Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
ASIA EGIERD pisze:WNIKLIWIE ROZMAWIALIŚMY Z WOLONTARIUSZAMI ZE SCHRONISKA O JEGO STANIE ZDROWIA TWIERDZILI,ŻE POTRZEBA MU TYLKO CZŁOWIEKA I MIŁOŚCI,ŻE BYŁ BADANY I FIZYCZNIE JEST ZDROWY!!!!
ASIA EGIERD pisze:OKAZUJE SIĘ,ŻE MARLONEK NIE MIAŁ ROBIONYCH ŻADNYCH BADAŃ KRWI,NIE BYŁ TEŻ ODPCHLONY.
zwierzpomorskie pisze:Tak, dostał antybiotyk. Wczoraj wieczorem zjadł pól saszetki Miamora, ale to niewiele. Liczyłam, że może w nocy zje. Dziś dostał ze strzykawki conva po powrocie od weterynarza. Jak mu się wsadza do pyszczka jedzonko to mymla, mymla i połyka, więc karmię go z ręki.
Lifter pisze:Nie robcie "pocisku" na tych ludzi - jesli sprowadzili kota z odleglosci 300 km i jak widac na fotkach starali sie mu zapewnic milosc... Na pewno zabraklo "czujnego oka" i szybkiej reakcji, ale kto z was jest bez winy? Sam mam dzikie wyrzuty sumienia, bo zlekcewazylem poczatkowe objawy u mego poprzedniego kota. Wprawdzie wet "pocieszal", ze i tak nic by sie nie dalo zrobic, ale jednak mam tego "garba" i choc minelo juz ponad 5 lat, nadal mi ciazy, ze patrzylem a nie widzialem.
Wiec nie potepiam.
Tylko kota zal.
zwierzpomorskie pisze:Ja nie widziałam, żeby pił. Miskę miał wczoraj pełną wody i nic nie ubyło. Z tego co usłyszałam nie ubywało wody w misce również w dotychczasowym domu.
Proszę tylko o jedno- nie oskarżajmy siebie nawzajem.
gpolomska pisze:Mi też powiedziano, że Mokate generalnie jest zdrowa i bez łapki, ale i tak poszłam do weterynarza, bo w schronisku są setki kotów i jak wygląda na zdrowego, to nikt badań nie robi (nie da się finansowo tego ogarnąć, bo nawet jakby weci gratis leczyli, to potrzebny sprzęt i odczynniki). Wet mi mówiła, że wyniki badań krwi kota mogą się zmienić w kilka godzin. Nawet jak kot byłby idealnie zdrowy, to w każde chwili może zachorować i jak się zaczyna coś dziać, to trzeba do weta iść (szczególnie jak to jest np. niejedzenie, nie oddawanie moczu itp. trwa więcej niż 24h).
Ruru zwykle powtarza, że kot ze schroniska to taki sam kot jak z ulicy tylko odrobaczony i zaszczepiony (plus kastracja/sterylizacja). Może należałoby to mocno podkreślać domom, które nigdy kota nie brały ze schroniska i mają wyobrażenie, że to jak kot z hodowli (choć i tu bywa różnie: Agop miała w umowie z hodowlą /koty za spore pieniądze/ "wolny od FIV/FeLV", a kotek kilka miesięcy później nie mający kontaktu z żadnym zwierzakiem odszedł na FeLV) czy spod skrzydeł fundacji, w której odpowiednio długo był, aby go wyleczyć; po Mokate też pchły skakały - wyczesanie plus spot on za 15 zł rozwiązały problem całkowicie. Niemniej jednak jak mi mój pierwszy w życiu kot, gdzie wiedzy było maleńko, jadł mniej /połowę normalnej porcji - i zero innych objawów/ przez 2 doby, to byłam już u weta; jakby nie jadł wcale dobę, to bym w środku nocy z nim biegła nie mając super wiedzy i nie myśląc, co mi kto mówił o jego stanie zdrowia. Tak jak człowiek, tak i kot może w każdej chwili zachorować - z tym, że kot ma zero świadczeń z ubezpieczenia, a mało ludzi ma tego świadomość biorąc kota z racji np. posiadania przez X lat samych zdrowych kotów.
Pod wieloma względami świadomość ludzi jest niestety daleka od dobrej - roboty w zakresie edukowania do zrobienia wiele. "Kociarze" wiedzą takie rzeczy, ale co do przeciętnego Kowalskiego, który ma kotka w domu, to częstosmutne... i tragiczne, że kociaki za to płacą zdrowiem
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 36 gości