» Sob wrz 21, 2013 12:55
Re: Czesiaczkowy team
Frodo odszedł. FIP
anakom, przepraszam, że dopiero teraz, ale nie zaglądałam na swój wątek tyle czasu. No tak, ale rozumiem, że tylko Buni robiłaś testy? Bo jaki jest sens ją izolować jeśli ona wychowywała później dwójkę maluchów i też potencjalnie mogą mieć wirusa. Nie chcę Cię straszyć, ale taka realna możliwość istnieje. Żeby podejmować jakieś działania związane z oddzielaniem kotów to trzeba by przetestować całą grupę by uzyskać informację, które mają, a które nie mają tego wirusa.
Ja podawałam interferon ludzki, ale już od dłuższego czasu tego nie robię. Nie widziałam zmian. Teraz już z półtora roku nie podaję, a trzy moje białaczkowe to grubaśne kociska. Jasiek ma problemy z dziąsłami, są owrzodzone, ale jemu podaję homeopatię do wody i sachol, a więc raczej konkretnie na problem, a nie całościowo.
Nie wiem czy jest sens robienia dodatkowych badań. Bo ok, stwierdzisz coś tam ewentualnie. Ale pytanie czy można coś z tym zrobić. Każda sytuacja jest inna, ale ja mówię z mojego doświadczenia. Wiele miałam takich sytuacji, że lekarz stwierdzał, że jest np guz, ale przy chorym kocie z wirusem często nie ma sensu operować, bo jeszcze bardziej się go osłabi.
Wiesz, czasem trzeba odpuścić. Jak najbardziej można zwiększać odporność. Nie wiem czy to skutkuje, czy nie, ja tego nie potwierdzę, dlatego na chwilę obecną nie stosuję nic. Czy nie jest to tylko po to, żeby kiedyś stwierdzić, ze się zrobiło wszystko co w naszej mocy. Nie wiem.
Ja kiedyś u Czesia stosowałam interferon koci. Koszt duży. Efekt żaden. Mimo, że był dobrym kandydatem w trakcie leczenia - bezobjawowym. Szybko zaczął chorować i odszedł
Z tymi chorobami się nie wygra. Ja chyba po tych wszystkich przypadkach u mnie doszłam do etapu w myśleniu, że nie można się zadręczać i na siłę walczyć z wiatrakami, bo i tak to niczego nie zmieni. Po prostu fajnie spędzać czas z kotem, dać mu bezstresowe życie, dbać o niego, leczyć, ale nie próbować na siłę wygrać z taką chorobą, bo tu porażka jest ewidentna.
Pewnie ile osób tyle zdań. Ale ja też kiedyś inaczej podchodziłam do problemu. Ale zadręczać się czymś nieuniknionym nie ma sensu.
Trzy dni temu zrobiłam eutanazję Frodo. Kolejny kot z FIPem. Chyba dlatego zmieniłam sposób myślenia bo ile można się tym wszystkim zadręczać. Gdy wiem, że mam kota z wyrokiem i nic już nie jestem w stanie zrobić, tylko za kilka, kilkanaście dni pomóc mu odejść.
Jeśli Twoja lekarka uważa, że warto coś podawać to jasne, że można. Ja teraz nie stosuję nic z takich środków. Tylko homeopatię na zęby - kuleczki wrzucam do miski z wodą i czasem do karmy probiotyki. Ale moje zdanie jest takie, że nie ma co wchodzić w koszta typu interferon koci, bo nie ma twardych dowodów na jego skuteczność.
Ja raczej jeśli już, to jestem zwolenniczką interferonu ludzkiego - łatwe podanie, kot się nie stresuje, kosz nie wielki. Lub homeopatii. Kuleczki do miski z wodą. Też bezstresowo.
,,W sztuce tracenia nie jest trudno dojść do wprawy (. . .)" Elizabeth Bishop