ASK@ pisze:Będzie ok. Krzyś poradzi sobie. Ty też.
Niech bezpiecznie dojedzie

NITKA/KARINKA pisze: 
U nas słoneczko, ale bardzo zimno [ rano było 5 st.]./...Chorych mnóstwo, pracy mnóstwo, a na przyszły tydzień zapowiada się jeszcze więcej./Jestem ciągle zmęczona i coraz bardziej zniechęcona.
16-go minęła 11-ta rocznica narodzin Kubusia i Mizi. /.../ Miziunia się starzeje

Nasz świat przemija. Spokojnego weekendu i za podróż Krzysia

Bardzo Wam dziękuję, dzięki Wam, że się odezwałyście tak natychmiast, zanim zdążyłam edytować posta – uciekło mi „czekam” na wiadomość…co ukradkiem zauważyłam, miałam miły początek dnia i też się uśmiechnęłam

Krzyś prawdopodobnie już jedzie - umówiony samochód miał po Niego przyjechać pod dom! Pożegnaliśmy się gdy jeszcze prawie spał, wczoraj wspólnie jedliśmy obiad i serniczek. Wyszedł też całkiem smaczny i kawałek zaniósł na pożegnanie do Babci....
U nas troszkę cieplej - u mnie prawdopodobnie trochę później było 7 stopni...
Bardzo pechowo, że u Was tyle osób choruje i masz tak trudno w pracy
Tak,
nasz świat każdego z nas przemija i nawet nie zauważamy jak szybko a wmiędzyczasie w różnych okolicznościach tracimy najbliższych i tych, których kochamy– spójrz na moją codzienność i czasem pozorne drobiazgi przeplatane tragicznymi wydarzeniami ale dla mnie najważniejsze - dopiero czekałam na urodzenie Krzysia, potem przeżywałam Jego kolejne etapy rozwoju, przedszkole, zerówka, szkoła, matura, teraz na 4 roku pisze pracę inżynierską, umierali albo odchodzili moi najbliżsi, traciłam kolejne zwierzaki…
11 lat Miziuni – piękny koci wiek…

Właśnie dziś próbowałam obliczyć ile dokładnie lat ma Mizia
Odreagowujesz i odbierasz
ciągłym zmęczeniem i coraz większym zniechęceniem wszystko – i pracę i dom i sprawy zdrowotne, ciągłe przepracowanie i przemęczenie, pracę, przeżycia i wszystko w wymiarze ponad siły … a ze wsparciem bywa różnie ale jak to u Ciebie naprawdę wygląda i kto jest dla Ciebie ważny i najważniejszy i kogo kochasz wiesz tylko i wyłącznie Ty …
Trochę podobnie ma każdy i przypłacamy to zdrowiem….
Od zawsze w oparciu o to co mi czasem opowiadasz,
podziwiam i cenię Twoją Mamę , Jej siłę na wszystko i wytrwałość i za to jaka jest, jak Cię ukształtowała , za to dzięki Niej jaka jesteś Ty, za Twoje serce a reszty mogę się jedynie domyślać…
Ogarnia Cię, nas, zniechęcenie – ale zawsze starajmy się pamiętać, że każdy jest bardzo potrzebny Innym i jest dla kogoś Najważniejszy, zarówno myślę o ludziach jak o zwierzętach, choć różnie bywa z naszym tego dostrzeganiem i okresowo miewamy mniej sił na wszystko albo nawet dość wszystkiego i nie zauważamy, że ktoś jest przy nas cały czas i próbuje nas wspierać…
……
Kiedyś znowu się spotkamy – każda z nas przyjedzie do Tej Drugiej i na miejscu bliżej pozna Jej Świat! Może po prostu zechcemy tylko się zobaczyć, bez słów, milcząc bo czasem zbyt dobrze wiemy i rozumiemy o czym myśli Ta Druga…
Kiedyś – może za rok, dwa, może za kilka lat… w dogodnej dla nas obydwu chwili chyba, że wcześniej zechcemy spotkać się natychmiast a znając mnie o tym dobrze wiesz co czasem robię i jak się zachowuję…
Wcale nie chodzi o taki przyjazd przy okazji, bo na delegacje do Twego miasta ani do innych nie jeżdżę ani w ramach zorganizowanej wycieczki, i na spotkanie przez kilka minut w kawiarni albo zaglądnięcie do Ciebie w godzinach pracy albo z noclegiem gdzieś w hotelu tylko normalnie do domu np. na weeckend lub na kilka dni obojętne która do której. Gdyby to było do Ciebie wiem, że zawsze może się zdarzyć pilna konieczność wprowadzenia poprawki i zmiany planów bo np. bardzo pilnie musisz iść do pracy a wtedy mogę np. zwiedzać Twoje miasto…
Przynajmniej mam taką nadzieje, że tak kiedyś będzie i na to bardzo czekam i mocno w to wierzę…
……
Miałam chwilę przerwy na opisanie swoich marzeń….

Czas na powrót do reala…
Dziś teraz mam
inny własny przyziemny problem – nie wiem kiedy i gdzie chodząc w sandałach na coś weszłam, może na działce może podczas psiego spaceru i wbiłam sobie do dużego palca coś malusieńkiego, czego nie dałam rady samodzielnie usunąć. Nie pomogły żadne samodzielne próby ani okłady nic. W efekcie stopa boli coraz bardziej, okresowo jest zaczerwieniona i puchnie, zaczynam stawać na pięcie albo opierać się na lewą stronę…. Spróbuję wyjść z pracy trochę wcześniej – bez załatwiania przepustki i zwalniania się u kierowników w piątek możemy wyjść od 14:00 - i pojechać na dyżur chirurgiczny może ktoś fachowo na to popatrzy…
Dziś piątek więc wcześniej miałam największe spiętrzenie pracy i szybciej muszę przekazać dane…. a dopiero potem mam czas na kolejne analizy i dalsze uzgodnienia….