika. Tylko prawda została napisana, że nie wiadomo nic o kocie prócz tego jaki jest do mnie. Więc tylko zaparcie domu się liczy. Ale ja zawsze mam obawy co i jak ,bo dom może nie zwrócić uwagi ,zbagatelizować je. Wielu osobom wydaje się,że to nic takiego i dadzą sobie radę. Wróci to wróci.
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 56034
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 12 >>

Post » Nie wrz 22, 2013 16:36 Re: OTW10:)...jesteśmy...Boni

Czyli nie wiadomo, co z kuwetą. A w lecznicy go nie przetrzymali chociaż przez dobę po kastracji?
I czyli teraz jest w piwnicy, a nie w tej klatce ze zdjęcia w lecznicy?
Obrazek Kawunia?

koteczekanusi

 
Posty: 3666
Od: Pon sty 07, 2008 12:03
Lokalizacja: Warszawa - Żoliborz

Post » Nie wrz 22, 2013 19:06 Re: OTW10:)...jesteśmy...Boni

Koteria standardowo przetrzymuje po sterylizacji kocury 2 dni, a kocice tydzień.
Napisali na FB, że będzie nich do jutra.
Obrazek Obrazek

Chatte

 
Posty: 1405
Od: Śro kwi 02, 2003 8:46
Lokalizacja: Józefów - Warszawa

Post » Nie wrz 22, 2013 20:24 Re: OTW10:)...jesteśmy...Boni

Chatte pisze:Koteria standardowo przetrzymuje po sterylizacji kocury 2 dni, a kocice tydzień.
Napisali na FB, że będzie nich do jutra.

Zgadza się. Trzeba by było w Koterii zapytać czy tan załatwia się do kuwety. Podobno jest spokojny ale wystraszony. Zabieg miał w piątek zrobiony.

Malunie nam ganiają aż łby odskakują. Pikuś po przeliczeniu dzionków schodzi nam z drogi. Strzykawa podręcznie położona jeszcze nie podana została bo łachudra pilnuje się. Raz mi się udało go capnąć ale karczycho upasione ma mało skóry do chwytów.
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 56034
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 12 >>

Post » Nie wrz 22, 2013 20:32 Re: OTW10:)...jesteśmy...Boni

Aniu, z kuweta nawet zupełne dzikuny sobie na ogół radzą :ok:

alix76

Avatar użytkownika
 
Posty: 23037
Od: Nie mar 22, 2009 7:37
Lokalizacja: Wa-wa

Post » Nie wrz 22, 2013 20:35 Re: OTW10:)...jesteśmy...Boni

Tak, bo twórca kuwety i piasku/żwirku korzystał z naturalnych skłonności kocich, nie wziął pomysłu z czapki.
Obrazek
Obrazek

MalgWroclaw

Avatar użytkownika
 
Posty: 46758
Od: Czw paź 15, 2009 17:39
Lokalizacja: Wrocław, stolica Śląska :)

Post » Pon wrz 23, 2013 6:49 Re: OTW10:)...jesteśmy...Boni

Leje. Wyszlajana wróciłam z karmienia.

Dziś Rudzik wraca.Czekamy na telefon.
Jakiś gad siedzi w jego piwnicy i michy przestawia. Chciałam dosypać ulubionych chrupeczek ,tak na wszelką wszelkość, a michy w niebyt wyciepane. Za późno wyszłam by nurkować bezkarnie w ich poszukiwaniu. Za dużo ludzi się kręciło.

Tami lepiej.Puk,puk...nie zapeszając. Przełożyłam z racji jej choroby wizytę u okulisty na początek października. Doszliśmy z wetem do wniosku,że jej stresu i podróży nie potrzeba a wsio może pogłębić chorobę.Tami bardzo boi się i nie lubi jeździć. Każda wizyta to olbrzymi stres.


Bajer jest już u siebie. I wszystko jest jego. Bingo nie ma zdania ale bawi się i mruczy. Boni bardzo się płoszy i fuczy na wsio co miga w dali i nie dali. Dziś śniadania nie zjadły z obrzydzeniem odchodząc od kuraka i Bozity.
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 56034
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 12 >>

Post » Pon wrz 23, 2013 11:01 Re: OTW10:)...jesteśmy...Boni

Nie nadążam za Wami a wydawało mi się, że zaglądam codziennie i regularnie chociaż ukradkiem :oops:
Za Bajerka, Bingo, Rudzika i Was wszystkich :ok: :ok: :ok:
...Obrazek...Obrazek

kussad

Avatar użytkownika
 
Posty: 14240
Od: Pt paź 13, 2006 9:59
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto wrz 24, 2013 8:17 Re: OTW10:)...jesteśmy...Boni

No i doigrałam się. Wczoraj miałam robić ogłoszenia ale powaliło mnie zmęczenie. A to nie zmęczenie było tylko grypocośtam. Boli mnie gardło i każda kosteczka. Kopytka mi zmokły wczoraj niemożebnie, zeszlajałam się do kolan na brudno-błotno leząc jak potepieniec ulica pełną topielisk, tyłeczek zamókł bo na płocie mokro mocnym zawisłam a i kurtla przemokła. Sąsiad radośnie puszczający dymka zobaczywszy mnie przeraził się warunkami pogodowymi. Nade mna litości nie miał. Słusznie. Głupich nie sieją.
Flacha do picia i termofor powinien być zastosowany a nie mycie główki i upindrzanie się. A dziś cierpię. Ot i tyle mam mojej heroicznej walki z głodnymi kotami.
Żal nie zrobionych ogłoszeń. :cry:

Wczoraj spotkałam panią mieszkającą nad rudzikiem piwnicznym. Nie wie skąd kot sie wziął. Nie zna go. Zdziwko rzuciła jak powiedziałam jaki chudy był kiedyś. Ale ja nie o tym chciałąm pisać. Spotkania z nia są przygnębiające wielce. I strasznie denerwujące. Opiekuje sie kotami ale... Wszelkie propozycje kastracji i takich tam są zbywane. Kiedyś tam proponowałam,że nauczę ją robić ogłoszenia- podziękowała... odmownie Teraz płacz,że koty głodne zaraz będą, że forsy nie ma...Wiem,że kiedyś tam na weta i karmę dostawała z TOZ-u ale i on się postawił bo za diabła sterylek nie było. O dziwo podobno koty ma wyciachane teraz. Pochwaliłam. Dopóki nie wpadłam by baczyć na końcówki w słowie kot. Kot jest wykastrowany. Kotki nie! Czy chce pomocy innej niż pieniężna...nie. Może ja krzywdzę ale wszelkie rozmowy tak się u niej kończą. Kiedyś tam łapałam na prawdę dużo kotów i nie zawsze stan złapanych z zamówionymi miejscami się pokrywał. Proponowałam nie raz, by swoje dawała to zawieziemy i odwieziemy. NIGDY nie chciała płacząc tylko o forsie. Poszłam do niej uczyć dawać ogłoszenia...Zostałam przyjęta na schodach i ustnie wyjaśniałam co i jak. Danka też tam dawała rady i karteczki.
Może krzywdzę ją. Ale co dalej... Pytam dlaczego nie prosi TOZ o pomoc w sterylkach. Wiem,że kotki odeszły jej na ropomacicze. I to ta ,na którą ja się zasadzałam z łapką a ona mnie przegoniła. Kota żal straszny. Mam niesmak do siebie i do niej.
Pamiętam jak łapałam na jej prośbę małego Maksia-marmurka co im płakał między blokami. Ona i sąsiadka oferowały ,że zabiorą malca do siebie. Kocik złapał się w ich obecności . Proszę by poszły po kontenrek lub zaniesiemy w łapce i wypuścimy go u jednej z nich. A one stojąc nad klatką gdzie Maksio się szarpał, oznamiły mi, że mam go wypuścić bo rozmyśliły się...właśnie. Moje przekleństwa i moje dobre słowa słychać ponoć było daleko, daleko...
Ciężko gadać z takimi ludźmi a jeszcze ciężej oddalić się.
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 56034
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 12 >>

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 28 gości