color1 pisze:Blue czy te masz w ogóle świadomość co za brednie wypisujesz ? Organizm musi PRZYZWYCZAIĆ się do nowej chemii ? ROZJECHAŁY się sprawy cukrzycowe ? A niby kto albo co je rozjechało ?!
Brednie?
Ostre słowa.
Ja się dotychczas odnosiłam do Ciebie z szacunkiem - choć nieraz nie zgadzałam się z Twoim zdaniem.
Proszę o wzajemność.
Chemia niszczy komórki rakowe i jednocześnie NISZCZY komórki układu odpornościowego, rozwala nerki i wątrobę bo organizm kota nie radzi sobie z wydalaniem i przetwarzaniem toksyn z rozpadu komórek (i tych złych i tych dobrych), dodatkowo ciągle podawane sterydy też muszą być metabolizowane a w przypadku kota cukrzycowego czyli z upośledzona funkcją wątroby tym bardziej przyczyniają się do jej obciążania.
Pomijam fakt, że insulina sama w sobie jest cichym zabójcą, to katowanie dodatkowo cytostatykami i zakładanie że organizm musi się do nich przyzwyczaić (to nie zarazek ani wirus który jest zwalczany przez limfocyty) jest naginaniem zasad logiki.
Wiem że masz uraz do chemioterapii.
Masz prawo.
Ale proszę Cię, nie przeginaj.
Wszystko jest zabójcą.
Chemia, sterydy, insulina.
Weź łaskawie pod uwagę że nie podaje się ich zdrowym kotom.W tym wątku chemię i insulinę bierze kot który bez tych leków umarłby.
Tak zwyczajnie i po prostu.
Obecnie ma nawrót choroby nowotworowej i glukozę w kosmos.
Opanowywana jest w szpitalu cukrzyca która a i owszem, rozjechała się z powodu niemożności skupienia się na niej i robienia wszystkiego by ją ładnie kontrolować, chemioterapia też się pewnie dokłada - ale to nie wina lekarzy i wszystkich wkoło, ale chorób które dopadły biedaka.
Nikt go nie faszeruje insuliną i chemią bo za zdrowo wyglądał.
To kot śmiertelnie chory. Z chorobami które bez prób leczenia - zabijają. Wcale nie nazbyt łagodnie.
Jest szansa że nowa chemia zadziała lepiej niż poprzednia, jest szansa że po wyrównaniu parametrów cukrzycowych kocurek poczuje się lepiej - ma wszelkie prawo czuć się źle z bardzo wysoką glukozą - tym bardziej że jest mocno obciążony somatycznie i bierze silne leki.
Oczywiście - cały czas jest sprawa podejmowania decyzji - co dalej i co teraz.
Ale to już kwestia między właścicielką kocurka i wetem.
Rusłan Falki dzięki chemioterapii dostał wspaniały miesiąc życia.
Widziałam go w tym czasie kilkakrotnie - gdybym nie wiedziała że jest chory - w życiu bym się nie domyśliła.
Był szczęśliwy, wesoły a właściciele mieli czas by się z nim pożegnać, by uczynić ten ostatni etap jego życia jak najwspanialszym.
Chemia czasem działa, czasem nie.
A jak działa - to raz dłużej, raz krócej.
Nigdy się nie wie jak będzie u danego kota.
I jeśli sie nie spróbuje - to się nie dowie.
Bądź łaskaw troszkę opanować emocje.