Jak spędziliście weckend? Czy był spokojny i jesteście zdrowi?
Dla mnie weeckend był bardzo byle jaki i przykry.
Przez kilka godzin w sobotę poza domem – TZ był w pracy - trwała nie w mojej obecności telefoniczna awantura „na noże” między braćmi i równocześnie z gorącą linia z matką…
Andrzej wpadł w szał gdy przyłapał matkę, że kilka dni wcześniej dała Krzysiowi 200 zł a on to przyjął.
Całkowicie przejął całą ogromną emeryturę i rentę chorobowa babci i rozlicza ją co do grosza.. Faktycznie babcia zawsze potrafiła rozdawać pieniądze na prawo i lewo – jednemu dozorcy, drugiemu, komuś na ulicy ale na własne podkłady i zabezpieczenia nie wyda bo oszczędza. Wg Andrzeja nie ma prawa dać wnukowi w ogóle nawet przed wyjazdem i rozstaniem ani grosza … Jakoś nie pamięta co babcia robiła przez ponad 20 lat z jego dziećmi i jego rodziną…
Andrzej ma coraz większe potrzeby – kolejne kobiety, alkohol, wyjazdy na Wyspy Kanaryjskie… od lat nie pracuje, jest w pełni dyspozycyjny i ukochanego pierworodnego syna całkowicie utrzymuje matka a on pracy nawet nie próbuje szukać – satysfakcjonuje go jedynie propozycja pracy jako dyrektor lub prezes… czyli to kim był kiedyś, miał też prywatne firmy i nie potrafi obniżyć standartu życia…… i wszystko mu się należy….
Teraz oprócz co chwilę prywatnego leczenia, napraw samochodu potrzebuje sobie zrobić artroskopię obydwu kolan a potem rehabilitację w związku z czym my mamy to sfinansować… jakoś w tym wszystkim nie ma słowa o jego rodzinie i dzieciach…
Potem awantura wydawało się że ucichła….
Około 22 do domu wrócił Krzyś, Wojtek już zasnął i awantura tym razem miedzy nimi a Krzysiem rozpętała się na nowo… on pracuje(dołączył na trzy dni do pomocy komuś i pracuje nad własną pracą inżynierską) , on ma stypendium(miał 2 lata temu) i pieniędzy nie potrzebuje… ma sam na siebie zarobić… On nie ma prawa zjeść będąc raz na kilka dni po obiedzie we własnym domu a świetnie gotuje niczego u babci nawet specjalnie kupionego deserku bo - „objada babcię” – to takie dziwne i nienaturalne, że babcia czymś wnuka poczęstuje….
Cóż takie wspomnienie „obiadków u babci” i atmosfery – czasem zamówiona pizza lub potrawa z „chińczyka” będzie miał mój syn….
W efekcie godzina 2 nie mogę zasnąć, trzecia – nie śpię, zasnęłam może około 4… rano wspólna rozmowa z Wojtkiem – o co w tym wszystkim chodzi, o 16 wydawało się że już jest spokój to co znaczyła kolejna awantura rozpętana o 22… co my z Krzysiem mamy robić…? –
Mamy przestać się przejmować, oni już sobie wszystko ustalili i wyjaśnili, „sami rozumiecie chore osoby, wiek, miażdżyca i różne inne choroby plus chora wyobraźnia A..…i w stopniu w jakim to tylko możliwe mamy ich unikać a TZ mota się miedzy wszystkimi swoimi najbliższymi – matką, bratem, żoną i synem… i chodzi sam do matki w ciągu tygodnia„….przynajmniej wtedy nikt na mnie nie wrzeszczy, nie ubliża mi ani nie poniża… nie widzę powodu żeby to znosić ze strony teściowej ani brata męża…. no to już wiecie dlaczego w każdej wolnej chwili usiłujemy stąd wyjechać i chociaż na chwilę oderwać sie od milej rodzinnej atmosfery...

czyli był upojny spokojny weeckend…
Babcia nas w tym tygodniu w niedzielę wcale nie chciała widzieć więc robiłam zakupy i gotowałam obiad tylko dla nas…
Ukochany syn spełnia każdą zachciankę, nadal regularnie wozi ją do „chińczyka”, ograniczył o połowę czas, na który przychodzi rano pani do opieki… a my tylko przeszkadzamy - prosimy żeby się umyła i przebrała i założyła zabezpieczenia, zaczynamy u niej sprzątać, sprawdzamy co ma do jedzenia i przynosimy gotowe jedzenie i zrobione zakupy…. A im jest wygodnie żyć jak żyją…
A. w ogóle nie widzi co z siebie zrobiła matka…
Wszystko wróciło do punktu wyjścia… Pani zajmująca się babcią w swojej firmie złożyła skargę, że nie stosują się ani do zaleceń ani do umowy spisanej w chwili rozpoczęcia współpracy …
Teraz Krzyś wcale już nie chce przyjechać do Warszawy nawet do nas na weeckend, nie wiemy co będzie ze Świętami…
Pozostaje mi moja odskocznia – ogród, zwierzaki, forum, genealogia a na co dzień praca i mój własny dom…
Padłam, każdy ma inne problemy, u nas na wątku cisza i nikt nie zagląda mimo, że trochę się działo, pojawiły się nowe nasze problemy i trochę czasu minęło, więc mnie też tutaj nie ma….
Kiedyś ktoś się odezwie…
Pozdrawiamy!