Miraclle pisze:Tak Ci duża powiedziała
Żeby moja na takie pomysły nie wpadła
Nie chce chodzić w majtasach
Rośnij futerko, rośnij szybko
.
Kubuś
Tym Dużym to ufać nie można, mówię Ci! Najpierw same każą golić brzuchy, a potem narzekają na brak sierści. I znajdź tu logikę.
Malaga~~~
Byłam dzisiaj z samego rana u weterynarza, bo tak się umówiliśmy. Wzięłam ze sobą Pinelliego na kontrolę i mocz Malagi, który miał być odwirowany do zbadania osadu, ale wet się ze mną nie dogadał.

To znaczy jak byłam ostatnio to kazał mi w tym celu dziś przyjechać, ale chyba sobie tego nie przemyślał, bo dziś zdziwiony odpowiedział, że do tego badania osadu muszą być obecne "dziewczyny" (nie wiem czy to asystentki, laborantki czy jakieś wetki, bo strasznie dużo personelu tam mają) i mam ten mocz przywieźć znowu w środę, bo wtedy będzie kto trzeba.
Także dzisiaj tylko znowu zrobił badanie ogólne skoro już ten mocz wzięłam, pH spadło z 7,0 do 6,0-6,5. Piszę w widełkach, bo najpierw wet stwierdził, że 6,0, na co się ucieszyłam, bo w końcu to odczyn kwaśny, czyli taki jak powinien być. Z kolei wet powiedział, że nie, kastrat takiego mieć nie powinien - czyli obojętny źle (prawda) i kwaśny też źle, no cóż...

Jemu się chyba nie dogodzi, bo na siłę chce mi wcisnąć jedyną i słuszną karmę Urinary, która będzie lekiem na całe zło.

Ostatecznie stwierdził, że można polemizować i stwierdzić, że to pH jest na 6,5 (lekko kwaśne), czyli wg niego odpowiednio. Niestety dalej w moczu są obecne leukocyty i w sumie nie wiadomo skąd, ale może to badanie osadu w końcu coś wyjaśni, bo paskom nie ufam.
Co do Pinelliego - walczymy dalej z tym pieroństwem, chlamydią. Raz jest lepiej, raz gorzej - wczoraj cały czas lewe oko przymykał, mało co otwierał, spojówki były napuchnięte, dzisiaj z kolei jest lepiej i patrzy na oba oczy. Dlatego też nie dostałam dla niego antybiotyku (z czego się cieszę, bo kurczę, kot nawet 4 miesięcy nie skończył i już po ostrej terapii antybiotykowej, bałam się strasznie jakby kolejna seria wpłynęła na jego dalszy rozwój). Mam przedłużyć podawanie kropli Atecortin do oczu i przemywać je esencją herbacianą.
Zobaczymy co z tego wyjdzie, mam nadzieję, że faktycznie obędzie się bez kolejnych antybiotyków i w końcu będę mogła go doszczepić, bo póki co kolejne terminy są przekładane.
Martwi mnie tylko, że od początku choroby ostro łzawi mu prawe oko, nie wiem czy tak mu już nie zostanie.

Lewe też łzawi, ale jest jednak bardziej suche, bo to prawe całkowicie zaszklone. Ech.