MARLON - tego nie robi się kotu!!! ODDAJCIE KOTA!!!

Kocie pogawędki

Moderator: Estraven

Post » Nie wrz 22, 2013 14:53 Re: MARLON - tego nie robi się kotu!!! ODDAJCIE KOTA!!!

KMagda
Widziałaś film z schroniska? Nie monitorowałabyś takiego kota oddanego już do DS? Ja nie prowadzę tu nagonki na nikogo .. Ale zwyczejnie nie rozumiem.. I wiem, ze przekonanie o depresji byłych opiekunów nie wzięło się znikąd.. Jeśli to nie depresja, schronowy stres to może jednak mylili się nie tylko wolontariusze, ale też DS? I o ile osoba doświadczona prędzej mając w domu połapałaby się, to czego oczekujecie po DS, który został 'zasugerowany' przez wolontariuszy i tego się trzymał? Nawet jeśli wcześniej miał 100 kotów, ale zdrowych, to nic nie znaczy .. Wygląda na to, ze został bez pomocy, a afera rozpętała się, bo szukał pomocy.. I nie wiem, kto komu kota wciskał, czy podstępem wyłudzał zrzeczenie, tego nie rozstrzygnę, bo niby jak? Coś wcześniej zostało zaniedbane, czy to zbrodnia, czy brak czasu? Nie wiem.. nie oceniam.. Źle się stało :( To pewne.. Może czas wyciągnąć nauczkę na przyszłość...
A milczenie obecnego DT co do stanu kota też nie budzi mojego zaufania.. No takie mam zdanie i chyba czas zamilknąć..
Tylko pytanie, do czego doprowadzi tak obcesowe obchodzenie się z ludźmi dobrej woli przez kociarzy? Czy to ma sens?
No ale oki.. ja sobie już pomilczę, nie pierwsza to afera na miau, jakoś mam średnią chęć w nią się angażować.. Wpłacałam drobne an 'szkołę' też był czas z zerowym info, jak dobrze pamiętam.. Nawet dobroduszne pytania, czy wszytko oki? .. Ehh Zapamiętałam, bo tez się wtedy martwiłam, sprawa nie była łatwa..
No nic, napiszę tylko.. Chciałabym, by w tej sprawie doszło do ugody obu stron. Tego życzę.
Edit literówka Ds na DT
pwpw
 

Post » Nie wrz 22, 2013 14:56 Re: MARLON - tego nie robi się kotu!!! ODDAJCIE KOTA!!!

I jeszcze coś.
Mam koty już kilkanaście lat - można więc powiedzieć, że mam doświadczenie. Większe, mniejsze nie w tym rzecz. Mam. Ale tylko w odniesieniu do moich kotów, które znam i wiem jak się zachowują. Gdy odmawiają jedzenia to rozróżniam czy dlatego że są chore, coś im dolega, czy po prostu karma im nie pasuje, mają akurat focha i nie będą jadły bo nie, czy po prostu gorąco. Tak samo - nie chcą się bawić, śpią? Chore czy coś innego. Rozróżniam to, bo to są koty które znam, wiem jaki mają charakter, jak się zachowują normalnie.
Natomiast gdybym dostała/wzięła/przygarnęła kota i miała go tylko kilka dni - to jeszcze nie miałabym okazji poznać dobrze jego charakteru. A gdyby jeszcze były jego opiekun zapewnił mnie, że normalne dla tego kota jest przesypiać całe dni/szaleć całe dni czy też nie szukać kontaktu z ludźmi/przylepiać się do człowieka, to przez pierwsze dni/tygodnie dałabym im wiarę, dopóki sama bym nie wyciągnęła swoich wniosków. Cóż więc w tym dziwnego, że nowi właściciele, opierając się na słowach poprzednich właścicieli nie byli zaniepokojeni na początku stanem zdrowia kota. Gdybym miała zapewnienie, książeczkę zdrowia z wpisami, to też zaraz w pierwszym tygodniu nie poleciałabym do weta szczepić, odrobaczać czy nawet robić kotu pełne badania. Po to jest książeczka, po to jest rozmowa itd., żeby niepotrzebnie nie stresować kota i to jeszcze takiego, który i tak jest w stresie, bo nowe otoczenie, właściciele itd. W razie podejrzenia choroby też bym zadzwoniła do byłych właścicieli i spytała jak oni się zaopatrują na moje podejrzenia, też bym powiedziała, że "państwo wiedzą lepiej, bo lepiej znają kota". I doświadczenie z moimi kotami nie ma tu nic do rzeczy.

YBenni

 
Posty: 1667
Od: Nie maja 20, 2007 22:04

Post » Nie wrz 22, 2013 15:02 Re: MARLON - tego nie robi się kotu!!! ODDAJCIE KOTA!!!

Chciałam też coś jeszcze napisać, ale napiszę tylko, że znów zgadzam się z pwpw.

Olinka

 
Posty: 11075
Od: Pt wrz 24, 2004 16:21
Lokalizacja: Poznań

Post » Nie wrz 22, 2013 15:09 Re: MARLON - tego nie robi się kotu!!! ODDAJCIE KOTA!!!

YBenni pisze:
mimbla64 pisze:Jedyna szansa jest taka, że dogadacie się z osobami odpowiedzialnymi za tę adopcję, czyli p. Iwoną i ruru.
.

Propozycja dobra, tylko nie napisałaś w jaki sposób mają to zrobić, skoro nie odpowiadają na telefony, sms-y, meile a na osobistą wizytę wezwali policję że niby ich nękają. Do dogadania się potrzeba DWÓCH STRON. Dwóch. A jak na razie to wszędzie widzę tylko jedną - ta druga ma WSZYSTKICH gdzieś - bo nie tylko byłych właścicieli Marlonka ale nas też. Ja i nie tylko ja się pytam co w tej chwili z Marlonkiem - odpowiedzi nie uzyskał NIKT. A to niestety nie przemawia na korzyść tych co kota wzięli z powrotem.
Można i trzeba puścić w niepamięć to co było i zacząć wszystko od nowa. Ale jak to zrobić skoro druga strona unika wszelkich kontaktów. Masz pomysł?


Nie mam pomysłu.
Jedyne co wiem, to że z wolontariuszką z Łodzi mają kontakt.
To chyba jedyny punkt zaczepienia.
Powtórzę, co napisałam wcześniej: taki wątek im w odzyskaniu kota nie pomoże.
Więc uważam, że poprzedni opiekunowie lepiej by zrobili, gdyby się od udziału w tym wątku powstrzymali.
Obrazek

mimbla64

Avatar użytkownika
 
Posty: 14949
Od: Pon lis 12, 2007 9:29
Lokalizacja: Warszawa Wola

Post » Nie wrz 22, 2013 15:11 Re: MARLON - tego nie robi się kotu!!! ODDAJCIE KOTA!!!

Dziewczyny kochane-schowajcie nawzajem swoje prywatne urazy chociaż wiem że to boli dla dobra kota,trzeba umieć wybaczać-ten wątek został założony żeby pomóc kotu a nie nawzajem się obwiniać.Jesteście mądre to niech ktoś wymyśli w jaki sposób panie mogą się spotkać.
ObrazekObrazekObrazekObrazek

jaga1666

 
Posty: 980
Od: Pon sie 06, 2012 12:48
Lokalizacja: stalowa wola

Post » Nie wrz 22, 2013 15:11 Re: MARLON - tego nie robi się kotu!!! ODDAJCIE KOTA!!!

Ale niech dają znać, czy Marlonek żyje !

karolink

 
Posty: 1116
Od: Pon paź 09, 2006 20:40
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie wrz 22, 2013 15:13 Re: MARLON - tego nie robi się kotu!!! ODDAJCIE KOTA!!!

pwpw pisze:KMagda
Widziałaś film z schroniska? Nie monitorowałabyś takiego kota oddanego już do DS? Ja nie prowadzę tu nagonki na nikogo .. Ale zwyczejnie nie rozumiem.. I wiem, ze przekonanie o depresji byłych opiekunów nie wzięło się znikąd.. Jeśli to nie depresja, schronowy stres to może jednak mylili się nie tylko wolontariusze, ale też DS? I o ile osoba doświadczona prędzej mając w domu połapałaby się, to czego oczekujecie po DS, który został 'zasugerowany' przez wolontariuszy i tego się trzymał? Nawet jeśli wcześniej miał 100 kotów, ale zdrowych, to nic nie znaczy .. Wygląda na to, ze został bez pomocy, a afera rozpętała się, bo szukał pomocy.. I nie wiem, kto komu kota wciskał, czy podstępem wyłudzał zrzeczenie, tego nie rozstrzygnę, bo niby jak? Coś wcześniej zostało zaniedbane, czy to zbrodnia, czy brak czasu? Nie wiem.. nie oceniam.. Źle się stało :( To pewne.. Może czas wyciągnąć nauczkę na przyszłość...
A milczenie obecnego DT co do stanu kota też nie budzi mojego zaufania.. No takie mam zdanie i chyba czas zamilknąć..
Tylko pytanie, do czego doprowadzi tak obcesowe obchodzenie się z ludźmi dobrej woli przez kociarzy? Czy to ma sens?
No ale oki.. ja sobie już pomilczę, nie pierwsza to afera na miau, jakoś mam średnią chęć w nią się angażować.. Wpłacałam drobne an 'szkołę' też był czas z zerowym info, jak dobrze pamiętam.. Nawet dobroduszne pytania, czy wszytko oki? .. Ehh Zapamiętałam, bo tez się wtedy martwiłam, sprawa nie była łatwa..
No nic, napiszę tylko.. Chciałabym, by w tej sprawie doszło do ugody obu stron. Tego życzę.
Edit literówka Ds na DT


Pisałam już, właściciele udzielali się na wątku, zamieszczali fotki, nie dziwię się zupełnie, że wolontariuszki nie dzwoniły dodatkowo, zwłaszcza mając pod swoją opieką resztę kotów w schronisku i nie tylko.

Właściciele kreowali się na osoby doświadczone, posiadające wcześniej koty, i to nie tylko zdrowe, ale także i kota chorego na astmę. Może inaczej by wszystko wyglądało gdyby wczesniej napisali, że niewiele wiedzą o kotach.

I ostatnie - po raz pierwszy spotykam się z sytuacją, że właściciel kota uważa, że chorego kota nie leczy się w domu ,tylko oddaje komukolwiek innemu do wyleczenia. Bez zapytania się gdzie, w jakich warunkach ten kot będzie przebywał, tudzież pytając i dowiadując się, ze w innym domu z innymi kotami. Naprawdę to dobrze w Waszych oczach świadczy o właścicielach? Bo ja rozumiem, że można dopytać do jakiego weta pojechać, można poprosić nawet o towarzystwo, o pomoc w transporcie, ale oddawać swojego kota na leczenie? Zwłaszcza kota, o którym wiadomo, że jest płochliwy i po przejściach, i który dopiero 3 tygodnie wcześniej wyszedł ze schroniska?
Problem to okazja w przebraniu.

KMagda

 
Posty: 3156
Od: Śro kwi 28, 2010 10:36
Lokalizacja: Poznań

Post » Nie wrz 22, 2013 15:33 Re: MARLON - tego nie robi się kotu!!! ODDAJCIE KOTA!!!

KMagda pisze:Pisałam już, właściciele udzielali się na wątku, zamieszczali fotki, nie dziwię się zupełnie, że wolontariuszki nie dzwoniły dodatkowo, zwłaszcza mając pod swoją opieką resztę kotów w schronisku i nie tylko.

I wg nich pisali prawdę, kot jadł, średnio się otwierał na nich.. no był w depresji :roll: I tak przez trzy tygodnie, za to zero info o wizycie u weta. Tego kota widzieli wcześniej wolontariusze, nagrali filmik, bardzo niepokojący... I co ma wystarczyć zdjecie , dwa.. tak to można, ale oddać młode, zdrowe kociątko do adopcji, nie kota, który z miejsca nie wstaje.. No wybacz.. Właściciela pisali, a nikt im nic nie zasugerował, to ma ich obciążać? Wszyscy widzieli, ale tylko oni winni?
KMagda pisze:Właściciele kreowali się na osoby doświadczone, posiadające wcześniej koty, i to nie tylko zdrowe, ale także i kota chorego na astmę. Może inaczej by wszystko wyglądało gdyby wczesniej napisali, że niewiele wiedzą o kotach.

Heh Jakby deklaracje były prawdą 100% żylibyśmy w raju. Każdy kto wydaje koty do adopcji wie, że trzeba czegoś wiecej, niż tylko oprzeć się na deklaracjach.. Po to są chyba wizyty przedadopcje, by wiedzieć więcej niż same deklaracje..
KMagda pisze:I ostatnie - po raz pierwszy spotykam się z sytuacją, że właściciel kota uważa, że chorego kota nie leczy się w domu ,tylko oddaje komukolwiek innemu do wyleczenia. Bez zapytania się gdzie, w jakich warunkach ten kot będzie przebywał, tudzież pytając i dowiadując się, ze w innym domu z innymi kotami. Naprawdę to dobrze w Waszych oczach świadczy o właścicielach? Bo ja rozumiem, że można dopytać do jakiego weta pojechać, można poprosić nawet o towarzystwo, o pomoc w transporcie, ale oddawać swojego kota na leczenie? Zwłaszcza kota, o którym wiadomo, że jest płochliwy i po przejściach, i który dopiero 3 tygodnie wcześniej wyszedł ze schroniska?

Tego nie rozumiem, jak i samego zrzeczenia się.. Ale nie byłam przy tym, nie wiem jak rozmowa wyglądała.. Za to widziałam różne inne przypadki, gdy dla dobra zwierzaka, 'wkręcało się' właściciela zwierzaka, by tylko podpisał zrzeczenie (biedak miał wierzyć w to, co mu powiedziano, nawet w kratki dla niego, jak nie podpisze).. Nie wiem, więc się nie wypowiem, jak tu było... Ale DS odezwał się do osoby, która im kota przywiozła, do której miał zaufanie (nawet błędne)..Nie do zupełnie obcej osoby.. W sprawie kota odzywał się do osób, które mu go oddały- mógł mieć do nich zaufanie? Czy takie zaufanie powinien stracić po tym, jak oddano mu kota na podstawie umowy adopcyjnej? Tak jak stało się to po podpisaniu przez DS orzeczenia zrzeczenia się kota? No to DS głupi był.. Trzeba było urwać kontakt, jak tylko kot prawnie stał się jego :roll: To nie był ktoś obcy w mniemaniu DS'a
Ehh Ja kończę bo widząc takie nastawienie, bezpodstawnie tylko przekonuje się, że to DS stał się ofiarą, kozłem do bicia, no dobrym do linczu.. Jednak wolę zachować wiarę w druga stronę :roll: I wiem, ze pewne sprawy mogą rozstrzygając tylko między sobą, bez publik, o ile druga strona przemyśli, bo może też nie była bez winy.. i się podejmie..
Dla mnie EOT Nic więcej tu nie wniosę. Mam tylko nadzieję, ze nie zlinczujecie tu tych, których tu najłatwiej zlinczować :roll:
EOT.
pwpw
 

Post » Nie wrz 22, 2013 15:56 Re: MARLON - tego nie robi się kotu!!! ODDAJCIE KOTA!!!

Romualdo pisze:
ASK@ pisze:A ja mimo wszystko się dziwię. To nie był państwa pierwszy kot. Wcześniejszy był u was z problemami zdrowotnymi i jakoś nie trzeba było 'kopa" dla właścicieli by z TYM kotem chodzić do weta. Umieli już patrzeć na kota z problemami, wyciągać wnioski, leczyć... Raptem NIC już nie wiedzieli? Stracili wrażliwość? Nie zauważyli?
Cały czas jest pisane o tym jak ktoś kiedyś tam zaczynał i uczył sie na swoich pierwszych podopiecznych.Cały czas usprawiedliwiają sie właściciele nie wiedzą i takimi tam nie wspominając ani słowa o tym, że już doświadczenie mieli. I nie wykorzystali go.

Cały czas jest mówione, pisane że nikt ze schronu nie dzwonił i nie dowiadywał się. Ale to działa w dwie strony. Mogli i oni. Nic nie zwalnia od myślenia. Nic nie zabraniało sięgnąć po telefon.

A to jak szkalowano, atakowano i w nie wybredny sposób na forach publicznych oczerniano osoby podając dane osobowe i nie sprawdzone info jest karygodne. Jeśli państwo mieli tak mocne dowody winy,że publicznie można je było podać trzeba było iść do sądu. Ale i tak prawo nie pozwala na takie praktyki zanim wyrok nie zapadnie. Zachowanie byłych opiekunów było poniżej krytyki. Pomijając wszystko inne to było obrzydliwe.
Mieliśmy kociaka ,ale on w domu prawie nie przebywał, latał po terenie miał okno od piwnicy otwarte, przychodził zazwyczaj jak był głodny także taki pół dziki nie przebywał w domu. A objawy takie jak kaszel czy charczenie są od razu widoczne i niepokojące, u Marlona oprócz tego że się chował i chodził tak jak by był sparaliżowany strachem nic innego nie było widać. Także pierwszego i tego kotka to zupełnie inna bajka.

Mail w poprzednim wątku jakie dostało schronisko mówił o czym innym. Mówił o tym, że mieliście kota z astmą i macie doświadczenie. Gdybym wiedziała, ze wasz pierwszy kot tak sobie biegał i był narażony na niebezpieczeństwo to w życiu bym kota nie dała do was. Ja osobiście, prowadząc Dt wyeliminowałabym was jako opiekunów moich kotów. Jakoś jestem dziwnie pewna, że nie mówiliście tego co jest napisane powyżej w schronie.
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 56105
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 9 >>

Post » Nie wrz 22, 2013 16:15 Re: MARLON - tego nie robi się kotu!!! ODDAJCIE KOTA!!!

KMagda pisze:Nagonka na wolontariuszki z łódzkiego schroniska to dla mnie zupełny absurd.
Nie można już cytować z zamkniętego wątku - ale 20 września ruru w odpowiedzi na pytania o stan kota wyraźnie napisała: "niestety nie wiemy nic ponad to co napisane tu i w ogłoszeniu", nigdzie też później w wątku nie pojawia się informacja, że kot przeszedł badania i jest zdrowy, wręcz przeciwnie wciąż było podkreślane, że odmawia samodzielnego jedzenia. Nie dziwię się wcale, że przy braku bardziej widocznych objawów chorobowych dziewczyny złożyły to na karb stresu, zwłaszcza, że to nie one podejmują przecież decyzje o leczeniu kotów w schronisku.
A 23 września wpis przyszłej właścicielki: "KOTKA ZE SCHRONISKA BIORĘ PIERWSZY RAZ,ALE MAM DOŚWIADCZENIE Z KOTAMI OD DZIECKA,ZAWSZE BYŁ U NAS JAKIŚ ZNALEZIONY I URATOWANY KOTEK.A TEN MARLONEK POTRZEBUJE SPECJALNEJ OPIEKI.NIE PRACUJE,JESTEM W DOMU I MAM DUŻO CZASU I MIŁOŚCI." Nie wygląda ten wpis jak wpis osoby niedoświadczonej, która nie zauważy różnicy między kotem z depresją, a kotem, który jest chory i ma dolegliwości bólowe.
Wolontariuszki przychodzące do schroniska gdzie jest mnóstwo kotów wymagających ich uwagi, miały znacznie mniej możliwości do stwierdzenia, że coś poważnego dolega Marlonowi niż osoby, które go zaadoptowały i spędziły z nim w domu 3 tygodnie.
I ostatni cytat:

zwierzpomorskie z 16 września:
"Z postu, który cytuję(mój dop.: Romualdo, 15 września: "Jednak dziś Iwona która prowadzi "Zwierzętom Pomocne- Pomorskie"zabrała Marlonka do swojego domu" ) wynika, że ja kota zabrałam po ustaleniu tego z właścicielami. Jest jednak ale- to nie była moja decyzja. Ja tylko po kota przyjechałam i wzięłam do siebie, bo decyzja była już podjęta. Miałam odmówić? I co wtedy? Państwo do mnie napisali na facebook'u, ale nie było mowy o chorobach u kota. Nie wiem, czy wolno mi tu cytować te wiadomości, ale szanując prywatność nie będę tego robić. Z wiadomości, którą otrzymałam wynikało, że kot sika w pokoju na podłogę i jest wycofany. Nie zabrzmiało mi to jak prośba o zabranie, lecz o pomoc. Państwo wyczytali, że będziemy w Sztumie i myślałam, że chodzi o pomoc merytoryczną z naszej strony przy okazji naszej wizyty w mieście. Odpisałam więc, że to może być stres, ale warto przebadać kota pod kątem nerek, skoro sika. W odpowiedzi przeczytałam, że tak myśleli, że to mogą być nerki, ale ja mu mogę lepiej pomóc. Nie zdążyłam odpisać, a kolejna wiadomość to już było tylko: " Czy może Pani jutro po niego przyjechać i o której?". Chodziło więc o to, żebyśmy przy okazji zabrali kota, a nie doradzili.

Ja nie zabrałam tego kota bo chciałam, jestem daleka od zabierania kotów od właścicieli, bo to dla kota zawsze wielki stres. No ale kot potrzebuje leczenia i postawienia diagnozy, bo z mojej obserwacji wynika, że jego zachowanie w większości może być podyktowane zdrowiem (zapalenie dziąseł- brak jedzenia, niedotykalskość- bolesność w boku itd.). Jest kotem delikatnym psychicznie, ale przesadą byłoby stwierdzenie, że kot jest psychicznie niereformowalny. U mnie jak na razie psychicznie wszystko jest ok. Boi się troszkę, ale to normalne w nowym miejscu. Jest płochliwy- pewnie taka już jego natura i tyle, koty są różne, jeden jest pieszczoch, a drugi nie. Nie chcę robić żadnego dymu, proszę Was bardzo, aby nie najeżdżać na właścicieli, że kota oddali, bo to Marlonowi w niczym nie pomoże. Warto jednak wyjaśnić, że nie było prośby o pomoc czy wizyty u weta ze strony właścicieli."
Tekstów o dorabianiu się na kotach nawet nie skomentuję, każdy kto miał pod swoją opieką chorego kota, wie jak to jest kosztowne.
Pani Iwona cytowała to co pisała z moją żoną na Facebook, mogła faktycznie zrozumieć to opacznie, lecz jak przyjechała można było normalnie pogadać i osobiście jej powiedziałem że nie chodzi o to że chcemy go oddać tylko nie wiemy co może mu być i czy może nam pomóc, gadki zaczęły się jakie badania trzeba by zrobić co może mu być. Powiedziała że zna dobrego weterynarza i zleci zrobienie badań które omawialiśmy, spieszyła się więc nie chcieliśmy ją zatrzymywać. Powiedzieliśmy sobie to jesteśmy w kontakcie i się pożegnaliśmy.

Romualdo

 
Posty: 43
Od: Nie wrz 15, 2013 15:07

Post » Nie wrz 22, 2013 16:20 Re: MARLON - tego nie robi się kotu!!! ODDAJCIE KOTA!!!

Romualdo pisze:
Alienor pisze:Mam wrażenie, że gdyby broniący ex-opiekunów Marlona i potępiający schronisko i wolontariuszy przeczytali tamten wątek PRZED wyedytowaniem ich wpisów, zastanowili by się zanim uznaliby, że całkowitą winę ponosi schronisko i wolontariusze.
Bo jak ktoś miał kota z astmą i go leczył, to wie chyba, że jak kot chory lub mu się nie poprawia, to się do weta idzie. A depresja jest chorobą, czasem śmiertelną - tak u ludzi, jak u kotów.
Gdyby ktoś powiedział o mnie publicznie, że się na Julce, Malutkim [*] czy Frani dorobiłam, to bym go w życiu za próg nie wpuściła. I nie odbierałabym telefonów, by wyzwisk nie wysłuchiwać.
Ile z Was przy kocie wychudzonym wcześniej nie próbowałoby go "futrować" przysmakami podanymi "z ręki" - tak jak się to robi przy chorym dziecku, które jeść nie chce?
Więc wybaczcie, ale oni nie są bez winy. A to, jak się wybielają, jakoś mnie nie przekonuje że zrozumieli co schrzanili.
Obecny DT o ile wiem, napisał, że leczenie będzie kosztowne, ale bierze je na siebie.
Na pewno na moją ocenę sytuacji wpływa to, czego byłam świadkiem - jak wredny babsztyl żądał oddania kotki, której nie operował, mimo poinformowania przez weta, że brak operacji to wyrok śmierci na kocie. Sąsiad babska zgarnął kotkę i uratował, płacąc z własnej kieszeni. Za co babiszon w ramach podziękowania zgłosił go na policję - bo ukradł jej kota i zoperował bez jej zgody :evil: .
A wiesz czemu obecny DT jak ich nazywasz wziął koszty na siebie bo się przestraszyli że podamy ich o wyłudzanie pieniędzy, a podstawy były bo deklarowaliśmy pokrycie kosztów. Żebyśmy nie interweniowali zapewniam cię nie odmówili by nawet złotówki. Nie przewidzieli że tego tak nie zostawimy.

Nigdzie takiego wpisu nie było za to z waszej strony padały inwektywy godne paragrafu kk. Dla mnie to co zrobiliście było obrzydliwe. Poniżej pasa. Jakbym ja miała takie twarde dowody o jakich wspominasz, to bo bym wiedziała co z nimi zrobić. Wy ich podejrzewam, że nie macie. Paskudnie oszkalowaliście ludzi i to wam przyczyniło najwięcej wrogów. I zamknęło możliwość porozumienia. też trzymałabym się od was z dala.
Dla mnie nie jesteście bez winy a do tego to winy pomówienia dodatkowo. Spuściliście z tonu jak zdaliście sobie sprawę, że jest to karalne. Choć na fb nadal były potwarze rzucane. Z tego co wiem cały wątek ,zanim wpisy edytowano, został skopiowany celem ew udowodnienia w sądzie co i jak było wyrażon.
Sami schrzaniliście możliwość dogadania się w sprawie Marlona starannie obrzucając błotem poniżej pasa wszystkich i wszystko. Jeśli interwencją jest to co zrobiliście to szacun :mrgreen:
Poza tym skupiliście sią na osobie, której wcisnęliście kota .Ona tylko go do was przywiozła. Tyle było jej zasług w tej dziedzinie. A zamiast udać się do weta, zadzwonić do wolontariuszy to zażądaliście pomocy/przybycia jej. Dlaczego skupiliście sie na niej? Ona była tylko dostarczycielem kota i odebrała kota zgodnie z waszym życzeniem. Sama się nie pchała. Mogliście zadzwonić do schronu,weta...ale dlaczego do niej? To tak jakbym wyadoptowała swego tymczasa do DS , wiozłaby go moja koleżanka ale wszelkie pretensje i sprawy dotyczące kota były by kierowane do niej bo dom wolał (?) do niej dzwonić. Do osoby co ma zero wiadomości o kocie.

Co by nie było SCHRZANILIŚCIE sami robotę. Zabrakło wam taktu i co by nie było, wybielacie się. To by było na tyle. Nie zamierzam tutaj dyskutować , bo mam swoje zdanie na temat tego co się stało. Nie chwalę tego co się wydarzyło ale nie umniejszam i nie zamierzam szukać dla was usprawiedliwienie. Bo takowego nie ma.

Co wpis to wychodzi nowa okoliczność dla nas nie znana. To ile było kotów w waszym domu? Był ten niby dzikun mieszkający w piwnicy, ten drugi co miał astmę...???
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 56105
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 9 >>

Post » Nie wrz 22, 2013 16:50 Re: MARLON - tego nie robi się kotu!!! ODDAJCIE KOTA!!!

Marzena - na fb masa wydarzeń zakładanych przez chociażby wolontariuszy min Otoz , gdzie zbierane sa pieniazki a zwierzecia nie ma- ostatni przykład Sary , pies zaginął nie ma go po prostu , tych wydaren można mnozyc
dla mnie jeżeli ktoś kasuje niewygodne posty, zamyka watek a wczesniej prosi o wsparcie - już jest nieczyte;lne wiec mogę wiele domniewywac , tak się nie robi - uczciwi miauczowicze rozliczaja nawet na swoich wydarzeniach kazda zlotówke ( ja tu tgo nie wymagam bo wiem ile takie leczenie kosztuje ) ,ale Panstwo zobowiązali się pokryc koszty leczenia , i tu dla mnie kolejna niejasność

nadal nie wiem czy kot żyje
Ostatnio edytowano Nie wrz 22, 2013 17:01 przez agula76, łącznie edytowano 2 razy
agula76
 

Post » Nie wrz 22, 2013 16:54 Re: MARLON - tego nie robi się kotu!!! ODDAJCIE KOTA!!!

ASK@ pisze:
Romualdo pisze:
ASK@ pisze:A ja mimo wszystko się dziwię. To nie był państwa pierwszy kot. Wcześniejszy był u was z problemami zdrowotnymi i jakoś nie trzeba było 'kopa" dla właścicieli by z TYM kotem chodzić do weta. Umieli już patrzeć na kota z problemami, wyciągać wnioski, leczyć... Raptem NIC już nie wiedzieli? Stracili wrażliwość? Nie zauważyli?
Cały czas jest pisane o tym jak ktoś kiedyś tam zaczynał i uczył sie na swoich pierwszych podopiecznych.Cały czas usprawiedliwiają sie właściciele nie wiedzą i takimi tam nie wspominając ani słowa o tym, że już doświadczenie mieli. I nie wykorzystali go.

Cały czas jest mówione, pisane że nikt ze schronu nie dzwonił i nie dowiadywał się. Ale to działa w dwie strony. Mogli i oni. Nic nie zwalnia od myślenia. Nic nie zabraniało sięgnąć po telefon.

A to jak szkalowano, atakowano i w nie wybredny sposób na forach publicznych oczerniano osoby podając dane osobowe i nie sprawdzone info jest karygodne. Jeśli państwo mieli tak mocne dowody winy,że publicznie można je było podać trzeba było iść do sądu. Ale i tak prawo nie pozwala na takie praktyki zanim wyrok nie zapadnie. Zachowanie byłych opiekunów było poniżej krytyki. Pomijając wszystko inne to było obrzydliwe.
Mieliśmy kociaka ,ale on w domu prawie nie przebywał, latał po terenie miał okno od piwnicy otwarte, przychodził zazwyczaj jak był głodny także taki pół dziki nie przebywał w domu. A objawy takie jak kaszel czy charczenie są od razu widoczne i niepokojące, u Marlona oprócz tego że się chował i chodził tak jak by był sparaliżowany strachem nic innego nie było widać. Także pierwszego i tego kotka to zupełnie inna bajka.

Mail w poprzednim wątku jakie dostało schronisko mówił o czym innym. Mówił o tym, że mieliście kota z astmą i macie doświadczenie. Gdybym wiedziała, ze wasz pierwszy kot tak sobie biegał i był narażony na niebezpieczeństwo to w życiu bym kota nie dała do was. Ja osobiście, prowadząc Dt wyeliminowałabym was jako opiekunów moich kotów. Jakoś jestem dziwnie pewna, że nie mówiliście tego co jest napisane powyżej w schronie.
ASK@ może schronisko tym się sugerowało, nie wiem .Wiem tylko że o doświadczenie nikt nie pytał. Ja osobiście nie wiedziałem że zwierzęta w tym schronisku nie są leczone i diagnozowane. No tak to już jest, jak nie siedzi się w temacie, a bazujesz na tym tylko co usłyszysz od woluntariuszki. To jest błędem, teraz wiem jak to wygląda, ale najgorsze jest to że takich ludzi adoptujących jak my, nie znających reali jest mnóstwo i prawdopodobnie dużo kociaków opuściło ten świat z tego powodu, dlatego program adopcji musi inaczej wyglądać.Osoba odpowiedzialna za adopcje musi poinformować i nakazać pewne działania dla ludzi adoptujących. Tylko problem jaki wynikł z tego wszystkiego jest taki że Iwona nie chce udzielać żadnych informacji, ukrywa wszystko nawet przed innymi. Ja jej osobiście nie obrażałem, odebrała ode mnie raz telefon porozmawialiśmy chwilę o zaistniałej sytuacji powiedziała jakie badania Marlon miał i powiedziała że jutro wieczorem proszę zadzwonić to będzie coś więcej wiedzieć. Już nie odebrała i na tym kontakt się urwał. Może ktoś z was mi powie na co Marlonek jest leczony, gdzie i jak się czuje????? Nie zdziwię się jak nikt mi nie odpowie.

Romualdo

 
Posty: 43
Od: Nie wrz 15, 2013 15:07

Post » Nie wrz 22, 2013 16:55 Re: MARLON - tego nie robi się kotu!!! ODDAJCIE KOTA!!!

ASK@
Jaką masz pewność, ze druga strona była oki? Bo co pierwsza zawaliła to wiem, widzę.. Pytam o drugą stronę?
pwpw
 

Post » Nie wrz 22, 2013 17:04 Re: MARLON - tego nie robi się kotu!!! ODDAJCIE KOTA!!!

ASK - Ty bys im kota nie dała oki....cenie to i szanuje , kazde DT ma prawo decydować komu kota wydaje , moje zdanie jest takie , ze dom wychodzcy , czasem niedoświadczony jest lepszy niż zamknieta klatka w schronie, tmbardziej ze domków jest mało a zwierzat bezdomnych cala masa

takie DOMY SIE EDUKUJE, PAŃSTWO TEGO NIE ZROBI, TYLKO NA TAKICH LUDZIACH JAK TU TAKI OBOWIAZEK SPOCZYWA, NIE LINCZUJE SIE ZA POPEŁNIANE BŁEDY - NIE KARZE SIE ODBIERANIEM KOTA....TYLKO SIE EDUKUJE ...bo zwierzat bezdomnych jest od groma

I to jest puenta dlaczego ta sytuacja mnie tak pruszyła
agula76
 

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], koszka, puszatek, Tundra, włóczka i 66 gości