Kotek - wyleczony wrzód rogówki

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon wrz 16, 2013 18:34 Re: Kotek - wyleczony wrzód rogówki

Koteczek kicha mniej, sporadycznie, nie więcej niż dwa razy dziennie.
25 września mam zaplanowane szczepienie.

Obrazek

Obrazek

blodi

 
Posty: 71
Od: Czw sie 29, 2013 14:22
Lokalizacja: Świętochłowice

Post » Pon wrz 16, 2013 18:35 Re: Kotek - wyleczony wrzód rogówki

blodi pisze:Koteczek kicha mniej, sporadycznie, nie więcej niż dwa razy dziennie.
25 września mam zaplanowane szczepienie.

Obrazek

Obrazek


o mamuniu, jaki cudowny! i jakie oczko ślicznie wygojone!

Milena_MK

Avatar użytkownika
 
Posty: 10040
Od: Sob lip 21, 2012 17:20
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon wrz 16, 2013 18:41 Re: Kotek - wyleczony wrzód rogówki

Milena_MK pisze:o mamuniu, jaki cudowny! i jakie oczko ślicznie wygojone!


Prawda, też tak myślę :P
Szczęście i duma mnie rozpiera :D

blodi

 
Posty: 71
Od: Czw sie 29, 2013 14:22
Lokalizacja: Świętochłowice

Post » Pon wrz 16, 2013 19:24 Re: Kotek - wyleczony wrzód rogówki

Wspaniale blodi!

bea3

 
Posty: 4159
Od: Śro cze 26, 2013 12:23
Lokalizacja: opolskie

Post » Pon wrz 16, 2013 21:05 Re: Kotek - wyleczony wrzód rogówki

Piękny jest!
Demonki <3
Obrazek Obrazek

elianka

 
Posty: 2913
Od: Wto gru 26, 2006 18:42
Lokalizacja: Białystok

Post » Śro wrz 18, 2013 9:09 Re: Kotek - wyleczony wrzód rogówki

hej blodi, jak tam Kotek ? :)

bea3

 
Posty: 4159
Od: Śro cze 26, 2013 12:23
Lokalizacja: opolskie

Post » Śro wrz 18, 2013 17:08 Re: Kotek - wyleczony wrzód rogówki

bea3 pisze:hej blodi, jak tam Kotek ? :)


Dziękuję, dobrze. Przestał kichać :D
Martwią mnie tylko koty podwórkowe. Dzisiaj zauważyłam, że jeden z nich bardzo kaszle, a od pewnego czasu przycupnięty ze wzrokiem wbitym w asfalt koczuje na środku placu zabaw lub przy zaparkowanych samochodach. Nie ucieka nawet gdy w pobliżu jest pies. Wydaje się, że jest bardzo chory. Niestety Fundacja, którą prosiłam o pomoc milczy. Oferowałam pomoc finansową oraz w transporcie. Nie wiem co robić :cry: Sama nie dam rady, bo się boję takich kotów. Kiedyś jak ratowałam kota z wypadku, to potem musiałam przechodzić przez szczepienia przeciw wściekliźnie.
Zrobię może zdjęcie tego kota i wstawię ?

blodi

 
Posty: 71
Od: Czw sie 29, 2013 14:22
Lokalizacja: Świętochłowice

Post » Śro wrz 18, 2013 18:10 Re: Kotek - wyleczony wrzód rogówki

blodi pisze:Martwią mnie tylko koty podwórkowe. Dzisiaj zauważyłam, że jeden z nich bardzo kaszle, a od pewnego czasu przycupnięty ze wzrokiem wbitym w asfalt koczuje na środku placu zabaw lub przy zaparkowanych samochodach. Nie ucieka nawet gdy w pobliżu jest pies. Wydaje się, że jest bardzo chory.
Niestety Fundacja, którą prosiłam o pomoc milczy. Oferowałam pomoc finansową oraz w transporcie.
Nie wiem co robić :cry: Sama nie dam rady, bo się boję takich kotów.
Kiedyś jak ratowałam kota z wypadku, to potem musiałam przechodzić przez szczepienia przeciw wściekliźnie.
Zrobię może zdjęcie tego kota i wstawię ?

Możesz zrobić i wstawić, ale nie licz za bardzo na jakąkolwiek konkretną pomoc.
Ikonek :ok: :ok: :ok: nazbierasz i tyle.
Umiesz liczyć? To licz na siebie.
Tym bardziej, że jesteś już zaszczepiona na wściekliznę 8)

Ten bardzo chory kot ma tylko Ciebie. Nie bój się go.
On nie boi się już niczego.
W najgorszym wypadku możesz mu pomóc odejść spokojnie.
Nie musi być żywcem rozerwany przez psy.

Fundacje mają po kokardę zajęcia. Oferowalaś pomoc w transporcie.
OK, ale... Do gdzie fundacja miałaby Twoim zdaniem zawieźć tego kota?

Dobra z Ciebie kobieta. Empatyczna.
Podwórkowce Ciebie obchodzą? To zajmij się nimi, bo nikt tego za Ciebie nie zrobi.
Tak naprawdę wszyscy mają to w rzyci. :roll:

Gdybyś chciała pogadać co konkretnie robić, jak i kiedy zapraszam na pw.

P.S Mały jest Superktoś! 8)
Obrazek

redaf

 
Posty: 15601
Od: Śro sty 25, 2006 21:32
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw wrz 19, 2013 19:53 Re: Kotek - wyleczony wrzód rogówki

redaf pisze:Możesz zrobić i wstawić, ale nie licz za bardzo na jakąkolwiek konkretną pomoc.
Ikonek :ok: :ok: :ok: nazbierasz i tyle.
To też wyrażanie emocji, ikonki dodają otuchy.

redaf pisze:Umiesz liczyć? To licz na siebie.
Nie jest tak źle, są jeszcze pomocni ludzie na tym świecie.

redaf pisze:Tym bardziej, że jesteś już zaszczepiona na wściekliznę 8)
To fakt :D

redaf pisze:Ten bardzo chory kot ma tylko Ciebie. Nie bój się go.
On nie boi się już niczego.
W najgorszym wypadku możesz mu pomóc odejść spokojnie.
Nie musi być żywcem rozerwany przez psy.
Masz świętą rację, ale dalej nie wiem jak to zrobić, chodzi o stronę praktyczną, do domu go nie wezmę. Mam psa i maleńkiego kociaka, który otarł się o śmierć, mam go znowu czym zarazić ? Czekam na szczepienie.

redaf pisze:Fundacje mają po kokardę zajęcia. Oferowalaś pomoc w transporcie.
OK, ale... Do gdzie fundacja miałaby Twoim zdaniem zawieźć tego kota?
Podwórkowce Ciebie obchodzą? To zajmij się nimi, bo nikt tego za Ciebie nie zrobi.
Tak naprawdę wszyscy mają to w rzyci. :roll:

Rozumiem, że Fundacje mają pełne ręce roboty, wcale tego nie neguję. Możecie mnie zaraz zjechać na tym Forum za to co teraz napiszę, ale to po co kuźwa one są ? Gdybym chciała/mogła zbierać wszelką gadzinę, to założyłabym właśnie Fundację. Jak by nie było Fundacje mają jakiś statut, możliwości, znajomości, itp. Nie oczekuję, że ktoś zrobi coś za mnie, ale zaoferowałam pomoc finansową również. Myślałam, że dla Fundacji ktoś, kto chce wspomóc finansowo lub w jakiś inny sposób będzie "klientem" na wagę złota. Jednak jeżeli ciągle jestem zbywana, to obawiam się, że za chwilę dostanę znieczulicy, nie chcę tego. W takiej sytuacji nie dziwię się, że ludzie to pierdzielą, bo chcieliby coś zrobić, mają środki, ale nie mają wsparcia. Mogę za sponsorować sterylizację, kastrację, rekonwalescencję, leki, wyżywienie, itd, ale nie jestem wstanie zająć się kotem, psem, dzikiem, sarną czy jakimś innym zwierzem osobiście. Opieszałość Fundacji w takim wypadku działa na ich niekorzyść, bo jeżeli przy moim wsparciu finansowym zadziałano by skutecznie, nie zapomniałabym o nich w innych przypadkach. Mogliby zyskać dobrego sprzymierzeńca, nawet nie jednego. Przecież ile mam się prosić, żeby wydać moje pieniądze na dobry cel ? Mam założyć następną Fundację ? Chyba nie oto chodzi ? Mówiłam, że jeden z dzikich kociaków, którego nie można złapać, ma owrzodziałe oko, trzeba działać szybko, może się go uratuje. Właśnie mija trzeci tydzień, kociak może mieć już po oku.
Mam cholera pieniądze, nie mam jak złapać kota. Ratunku !

redaf pisze:Gdybyś chciała pogadać co konkretnie robić, jak i kiedy zapraszam na pw.

Nie możemy rozwinąć wątku publicznie na Forum, może ktoś ma podobny problem i się przy okazji dowie jak działać ?

redaf pisze:P.S Mały jest Superktoś! 8)
Bardzo dziękuję.

blodi

 
Posty: 71
Od: Czw sie 29, 2013 14:22
Lokalizacja: Świętochłowice

Post » Czw wrz 19, 2013 20:57 Re: Kotek - wyleczony wrzód rogówki

Przeczytałam cały wątek - ale miałyśmy podobne przeżycia :lol:
Ja mojego znalazłam 24 sierpnia, ważył 700 gramów, był właściwie już sztywny i bez oczu, miał problemy neurologiczne ...
I po walce najpierw o życie, potem o oczy udało sie - teraz jest zdrowy i szaleje cały dzień :D
Też planuję szczepienie na przyszły tydzień :lol: Jedyna różnica - mój kocurek nie zostaje u mnie, idzie do nowego domu w przyszłym tygodniu :kotek:

Wszystkiego dobrego dla maludy!
Pozdrowienia dla kolegi od szczęściarza Joya!
Obrazek

Avian

Avatar użytkownika
 
Posty: 27189
Od: Śro lip 05, 2006 13:15
Lokalizacja: Poznań / Luboń

Post » Czw wrz 19, 2013 21:34 Re: Kotek - wyleczony wrzód rogówki

Jestem pod wrażeniem Joya, jak nie ten kociak. Gratuluję profesjonalnej opieki, oczka piękne :P
Dziękuję Ci za ten post. My też pozdrawiamy i życzymy Joyowi wszystkiego dobrego w nowym domku :1luvu:

blodi

 
Posty: 71
Od: Czw sie 29, 2013 14:22
Lokalizacja: Świętochłowice

Post » Czw wrz 19, 2013 22:04 Re: Kotek - wyleczony wrzód rogówki

Nie chcę filozofować.Są fundacje ale: moja znajoma, "dorobiła się" ponad 20 kotów. Weksmitowano ją nieomal z mieszkania, bo według sąsiadów - koty śmierdzą. Nie jej koty, ona je sterylizowała. Ale pod drzwi mieszkania przychodziły dzikie koty z okolicznych podwórek i sikały bo czuły inne koty i znaczyły teren. Moja inna znajoma ma 24 koty i dokarmia podwórkowe. Te dziewczyny nie są zbieraczkami, one te koty wyadoptowują, tyle że to idzie bardzo powoli. Więc dzięki tym kobietom żyje około 50 kotów i wiele innych, które one dokarmiają. Nie namawiam Cię do takiego czegoś ale to jest jakieś rozwiązanie. Dramatyczne i wymuszone. Nie popieram tego i sama bym tego nigdy nie zrobiła. Natomiast można by zacząć dyskusję na temat małych fundacji, które nie miałyby rozbudowanej bazy instytucjonalnej, za to pomagałyby zwierzętom w rzeczywistości. Oczywiście te "duże" fundacje też pomagają ale na przykład nie odbierają telefonów (pewnie są zajęci pomaganiem).
Kocia chatka w Sosnowcu, to dobry przykład ile można zrobić nieformalnymi siłami kilku osób. Na pewno wiele innych użytkowników forów zna i inne przykłady. Chociażby Kocie hospicjum w Toruniu. Bez medialnego szumu. Za to - konkretnie. Może to jest rozwiązanie, takie małe organizacje.

kotkubinat

 
Posty: 375
Od: Wto lut 22, 2011 22:10

Post » Czw wrz 19, 2013 22:17 Re: Kotek - wyleczony wrzód rogówki

jeszcze raz ja - trochę niezręcznie napisałam. Piszę jeszcze raz. Nie namawiam Ciebie na taką pomoc. Dwa koty i pies to przecież też sporo no i nie każdy może chcieć mieć 20 kotów w domu. Chciałam powiedzieć, jako ogólne stwierdzienie, że takie mini grupy ludzi, nawet nieformalne są w stanie dużo zrobić. To, co robi Szenila, Kotika czy też inne osoby,ktorych ja nie znam zasługuje na podziw i szacunek. I może to jest choć kawałek rozwiązania problemu.
Pierwszego kota wzięłam z ogłoszenia na allegro, które podesłała mi koleżanka. Miałam być tylko DT. ale...kicia została a ja zostałam kocią matką zastępczą. dwa następne koty są wlaśnie z małych, fundacyjek, gdzie się coś robi a nie tylko zbiera pieniądze.....jedna z nich to Kocia Chatka a druga to "Paws for life". Zasady działania są podobne. Jest grupazapaleńców lubiących koty.....

kotkubinat

 
Posty: 375
Od: Wto lut 22, 2011 22:10

Post » Pt wrz 20, 2013 1:09 Re: Kotek - wyleczony wrzód rogówki

blodi pisze:Rozumiem, że Fundacje mają pełne ręce roboty, wcale tego nie neguję. Możecie mnie zaraz zjechać na tym Forum za to co teraz napiszę, ale to po co kuźwa one są ?


BLODI - WIELE FUNDACJI TO TAK NAPRAWDĘ KILKA OSÓB, KTÓRE MAJĄ KOTY W DOMACH SWOICH I WOLONTARIUSZY. i TAK NAPRAWDĘ TO TAM NIE MA KTO ODBIERAĆ TELEFONÓW ZAWSZE , BO ONI PO PROSTU PRACUJĄ, ABY NA KOTY ZAROBIĆ. Przepraszam za capsa - nie widziałam , że się włączył, a nie chcę już zmieniać.

Z takiej fundacji jest mój Gucio.

Fundacje żebrzą o pieniądze, gdzie się da, ale jeszcze bardziej o DT - nie mają co zrobić ze zwierzakami, gdzie je pomieścić. Te większe , które mają własne siedziby - czy mają się zmienić w schrony????/

Bardzo rzadko zgadzam się z redaf - ale w tym

redaf pisze:Umiesz liczyć? To licz na siebie.


Zgadzam się w 100 %
To może jest okrutne , ale taka jest prawda .Potem jest nagonka na zbieraczy....Bo są ludzie , którzy nie umieją przejść obojętnie obok kociej nędzy, którzy łapią , ratują co się da, za swoje pieniądze...Ale tych uratowanych , wyleczonych kotów nikt nie chce .... A następne się pchają...

izka53

Avatar użytkownika
 
Posty: 16555
Od: Śro wrz 29, 2010 13:54
Lokalizacja: Poznań

Post » Pt wrz 20, 2013 9:03 Re: Kotek - wyleczony wrzód rogówki

Blodi, Ty też jesteś super ktoś! Za Kotka i za te koty okoliczne, podwórkowe, nikomu nie potrzebne :(

bea3

 
Posty: 4159
Od: Śro cze 26, 2013 12:23
Lokalizacja: opolskie

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Silverblue i 43 gości