JENNY -Moja Miłość umiera na chłoniaka-pomóżcie! [*]

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie wrz 01, 2013 14:38 Re: JENNY -Moja Miłość umiera na chłoniaka-pomóżcie!

Blue pisze:Ale może to chwilowy kryzys, rozjechały się sprawy cukrzycowe, organizm musi przyzwyczaić się do nowej chemii.



Blue czy te masz w ogóle świadomość co za brednie wypisujesz ? Organizm musi PRZYZWYCZAIĆ się do nowej chemii ? ROZJECHAŁY się sprawy cukrzycowe ? A niby kto albo co je rozjechało ?!

Chemia niszczy komórki rakowe i jednocześnie NISZCZY komórki układu odpornościowego, rozwala nerki i wątrobę bo organizm kota nie radzi sobie z wydalaniem i przetwarzaniem toksyn z rozpadu komórek (i tych złych i tych dobrych), dodatkowo ciągle podawane sterydy też muszą być metabolizowane a w przypadku kota cukrzycowego czyli z upośledzona funkcją wątroby tym bardziej przyczyniają się do jej obciążania.
Pomijam fakt, że insulina sama w sobie jest cichym zabójcą, to katowanie dodatkowo cytostatykami i zakładanie że organizm musi się do nich przyzwyczaić (to nie zarazek ani wirus który jest zwalczany przez limfocyty) jest naginaniem zasad logiki.
kot też człowiek...
04.06.2018 Myszunia [*]
13.08.2013 Lesio [*]

color1

Avatar użytkownika
 
Posty: 1607
Od: Czw cze 27, 2013 11:52
Lokalizacja: wawa

Post » Nie wrz 01, 2013 17:22 Re: JENNY -Moja Miłość umiera na chłoniaka-pomóżcie!

My podtrzymywaliśmy sterydem, aż przestał działać (wiedzieliśmy, że w końcu przestanie - przy każdej dawce modliliśmy się, żeby TA JEDNA jeszcze zadziałała).
Na koniec pomogliśmy jej odejść, myślę, że o kilka dni za późno.
Obrazek

Conchita

 
Posty: 3257
Od: Pt wrz 03, 2010 7:44
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie wrz 01, 2013 17:32 Re: JENNY -Moja Miłość umiera na chłoniaka-pomóżcie!

Conchita pisze:My podtrzymywaliśmy sterydem, aż przestał działać

Jenny nie może brać sterydów, bo bierze insulinę. Sterydy powodują, że insulina przestanie działać i zabije go cukrzyca. Wpadnie w kwasicę ketonową, która go wykończy w przeciągu kilku godzin.
Jenny ma podwójnego pecha, z jednej strony cukrzyca ( z którą spokojnie mógł dożyć późnej starości), z drugiej chłoniak (który nie daje takiej możliwości). Jak jedno odpoczywa to drugie atakuje...
Jutro prawdopodobnie wyjdzie do domku, zobaczymy co będzie dalej...
ObrazekObrazekObrazekObrazekObrazek

KACPER[*]22.05.2009-24.04.20011 ...JENNY[*] 25.07.2000-10.09.2013 .... LENKA-22.05.2009 ............... MAJA-13.06.2011 .............................ETNA- 30.01.2010
........................... Kocham Cię Jenny - wróć do mnie !

Gunia1

 
Posty: 238
Od: Pt lip 12, 2013 22:06

Post » Nie wrz 01, 2013 20:11 Re: JENNY -Moja Miłość umiera na chłoniaka-pomóżcie!

color1 pisze:Blue czy te masz w ogóle świadomość co za brednie wypisujesz ? Organizm musi PRZYZWYCZAIĆ się do nowej chemii ? ROZJECHAŁY się sprawy cukrzycowe ? A niby kto albo co je rozjechało ?!


Brednie?
Ostre słowa.
Ja się dotychczas odnosiłam do Ciebie z szacunkiem - choć nieraz nie zgadzałam się z Twoim zdaniem.
Proszę o wzajemność.

Chemia niszczy komórki rakowe i jednocześnie NISZCZY komórki układu odpornościowego, rozwala nerki i wątrobę bo organizm kota nie radzi sobie z wydalaniem i przetwarzaniem toksyn z rozpadu komórek (i tych złych i tych dobrych), dodatkowo ciągle podawane sterydy też muszą być metabolizowane a w przypadku kota cukrzycowego czyli z upośledzona funkcją wątroby tym bardziej przyczyniają się do jej obciążania.
Pomijam fakt, że insulina sama w sobie jest cichym zabójcą, to katowanie dodatkowo cytostatykami i zakładanie że organizm musi się do nich przyzwyczaić (to nie zarazek ani wirus który jest zwalczany przez limfocyty) jest naginaniem zasad logiki.


Wiem że masz uraz do chemioterapii.
Masz prawo.
Ale proszę Cię, nie przeginaj.
Wszystko jest zabójcą.
Chemia, sterydy, insulina.
Weź łaskawie pod uwagę że nie podaje się ich zdrowym kotom.
W tym wątku chemię i insulinę bierze kot który bez tych leków umarłby.
Tak zwyczajnie i po prostu.

Obecnie ma nawrót choroby nowotworowej i glukozę w kosmos.
Opanowywana jest w szpitalu cukrzyca która a i owszem, rozjechała się z powodu niemożności skupienia się na niej i robienia wszystkiego by ją ładnie kontrolować, chemioterapia też się pewnie dokłada - ale to nie wina lekarzy i wszystkich wkoło, ale chorób które dopadły biedaka.
Nikt go nie faszeruje insuliną i chemią bo za zdrowo wyglądał.
To kot śmiertelnie chory. Z chorobami które bez prób leczenia - zabijają. Wcale nie nazbyt łagodnie.
Jest szansa że nowa chemia zadziała lepiej niż poprzednia, jest szansa że po wyrównaniu parametrów cukrzycowych kocurek poczuje się lepiej - ma wszelkie prawo czuć się źle z bardzo wysoką glukozą - tym bardziej że jest mocno obciążony somatycznie i bierze silne leki.

Oczywiście - cały czas jest sprawa podejmowania decyzji - co dalej i co teraz.
Ale to już kwestia między właścicielką kocurka i wetem.

Rusłan Falki dzięki chemioterapii dostał wspaniały miesiąc życia.
Widziałam go w tym czasie kilkakrotnie - gdybym nie wiedziała że jest chory - w życiu bym się nie domyśliła.
Był szczęśliwy, wesoły a właściciele mieli czas by się z nim pożegnać, by uczynić ten ostatni etap jego życia jak najwspanialszym.
Chemia czasem działa, czasem nie.
A jak działa - to raz dłużej, raz krócej.
Nigdy się nie wie jak będzie u danego kota.
I jeśli sie nie spróbuje - to się nie dowie.

Bądź łaskaw troszkę opanować emocje.

Blue

 
Posty: 23956
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Nie wrz 01, 2013 20:18 Re: JENNY -Moja Miłość umiera na chłoniaka-pomóżcie!

Poważnie się też zastanów jak ograniczyć terapie insulinowa (a może nawet kiedyś odejść od niej)... choćby na przykładzie ludzi - materiałów w sieci jest naprawdę sporo.. w diecie absolutnie zminimalizuj węglowodany, żadne karmy zbożowe i takie tam...
kot też człowiek...
04.06.2018 Myszunia [*]
13.08.2013 Lesio [*]

color1

Avatar użytkownika
 
Posty: 1607
Od: Czw cze 27, 2013 11:52
Lokalizacja: wawa

Post » Nie wrz 01, 2013 20:34 Re: JENNY -Moja Miłość umiera na chłoniaka-pomóżcie!

Blue pisze:Brednie?
Ostre słowa.


Blue: sorry, zmieniam "brednie" na "niedorzeczności" - będzie trochę łagodniej, natomiast co do chemioterapii, dopiero po fakcje miałem możliwość na chłodno zastanowienia się i analizy czym faktycznie jest chemioterapia nieuleczalnej choroby u kota i czemu jest forsowana przez wetów - słowem mówiąc - DLA PIENIĘDZY... Normalny lekarz widząc jaki jest stan psychiczny kota odradzałby dalsze leczenie... a jak już się mleko rozlało to klinika chowa głowę w piasek i nawet nie chce komentować biochemii, twierdząc ze "nie badała pacjenta"... albo jeszcze lepiej "leczymy pacjenta, a nie wyniki badań" czyż to nie dziwne ? Bo na samym początku co drugi dzień byłem proszony o raportowanie jak czuje się kot, czyżby do kolejnych medycznych statystyk ?

mój kot zmarł pośrednio w wyniku uszkodzenia wątroby i dysfunkcji nerek, sama wysnuj co do tego doprowadziło...
a zmarł w bardzo nieciekawych okolicznościach, które chyba będą jeszcze długo mi się śniły po nocach - nie życzę nikomu oglądać i słyszeć jak ukochany przyjaciel kona w wyniku obrzęku płuc.
kot też człowiek...
04.06.2018 Myszunia [*]
13.08.2013 Lesio [*]

color1

Avatar użytkownika
 
Posty: 1607
Od: Czw cze 27, 2013 11:52
Lokalizacja: wawa

Post » Nie wrz 01, 2013 20:47 Re: JENNY -Moja Miłość umiera na chłoniaka-pomóżcie!

To nie jest wątek na takie dyskusje.
Powiem Ci tylko - zdecyduj może, wylewasz żal na metodę leczenia czy wetów.
Bo mam wrażenie że obecnie prowadzisz kampanię na forum pod szyldem "chemioterapia zabija!" - ale w sumie nie wiesz kto Twój "wróg".
I wszystkim wkoło się obrywa.
Weź też pod uwagę że Twój kot umarłby tak i owak.
Zachorował na coś co by go zabiło.
Po prostu.

I weź jeszcze jedno pod uwagę.
O tym już pisałam.
Niektórym kotom chemia pomaga.
Trąbiąc na prawo i lewo o straszliwej śmiercionośności tej metody leczenia bierzesz na swoje sumienie te koty których właściciele nie zdecydowali się na kurację bo się wystraszyli tego co Ty piszesz.

Uspić kota można zawsze.
Gdy diagnozowany jest chłoniak, szczególnie w klatce piersiowej - kot zazwyczaj już cierpi.
Można go uśpić w tym momencie, można przedłużyć jego życie niezbyt miłymi działaniami (usuwanie płynu z opłucnej, leki) i uśpić gdy będzie już tak że pomóc się nie da (mając nadzieję że np. kot nie zacznie się dusić pod naszą nieobecność lub w nocy) - lub spróbować chemii.
Gdy chemia działa, super.
Gdy nie działa - rezygnujemy lub walczymy jeszcze trochę.
Jest czas na decyzję.

Ty zachowujesz się tak jakby chemioterapia była nędzną alternatywą dla równie skutecznego leczenia ziółkami.
Tyle że ziółka to samo zdrowie a chemia zabija.
A sama przyczyna zastosowania chemii też była niezbyt poważna - i bez chemii kot pożyłby dłużej.
Mylisz się.

Gunia1 - przepraszam za dyskusję w Twoim wątku.
To nie miejsce na nią.

Blue

 
Posty: 23956
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Nie wrz 01, 2013 21:52 Re: JENNY -Moja Miłość umiera na chłoniaka-pomóżcie!

Blue pisze:Gunia1 - przepraszam za dyskusję w Twoim wątku.
To nie miejsce na nią.

Nie, myślę, że jest to idealne miejsce do poruszania tego tematu. Wprawdzie mój wątek zaczynał się dylematem czy leczyć ze wzg. na małe dziecko w domu, ale teraz w sumie zszedł troszkę na temat czy w ogóle leczyć. Są plusy i minusy. Jenny jest trudny do leczenia bo ma dodatkowo cukrzycę i nie może być wspomagany sterydami, o czym już wielokrotnie pisałam. Z tego co wiem same sterydy potrafią dać kotu parę tygodni "normalnego" życia.
Myślę, że Blue ma rację, w tej chwili Jenny ma bardziej problem z cukrzycą niż z samą reakcją na chemię. Wcześniej cukrzyca była pod kontrolą, wszystko dobrze działało.
color1 pisze:Poważnie się też zastanów jak ograniczyć terapie insulinowa (a może nawet kiedyś odejść od niej)...

Właśnie ta próba odejścia od insuliny (wszystko wskazywało, że tak trzeba,wyniki, samopoczucie kota) skończyła się tym, że Jenny leży teraz w lecznicy. I z tego co wiem, nie jest za dobrze. Cukrzyca wymknęła się spod kontroli. Lekarz prowadzący Jennego będzie dopiero jutro, a ten który ma teraz dyżur, powiedział, że Jenny ma skoki cukru, rano 35, wieczorem ponad 300.Źle się czuje, jest ospały, mało komunikatywny. Więc coś jest nie tak. Tak skończyła się nasza próba odejścia od insuliny. Teraz potrzeba czasu, żeby wszystko wróciło do normy, żeby nie było takich skoków, trzeba idealnie dobrać dawkę.
Więc co do podawania insuliny to nie ma nawet dyskusji, jeżeli kot jest cukrzykiem, to trzeba mu tą insulinę podawać i tyle. I tu nie ma dylematów, czy to robić czy nie.
Problemem jest niewątpliwie podawanie chemii, w tym przypadku możemy decydować, czy chcemy to robić czy nie. Ja sama spotkałam się ze zdaniami ludzi, że weterynarze podają chemię bo na tym zarabiają, albo że to dodatkowy obiekt do badań. Ja tak tego nie odczuwam. U mnie lekarz sam odradzał chemię ze wzg. na moją małą córeczkę. To ja wymyśliłam, że odizoluję kota od dziecka i że spróbuję go leczyć. Bez żadnych nacisków ze strony weta. Od razu byłam poinformowana, że nie zawsze "trafi się" z lekiem (bez sterydu). Nie czuję, że go leczą dla kasy ( aczkolwiek fakt nie jest to tanie), co do lekarza - ufam mu. Wierzę że chce jak najlepiej.
Color1 jestem tu od niedawna, nie znam dokładnie okoliczności w jakich straciłeś swojego przyjaciela(prawdopodobnie chłoniak płuc), zgadzam się jednak, że nad chemią trzeba się poważnie zastanowić, ale tak jak pisze Blue, w każdej chwili można zrezygnować.
Ja właśnie nad tym poważnie się zastanawiam.
ObrazekObrazekObrazekObrazekObrazek

KACPER[*]22.05.2009-24.04.20011 ...JENNY[*] 25.07.2000-10.09.2013 .... LENKA-22.05.2009 ............... MAJA-13.06.2011 .............................ETNA- 30.01.2010
........................... Kocham Cię Jenny - wróć do mnie !

Gunia1

 
Posty: 238
Od: Pt lip 12, 2013 22:06

Post » Nie wrz 01, 2013 23:24 Re: JENNY -Moja Miłość umiera na chłoniaka-pomóżcie!

Blue pisze:zdecyduj może, wylewasz żal na metodę leczenia czy wetów.


ogólnie? po trochę na jedno i na drugie co nie zmienia faktu, że w pewnych okolicznościach chemia jest potrzebna. była potrzebna mojemu kotu na co najmniej 2 pierwsze zabiegi, potem powinien przyjść czas na refleksje i zastanowienie co dalej - patrząc chociażby w pogarszające się wyniki morfologii i biochemii i zabójczy dla niego stres - oczekiwałem, że wet jako specjalista zastanowi się przez chwile i rozważy moje sugestie naprzemiennej terapii i trochę zmodyfikowanej w stosunku do schematu podręcznikowego a nie ujmie honorem i obrazi. nie wiem skąd wiem że tak powinno się to odbywać, może to intuicja ?
zawiodła wnikliwość i dociekliwość weta, zawiódł utarty schemat leczenia nieodzownie tymi właśnie lekami... powstaje pytanie, czemu akurat Vincristin ("Mechanizm działania leku nie jest do końca wyjaśniony") ? czemu skojarzony akurat z tymi a nie innymi iniekcjami i sterydami ?
nie chce mi się już pisać wniosków z mojej analizy tego przypadku, bo to mój przypadek i nie znaczy że w sytuacji innego kota byłoby podobnie.

Gunia1 - nie wiem jak przebiegało ograniczanie insuliny w przypadku Twojego kota ale nie miałem na myśli jej odstawienia tylko jego powolne zastępowanie i eliminację... to proces długotrwały i wymagający obserwacji.

p/s chemioterapia może także powodować (i może spowodowała w moim przypadku, nikt jednak kota w tym w kierunku nie badał) uszkodzenia serca a w konsekwencji i jego niewydolność... owszem, można z niej zrezygnować w dowolnym czasie ale szkody jakie wyrządzi są już nieodwracalne. od weta się jednak dowiesz tylko tyle, że to progresja chłoniaka...
kot też człowiek...
04.06.2018 Myszunia [*]
13.08.2013 Lesio [*]

color1

Avatar użytkownika
 
Posty: 1607
Od: Czw cze 27, 2013 11:52
Lokalizacja: wawa

Post » Pon wrz 02, 2013 6:50 Re: JENNY -Moja Miłość umiera na chłoniaka-pomóżcie!

kiedyś z powodu raka odeszła moją kochana sunia - rak kości z przerzutami...
wtedy o chemii w weterynarii się nie mówiło, z resztą wtedy nie byłoby mnie na nią stać... ale rak sam w sobie jest wyrokiem śmierci, i tego niestety nie zmienimy...

ja nie zmieniłabym diety, itd... nasza sunia jadła to, co lubiła najbardziej, bez względu na to, czy "zdrowe", czy też nie...
moim zdaniem ważne, żeby ten ostatni okres, bez względu na to, jak długo będzie trwał, był jak najlepszy....
lubi łakocie - niech je je do woli, mieso - jakie chce - ważne, żeby ten okres, który mu został przeżył jak najlepiej...

a kiedy nadejdzie czas, to myślę, że sama będziesz wiedziała, choć wątpliwości będą zawsze....
myśmy pojechali w ta ostatnia drogę 27 kwietnia.. chcieliśmy poczekać, i jechać na majówkę tam, gdzie była najszczęśliwsza, na działkę... ale......
wiem, że podejmiesz słuszną decyzję, bo kochasz Jenniego...
trzymam kciuki za czas, który wam pozostał..

charm

Avatar użytkownika
 
Posty: 6644
Od: Nie paź 26, 2008 20:07
Lokalizacja: Orzesze

Post » Pon wrz 02, 2013 8:22 Re: JENNY -Moja Miłość umiera na chłoniaka-pomóżcie!

color1 pisze:powstaje pytanie, czemu akurat Vincristin

Jenny jako czwartą dawkę też dostał Vincristin. Tak myślę, że to właśnie po nim Jenny źle się czuł, nie miał apetytu i ciągle spał.
Color1 napisz coś więcej na ten temat jak wiesz. Ja jutro jadę po Jennego, porozmawiałabym z lekarzem odnośnie ewentualnej zmiany leku.
ObrazekObrazekObrazekObrazekObrazek

KACPER[*]22.05.2009-24.04.20011 ...JENNY[*] 25.07.2000-10.09.2013 .... LENKA-22.05.2009 ............... MAJA-13.06.2011 .............................ETNA- 30.01.2010
........................... Kocham Cię Jenny - wróć do mnie !

Gunia1

 
Posty: 238
Od: Pt lip 12, 2013 22:06

Post » Pon wrz 02, 2013 8:28 Re: JENNY -Moja Miłość umiera na chłoniaka-pomóżcie!

a co do chemii... jest to trucizna, ale to, co ta chemia ma zabić/osłabić jest gorsze od tej chemii....

bez względu na gatunek....

jeśli chodzi o ludzi... wujek brał chemię... nie żyje.... organizm nie dał rady...
ale bez niej też nie miał szans.... dziadek na chemię się nie zdecydował... i też nie żyje....

ludzie podejmują ta decyzję sami z myślą o sobie lub bliskich, ale za swoich czworonożnych przyjaciół to my musimy ją podjąć, bez względu na to, jaka jest trudna....

charm

Avatar użytkownika
 
Posty: 6644
Od: Nie paź 26, 2008 20:07
Lokalizacja: Orzesze

Post » Pon wrz 02, 2013 9:54 Re: JENNY -Moja Miłość umiera na chłoniaka-pomóżcie!

Dwie osoby z mojej rodziny zachorowały na raka w połowie lat 80-tych.
Jedna żyje nadal.
Druga zmarła rok temu. Ale żyła dwadzieścia parę lat, prawda? Bez chemii paskudztwo zabiłoby ją szybciej.
Tak naprawdę wszystko jest możliwe, bo każda choroba jest inna.
To tylko ja,
Tż Gretty
:cat3: Kot. Nie dla idiotów!

Gretta

Avatar użytkownika
 
Posty: 35235
Od: Wto lip 18, 2006 12:53
Lokalizacja: "wesołe miasteczko" (Trybunalskie)

Post » Wto wrz 03, 2013 18:06 Re: JENNY -Moja Miłość umiera na chłoniaka-pomóżcie!

Jak tam Jenny?
Sadysta Zabrza cd http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=160149
Tona karmy dla schroniska !! http://www.youtube.com/watch?v=YMw8lsfOxzU
Obrazek Julian [*] (13.02.14) i Rysia Obrazek Sara [*] 17.09.2013

Ventrue1

 
Posty: 417
Od: Pon mar 04, 2013 20:41
Lokalizacja: Łazy k/Zawiercia

Post » Wto wrz 03, 2013 20:52 Re: JENNY -Moja Miłość umiera na chłoniaka-pomóżcie!

Właśnie wróciliśmy z Jennym do domu. Jest poddenerwowany, chce na dwór, niestety jest już za późno na jego spacery. Jenny umiera, ja to widzę i czuję. Zrezygnuję z chemii. Jenny źle się czuje, schudł 2 kg. Chcę aby te ostatnie tygodnie, może dni spędził razem z nami w domu, leżąc w swoich ulubionych miejscach i patrząc na wszystkich z góry, jak on to lubi.Żeby był głaskany i dotykany, żeby mógł pofuczeć na Maję i Lenkę.
Nie ma pewności, że ten lek zadziałała, a musiałby siedzieć sam zamknięty. Teraz kiedy pogoda nie jest już za ciekawa, szybko robi się ciemno, musiałby więcej czasu spędzać w pralni. Myślę, że każdy w swoich ostatnich chwilach wolałby być wśród rodziny, swoich bliskich, niż leżeć w odosobnieniu.
Taką podjęłam decyzję, za tydzień powinien dostać kolejną dawkę leku. Ale chyba nie dostanie...
ObrazekObrazekObrazekObrazekObrazek

KACPER[*]22.05.2009-24.04.20011 ...JENNY[*] 25.07.2000-10.09.2013 .... LENKA-22.05.2009 ............... MAJA-13.06.2011 .............................ETNA- 30.01.2010
........................... Kocham Cię Jenny - wróć do mnie !

Gunia1

 
Posty: 238
Od: Pt lip 12, 2013 22:06

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brzozka4 i 272 gości