WEJHEROWO - kocie adopcje

Koty i kotki do adopcji

Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy

Post » Śro wrz 11, 2013 11:19 Re: WEJHEROWO - kocie adopcje

Ale ja nie pisałam o kotach domowych (oswojonych) :oops:
Obrazek

nelka83

Avatar użytkownika
 
Posty: 6829
Od: Czw gru 29, 2011 8:41
Lokalizacja: okolice Gryfic, zachodniopomorskie

Post » Śro wrz 11, 2013 11:19 Re: WEJHEROWO - kocie adopcje

My trzymałyśmy nie tylko 48 godzin, ale i tydzień. Dzikusa ekstremalnego, któremu w rękawicach spawalniczych trzeba było podawać lek na zatrzymanie laktacji.
Agata wchodziła do niej nie wiedząc czy wyjdzie z oczami, czy bez.
Jakoś nie czuję się, jakbym pieprzyła...
ObrazekObrazek

Zosik

 
Posty: 3797
Od: Pt sty 25, 2013 17:10
Lokalizacja: Częstochowa

Post » Śro wrz 11, 2013 11:22 Re: WEJHEROWO - kocie adopcje

valdek pisze:Nie sterylizuję kotów domowych (oswojonych), tylko koty wolno żyjące, czyli dzikusy, które są w takim stresie po złapaniu do klatki, że przestają jeść i pić. Wypuszczenie ich możliwie szybko do ich środowiska jest najlepszym dla nich rozwiązaniem i przestańcie pieprzyć bzdury o przetrzymywaniu dzikich kotów po sterylizacji dłużej niż 48 godzin !
Jednak pozwolę sobie pieprzyć. Nikt tu nie pisał o kotach oswojonych, tylko właśnie o dzikich. I, o ile u kocurów to jest w miarę prosty zabieg, po którym mogą śmigać zaraz po wybudzeniu, u kotek to poważna ingerencja chirurgiczna i wymaga wygojenia pod kontrolą. 7-10 dni to minimum. Mimo stresu.
Obrazek

hanelka

 
Posty: 8984
Od: Nie lut 24, 2008 19:33
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro wrz 11, 2013 11:31 Re: WEJHEROWO - kocie adopcje

valdek pisze:
anula790820 pisze:No i przepraszam najmocniej, ze użyłam DOŚĆ enigmatycznego określenia dla Twojej aktywnej działalności... Naprawdę mi wstyd :oops: Chylę czoła, bije pokłony i proszę o wybaczenie :roll:

Wybaczam :smiech3:

CatAngel pisze:Nigdy nie wypuściłabym kotki wczesniej niż po 7dniach od zabiegu :roll: raz ze brak dokładnej obserwacji, dwa juz raz szwy puściły po trzech dniach jak kotka była po zabiegu gdy siedziała w klatce.

Nie sterylizuję kotów domowych (oswojonych), tylko koty wolno żyjące, czyli dzikusy, które są w takim stresie po złapaniu do klatki, że przestają jeść i pić. Wypuszczenie ich możliwie szybko do ich środowiska jest najlepszym dla nich rozwiązaniem i przestańcie pieprzyć bzdury o przetrzymywaniu dzikich kotów po sterylizacji dłużej niż 48 godzin !

A czy ja pisze o kotach domowych :roll: :roll: Cały czas rozmowa tyczy sie wolnożyjących :) czytaj ze zrozumieniem 8)
Wszystkie dzikie czy też te oswojone wolnozyjące kotki trzymamy 7dni 8) + dwa trzy dni

Poza tym kotki mogą dostać gorączki, mogą im sie szwy rozerwac bo na wolności bedą miały stały dostęp do nich i co polecisz łapać znów 8) wątpię
I tylko weci idioci pozwalają na takie działania. Nasz wet nam KAŻE nawet na kontroli sie pojawiać. I dopiero wtedy jest decyzja czy mozna wypuścić. No ale ty wiesz lepiej 8)
Mam nadzieję że wszystkie albo chociaż połowa tych kotek które wypuściłeś po 48h zyją :roll:

Kocury owszem wypuszczamy po 24-48godzinach

Tyle z mojej strony dziękuję :D

CatAngel

Avatar użytkownika
 
Posty: 16425
Od: Pt cze 04, 2010 10:22
Lokalizacja: Śląsk

Post » Śro wrz 11, 2013 11:34 Re: WEJHEROWO - kocie adopcje

hanelka pisze:
valdek pisze:Nie sterylizuję kotów domowych (oswojonych), tylko koty wolno żyjące, czyli dzikusy, które są w takim stresie po złapaniu do klatki, że przestają jeść i pić. Wypuszczenie ich możliwie szybko do ich środowiska jest najlepszym dla nich rozwiązaniem i przestańcie pieprzyć bzdury o przetrzymywaniu dzikich kotów po sterylizacji dłużej niż 48 godzin !
Jednak pozwolę sobie pieprzyć. Nikt tu nie pisał o kotach oswojonych, tylko właśnie o dzikich. I, o ile u kocurów to jest w miarę prosty zabieg, po którym mogą śmigać zaraz po wybudzeniu, u kotek to poważna ingerencja chirurgiczna i wymaga wygojenia pod kontrolą. 7-10 dni to minimum. Mimo stresu.

Popieprzę sobie i ja. Też tak koty przetrzymuję . Nie tylko ja jak widać. Fundacje takie jak Jokot czy Koteria zajmujące sie kastracją kotó wolnożyjących kocice trzymają od 5 do 7 dni. To poważny zabieg u pań .A jak jeszcze dochodzi aborcyjna to już w ogóle kota przetrzymujemy dłużej.
Wbrew pozorom koty jedzą i piją.
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 56016
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 12 >>

Post » Śro wrz 11, 2013 21:17 Re: WEJHEROWO - kocie adopcje

CatAngel pisze:A czy ja pisze o kotach domowych :roll: :roll: Cały czas rozmowa tyczy sie wolnożyjących :) czytaj ze zrozumieniem 8)
Wszystkie dzikie czy też te oswojone wolnozyjące kotki trzymamy 7dni 8) + dwa trzy dni

Poza tym kotki mogą dostać gorączki, mogą im sie szwy rozerwac bo na wolności bedą miały stały dostęp do nich i co polecisz łapać znów 8) wątpię
I tylko weci idioci pozwalają na takie działania. Nasz wet nam KAŻE nawet na kontroli sie pojawiać. I dopiero wtedy jest decyzja czy mozna wypuścić. No ale ty wiesz lepiej 8)
Mam nadzieję że wszystkie albo chociaż połowa tych kotek które wypuściłeś po 48h zyją :roll:

Po wypuszczeniu kotów do miejsca ich bytowania, koty są pod obserwacją opiekunek, które powinny się ze mną kontaktować, gdyby było coś nie tak. Skoro nie mam żadnych sygnałów od nich, to chyba znaczy, że wszystko jest w porządku.
Wyobraź sobie, że nie tylko "weci-idioci" zalecają wypuszczanie kotów wolno żyjących do środowiska najszybciej jak to możliwe, ale także osoby, które sterylizują koty wolno żyjące od lat i mają duże doświadczenie w tym zakresie. Słyszałaś może o mocznicy ? Czy miałaś przypadek kota, który zdechł na skutek odwodnienia ?
Ale widzę, że dla oszołomów z tego forum, wszystko co powiem i zrobię BĘDZIE ZŁE, dlatego żegnam Was czule i pozdrawiam wszystkich oszołomów ... środkowym palcem :smiech3:


_______________________________________________________________________________________________________________________
Na Forum Miau, zgodnie z jego mottem, staramy się pomagać kotom wolnożyjącym, sterylizować i zapobiegać ich rozmnażaniu, nie szkodząc im przy tym.
Wymieniamy nasze doświadczenia, staramy się poszerzać wiedzę o właściwej opiece nad kotami domowymi i wolnożyjącymi.
Nie używamy w stosunku do zwierząt słowa "zdechł".
Nie obrażamy wspóldyskutantów.

Skoro źle się czujesz na forum, to odejdź.
Jeśli zostaniesz - przestrzegaj zasad tu obowiązujących.
Ostrzeżenie w profilu (Regulamin Forum Miau pkt 2. a, e, g) NITKA/KARINKA

valdek

 
Posty: 191
Od: Wto paź 19, 2010 19:29
Lokalizacja: Wejherowo, shit happens :(

Post » Śro wrz 11, 2013 22:38 Re: WEJHEROWO - kocie adopcje

Ja przepraszam, ale czy ktoś Cię obraził? Nie rozumiem dlaczego używasz wobec nas obraźliwego określenia :roll:
Bycie kulturalnym nie boli...
Obrazek

nelka83

Avatar użytkownika
 
Posty: 6829
Od: Czw gru 29, 2011 8:41
Lokalizacja: okolice Gryfic, zachodniopomorskie

Post » Czw wrz 12, 2013 7:09 Re: WEJHEROWO - kocie adopcje

nelka83 pisze:Ja przepraszam, ale czy ktoś Cię obraził? Nie rozumiem dlaczego używasz wobec nas obraźliwego określenia :roll:
Bycie kulturalnym nie boli...

Obrazą jest śmienie mania innego zdania niż valdek. Bo słusznośc jest po jednej stronie a brak głąskania po głowce mocno rusza.

Jeśli nawet ( :wink: ) valdek ma rację to jego sposób pisania i zwracania sie do nas na pewno tej racji nie przybliży.
Widząc jak sie zachowuje i jak sie z wyższością odnosi śmiem podjerzewać, że karmicielki majace kłopty z kocicami po zabiegu an pewno nie zwrócą sie do niego o pomoc. Poza tym ,jeśli kotce coś sie stanie po takim ludzkim traktowaniu, to nie przychodzi wykrwawiając sie gdzieś na śmierć.
Chciałambym valdka zobaczyć ,po zabiegu np kastracji , skaczącego przez płoty lub z murków piwnicznych, lub uciekającego przed psem. Bez bólu, sprawnie i takie tam... Ale kot to kot.
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 56016
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 12 >>

Post » Czw wrz 12, 2013 10:57 Re: WEJHEROWO - kocie adopcje

Po operacji brzusznej. Jak u kocic.
Śmigałby pewnie jak gazela. Przecież nic nie boli, nie dokucza, nie osłabia.
My się tylko specjalnie czepiamy. Bo nas zazdrość zżera, ignorantów i oszołomów.
Obrazek

hanelka

 
Posty: 8984
Od: Nie lut 24, 2008 19:33
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw wrz 12, 2013 10:59 Re: WEJHEROWO - kocie adopcje

hanelka pisze:Po operacji brzusznej. Jak u kocic.
Śmigałby pewnie jak gazela. Przecież nic nie boli, nie dokucza, nie osłabia.
My się tylko specjalnie czepiamy. Bo nas zazdrość zżera, ignorantów i oszołomów.

Nie trzeba operacji brzusznej u człeka samca by umarł z bólu. :wink: Często dętysta wystarczy. :twisted: A po brzusznej to tylko...mogiła.
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 56016
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 12 >>

Post » Czw wrz 12, 2013 13:30 Re: WEJHEROWO - kocie adopcje

ASK@ pisze:
hanelka pisze:Po operacji brzusznej. Jak u kocic.
Śmigałby pewnie jak gazela. Przecież nic nie boli, nie dokucza, nie osłabia.
My się tylko specjalnie czepiamy. Bo nas zazdrość zżera, ignorantów i oszołomów.

Nie trzeba operacji brzusznej u człeka samca by umarł z bólu. :wink: Często dętysta wystarczy. :twisted: A po brzusznej to tylko...mogiła.

To fakt :lol: :ok:
Obrazek

nelka83

Avatar użytkownika
 
Posty: 6829
Od: Czw gru 29, 2011 8:41
Lokalizacja: okolice Gryfic, zachodniopomorskie

Post » Czw wrz 12, 2013 14:21 Re: WEJHEROWO - kocie adopcje

valdek pisze:Po wypuszczeniu kotów do miejsca ich bytowania, koty są pod obserwacją opiekunek, które powinny się ze mną kontaktować, gdyby było coś nie tak. Skoro nie mam żadnych sygnałów od nich, to chyba znaczy, że wszystko jest w porządku.
Wyobraź sobie, że nie tylko "weci-idioci" zalecają wypuszczanie kotów wolno żyjących do środowiska najszybciej jak to możliwe, ale także osoby, które sterylizują koty wolno żyjące od lat i mają duże doświadczenie w tym zakresie. Słyszałaś może o mocznicy ? Czy miałaś przypadek kota, który zdechł na skutek odwodnienia ?
Ale widzę, że dla oszołomów z tego forum, wszystko co powiem i zrobię BĘDZIE ZŁE, dlatego żegnam Was czule i pozdrawiam wszystkich oszołomów ... środkowym palcem :smiech3:


_______________________________________________________________________________________________________________________
Na Forum Miau, zgodnie z jego mottem, staramy się pomagać kotom wolnożyjącym, sterylizować i zapobiegać ich rozmnażaniu, nie szkodząc im przy tym.
Wymieniamy nasze doświadczenia, staramy się poszerzać wiedzę o właściwej opiece nad kotami domowymi i wolnożyjącymi.
Nie używamy w stosunku do zwierząt słowa "zdechł".
Nie obrażamy wspóldyskutantów.

Skoro źle się czujesz na forum, to odejdź.
Jeśli zostaniesz - przestrzegaj zasad tu obowiązujących.
Ostrzeżenie w profilu (Regulamin Forum Miau pkt 2. a, e, g) NITKA/KARINKA


Sorry, ale moze dobrze, ze sie stąd usunąleś... Z całym szacunkiem Waldek, ale Twoje impertynenckie i delikatnie rzecz ujmując - mało kulturalne wypowiedzi świadczą chyba (ja nie wiem) o totalnym braku ogłady.
Ta i parę innych wypowiedzi były dalekie od normalnych... :(
"Niech no on tylko wróci,
niech no się pokaże.
Już on się dowie,
że tak z kotem nie można.
Będzie się szło w jego stronę
jakby się wcale nie chciało,
pomalutku,
na bardzo obrażonych łapach". W. Szymborska


http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=130647

anula790820

 
Posty: 838
Od: Sob lut 19, 2011 21:49
Lokalizacja: Wejherowo

Post » Czw wrz 12, 2013 16:20 Re: WEJHEROWO - kocie adopcje

ASK@ pisze:Nie trzeba operacji brzusznej u człeka samca by umarł z bólu. :wink: Często dętysta wystarczy. :twisted: A po brzusznej to tylko...mogiła.


Niektóre egzemplarze męskie to umierają z powodu kataru :mrgreen:
...

CoToMa

Avatar użytkownika
 
Posty: 34548
Od: Pon sie 21, 2006 14:34

Post » Pt wrz 13, 2013 18:22 Re: WEJHEROWO - kocie adopcje

valdek pisze:No nie wiem, czy 80 kotów złapanych, dostarczonych do sterylizacji, a później odwiezionych do miejsca bytowania, to jest "DOŚĆ AKTYWNIE" ?


Dość aktywnie :wink: , nie chcę się chwalić ale tylko w tym roku, na dzień dzisiejszy złapałam, dostarczyłam do wet itd. 172 kotki plus kilkanaście kocurów. W tej ilości zdarzyły się 3 kotki niestety niepotrzebnie złapane (były już wysterylizowane ale nie miały znaczonego ucha :( ).
Jako osoba również dość aktywnie zajmująca się tym procederem, też jestem zwolennikiem jak najszybszego wypuszczania po zabiegach.
Kiedyś się temu dziwiłam i wydawało mi się to niebezpieczne dla kotów, ale okazuje się, że niepotrzebnie.

Większość kotek wypuszczam około doby od zabiegu (minimum doba). I naprawdę nic złego się nie dzieje. Wiem bo utrzymuję kontakt z osobami dokarmiającymi koty, każę im dzwonić gdyby tylko coś ich niepokoiło, często też osobiście odwiedzam miejsca gdzie sterylizowałam koty i zastaję je w dobrym zdrowiu.
Kotki po zaawansowanych ciążach lub jeśli wet mi mówi, że coś tam było niepokojącego z kotem jak go oglądał na stole, zostaja na obserwacji dłużej.
Z doświadczenia widzę, że jeśli kotu coś jest to albo objawia się to w pierwszej dobie. Są to sytuacje gdy kotu dolegało coś jeszcze przed zabiegiem, ale na oko nie widać, a przecież nie robimy dziczkom badań przed zabiegami. To owszem może się zdarzyć, ze łapiemy kota z niewydolnoącią nerek i narkozą go dobijemy. Ale tego się nie przewidzi to raz a dwa taka sytuacja zdarza się raz na kilkaset. Mi zdarzyła się raz ponad 2 lata temu i już w dzień zabiegu było widać, że z kotką jest źle, nie została wypuszczona, próbowaliśmy ją ratować ale odeszła. Ale to są naprawdę incydenty. Raz kotka umarła w lecznicy zaraz po zabiegu prawdopodobnie na serce, może miała jakąś wadę, i stres + zabieg to było za dużo.
Ale to są odosobnione przypadki i przyczyną śmierci nie była sama sterylka a już istniejące schorzenia, tylko stres + zabieg to zaostrzyły.
Żadna kotka z tego co wiem nie zeszła z powodu powikłań po sterylce (mówię o tych które sama wypuszczałam).

W tym roku co prawda miałam taką sytuację, że już spisałam jedną na straty, już ją ze znajomą która dokarmia opłakałyśmy, sytuacja wyglądała beznadziejnie:
Kotka została złapana w marcu, była w zaawansowanej ciąży, pojechała na zabieg, po zabiegu trafiła do klatki wystawowej na przetrzymanie do opiekunki, niestety kotka odmawiała przyjmowania pokarmu, wody też za bardzo nie ubywało z miseczki, siedziała tylko w kąciku i trzęsła się. W trzeciej dobie ta znajoma - po konsultacji z weterynarzem - wypuściła tą kotkę, mnie się zreszta wtedy nie pytała czy ma wypuścić. Kotka pobiegła w siną dal i słuch po niej zaginął... mijały dni, tygodnie, jej nie było. Po nocach mi się śniło jak kona gdzieś wycieńczona, osłabiona tym niejedzeniem, w dodatku w międzyczasie był ponowny atak zimy, nawet nakrzyczałam w złości na tą znajomą, ze ją wypuściła wtedy. Byłyśmy pewne że kotka nie żyje. A w maju po prawie 2 mies. ta kotka zaczęła się pojawiać w miejscu dokarmiania. Tak, jesteśmy pewne ze to jest TA kotka, a nie jakaś inna podobna, bo ma w charakterystyczny sposób znakowane ucho i charakterystyczny układ łatek (jest krówką - miałyśmy zdjęcia aby porównać). Okazało się, że ona miała dwa miejsca dokarmiania i do tego w którym ją złapano nie przychodziła w ogóle przez 2 mies. pewnie kojarzyło jej się z tą całą traumą.

Dodam jeszcze, że dwa razy w życiu zdarzyły mi się koty u których na rance posterylkowej coś się otworzyło, paprało, jakby ropień, bo wypłynęło trochę ropy, ale to stało się w 9-10 dniu od zabiegu, więc chcąc mieć 100% pewność należałoby trzymac 14 dni, a nie 5-7.
Obie te kotki jednak żyją, nic im się nie stało, jedna była już wypuszczona gdy zauważyłyśmy, że z ranka coś źle się dziej (a był to 10 dzień od zabiegu - akurat codziennie koleżanka ją kontrolowała), po konsultacji z wet. dodawałyśmy jej antybiotyk do jedzenia i wszystko się dobrze zagoiło. Druga kotka była trzymana u mnie bo miała iść do adopcji, i też jej się samo z powrotem zagoiło, też profilaktycznie dostwała antybiotyk z jedzeniem.

Jak sa sterylki darmowe to wiadomo korzystam tam gdzie są, jak robię te za które płaca karmiciele lub Fundacja Kotangens to robimy w sprawdzonych na przestrzeni lat lecznicach, które z nami współpracują, i z tych lecznic nie miałam ani jeden raz, ani paprzącej się rany, ani przepukliny ani żadnych innych powikłań posterylkowych. Nasi weci robią tak małe cięcia, u nieciężarnych około 0,5cm, że naprawdę nie ma opcji, żeby coś się stało z tą ranką.
Mam kilka klatek kennelowych ale przetrzymuję dłużej tylko kićki takie, gdzie coś niepokojącego się dzije, raczej nie sa to sprawy związane z samą sterylką tylko czasem koty łapane do zabiegów maja dodatkowo inne schorzenia i trzeba je leczyć.

Uważam, że kot najlepiej dojdzie do siebie w swoim środowisku, stres nie sprzyja zdrowieniu.
www.kotangens.org
KOTANGENS na fb
Obrazek

mpacz78

 
Posty: 6233
Od: Pon wrz 15, 2008 16:00
Lokalizacja: Gdynia

Post » Sob paź 19, 2013 14:52 Re: WEJHEROWO - kocie adopcje

Koło Brico w Wejherowie od kilku dni na zmianę z mężem widujemy młodego, czarnego kotka - wygląda na moje oko na nie więcej niż 4 miesiące. Mężowi ponoć nawet dał się głaskać i pierwszego dnia biegał za ludźmi pomiaukując i łasząc się (ale złapać się nie dał), dziś do mnie nie podszedł, mimo, że zaserwowany pasztecik chętnie zjadł. Próbowaliśmy się na niego zasadzić pierwszego wieczora, kiedy został zauważony, chociaż mnie dręczą wątpliwości, że może być czyjś - jest czysty, ma dość ładne futerko, nie jest przesadnie chudy: ot szczupły. Zjada też jakoś tak nie łapczywie. Do tego zaniepokojony ucieka w kierunku domów koło Netto, po drugiej stronie torów. Wieczorami go nie ma. Pałęta się tylko w ciągu dnia.
Nie wiem czy faktycznie jest młodocianym wychodzącym czy też ktoś go porzucił na parkingu.
W ocenie takich rzeczy nie jestem zbyt sprawna, złapać też sama nie zdołam.
Jeśli kotek nie jest czyjś dałabym mu dom, bo mi te zielone oczyska mocno w duszę zapadły. Ale potrzebowałabym pomocy kogoś w sprawach kocich mocniej doświadczonego i ewentualnie z klatką.
Obrazek

selenicereus

 
Posty: 115
Od: Wto mar 24, 2009 20:16
Lokalizacja: Wejherowo

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 26 gości