meksykanka pisze:Asik...
Wątek pomocy dla 2 kociastych z Bułgarii.
Wstawiam u Ciebie, bo może ktoś coś wie...
viewtopic.php?f=1&t=156869&p=10123895#p10123895
Proszę zaglądajcie i podbijajcie by wątek nie spadł. jest tam kot co szczególnie troski i opieki potrzebuje. Aż dziw ,że okaleczony tak okrutnie przeżył i walczy o siebie. Tylko jak długo mu się uda?
viewtopic.php?f=1&t=156869&p=10124611#p10124611Nie lubię wyjazdów. Nawet tych musowych na bliską odległość. Kociary nie powinny ruszać się w nieznane i chadzać drogami nie sprawdzonymi.
Stres związany z myślą o spotkaniu kota co pomocy potrzebować będzie ogarnia zawsze jak gdzieś ruszam. Wczoraj mieliśmy weselisko. Odsztafirowując się i po kolei kładąc żelek we włoski, podkład coby cera na brzoskwiniową wyglądała, pudrując nie doskonałości (bywają

) wszorowując tusik na rzęski i wdziewając kiecę w złote róże cięgiem myślałam co mam zapakować by los, mnie balującą nie zaskoczył. W podręcznej torebce wylądowały nie tylko kosmetyki i chusteczki ale i poręczna saszetka wh. Upraszam o wybaczenie ale tylko taką miałam. Pomyślawszy o swej wygodzie i wyglądzie upakowałam w torbę buty na zmianę, spryskiwacz by się kieca nie elektryzowała, pończoszki zapasowe, lakierek, i takie tam inne drobiażdżki . W drugą upakowałam...puszki dla kotłownianych kotów. Całe trzy. Po namyśle dołożyłam jeszcze jedną, słoik chrupek i widelec. Zadowolona byłam z pomyślunku o widelcu bo łapek białych nie ubrudzę sobie. Wykombinowałam ,że wracając nad ranem one czekać będą już na mnie. To co ja będę dygać po schodach jak od razu zapodam. Nad talerzami zawahałam się bo chyba zaczynam przeginać. I nad kontenerkiem.
Upiększeni i gotowi ruszamy na imprezkę. TZ podaję z uśmiechem pierwszą torbę. Zajrzawszy do środka uznał zasadność pakunku. Pokręcił tylko nosem nad ilością butów.
No co, samochodem jedziemy. Siem zmieści
Przy drugiej zamarł gdy zobaczył co tam jest

Zatrzepotałam utuszowanymi rzęskami i wyćwierkoliłam ze zdziwieniem
no co, nerek przecież nie wezmę na wesele ...Też uznał zasadność pakunku. Jeszcze parasolka i ruszyliśmy.
Fajnie było. Tylko ja nie wyszłam ani razu na zewnątrz bojąc się podziwiać okolicę.
Ale tak sobie myślę, że to wszystko nie jest NORMALNE! To,że inni bez puszek przyjechali i saszetek w torebeczkach.
