Z Bazylkiem co kilka dni do weta wędrujemy, badania, leki, itd...
Zaklinam los, by to nie był FIP, to nie może być ... , to by było tak niesprawiedliwe, życie miał trudne, teraz powinien go los wynagrodzić, dać mu choć trochę dobrego.
Tak bym chciała, by się chłopak pozbierał i cieszył ciepłem domu... ech...
Reszta stadka ok, jedzą, dokazują itd.
Miałam telefon w sprawie Ninki, młoda dziewczyna, miała się umówić na wizytę razem z mamą lub tatą, nie zadzwoniła, trudno, widocznie to nie był TEN dom.
Czekamy dalej, i ja, i Psotka, i Ninka, i Marsik, i Antoś.
Niedługo i grzdylek ochrzczony Pestką też będzie tak czekać, czy doczeka domku, czy jak inne zapuści korzenie u mnie?
Coraz trudniej wyadoptować zwierzaka, coraz mniej zapytań, nawet takich głupich, irytujących...












